Różne opracowania wskazują, iż zdrowie Polaków na tle innych mieszkańców państw UE wypada źle. Eksperci wskazują, iż wynika to zarówno z priorytetowego traktowania medycyny naprawczej, przy pomijaniu roli profilaktyki, ale również z rozpowszechnienia zachowań antyzdrowotnych, takich jak nadmierne spożycie alkoholu. Rozwiązaniem jest prowadzona od najmłodszych lat edukacja prozdrowotna, której efekty będą jednak dopiero widoczne po pewnym czasie.
Uczestnicy Kongresu Zdrowia Publicznego sformułowali szereg rekomendacji na najbliższe cztery lata, które mają być receptą na niepokojącą diagnozę kondycji zdrowotnej polskiego społeczeństwa. Beata Małecka-Libera, przewodnicząca senackiej komisji zdrowia, przypomniała uchwalenie ustawy o zdrowiu publicznym w 2015 roku. Jak podkreśliła, zawarte w niej punkty nie były w pełni realizowane. Tymczasem statystyki dotyczące kondycji zdrowotnej polskiego społeczeństwa są coraz gorsze, nierozwiązane problemy jeszcze się pogłębiły, a z czasem doszły nowe, stymulowane m.in. przez pandemię Covid-19. Sytuację dodatkowo pogorszyło ograniczenie źródeł finansowania Narodowego Programu Zdrowia w 2021 roku. „Musimy społeczeństwo wyedukować, pokazać korzyści, jakie płyną ze zdrowego stylu życia” – mówiła dr Małecka-Libera i dodała – „Moim priorytetem jest to, aby zbudować ogólnopolski program profilaktyki dla dzieci – od nich zaczyna się wszystko, od ich wiedzy, świadomości, wyborów”. Senator ponadto zwróciła uwagę na konieczność faktycznego wsparcia seniorów, których procentowy udział w społeczeństwie wciąż się zwiększa – „Po prawie dziesięciu latach kongresów, debat przed ustawą i po ustawie, czas w końcu działać”.
Profesor Bolesław Samoliński (kierownik Katedry Zdrowia Publicznego i Środowiskowego WUM) dodał – „ Z mojego punktu widzenia najważniejszym elementem jest zbudowanie narodowej strategii, która uwzględniałaby wszystkie etapy życia, która byłaby ukierunkowana na profilaktykę zdrowotną i edukację, uwzględniała rolę pacjenta w systemie, niszczącą silosowość, integrującą wszystkie działania resortów mających wpływ na zdrowie publiczne”. Jego zdaniem decydujący wpływ na zły stan zdrowia Polaków ma brak edukacji zdrowotnej na wcześniejszych etapach życia. Zwrócił także uwagę na powiązanie części chorób doprowadzających do niepełnosprawności oraz zgonów ze stanem środowiska. W Polsce jakość powietrza należy do najgorszych w UE.
Prof. Leszek Czupryniak (kierownik Kliniki Diabetologii i Chorób Wewnętrznych WUM) powiedział – „Jesteśmy innym krajem niż kraje skandynawskie. U nas autorytet polityków, rządzących, jest możliwie najniższy, więc możliwości wprowadzania wzorców w ten sposób są niewielkie. Trzeba zastosować inne rozwiązania, dobrym przykładem jest podatek cukrowy, ale powinien być on sporo wyższy. Trzeba szukać leków i interwencji medycznych, żeby wyleczyć ludzi z uzależnienia od alkoholu i papierosów. Teraz państwo zachowuje jak sutener – sprzedaje papierosy, czy alkohol a potem leczy choroby”. Jego zdaniem, to właśnie alkohol jest jednym z największych zagrożeń dla zdrowia Polaków – „Razem z prof. Mamcarzem kierujemy oddziałami szpitalnymi. Jedna trzecia osób na wszystkich oddziałach leży tam dlatego, iż przewlekle lub ostro pije”.
„Jesteśmy jeszcze przed południem. Sprzeda się dzisiaj w sklepach 1,2 mln tzw. małpek. Niektórzy mówią, iż to najpopularniejsze domowe zwierzątko w Polsce. Do południa połowa z tych osób wypije jedną lub dwie małpki. Alkohol w Polsce można kupić dosłownie wszędzie. Muszą się tu pojawić jakieś rozwiązania” – uzupełnił prof. Artur Mamcarz (kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii WUM). Podkreślił też rolę dziennikarzy we wspieraniu zdrowia publicznego – „W zdrowiu publicznym nie poradzimy sobie po pierwsze bez dziennikarzy, którzy są świadomi problemów i będą o tym mówić i pisać, a po drugie bez polityków, bo rozwiązania które będą proponowali po konsultacjach, dają szanse na uniknięcie problemów”.
Dr Marek Rutka (Katedra Organizacji i Zarządzania Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego) powiedział, iż w końcu edukacja zdrowotna powinna być postrzegana wielodekadowa inwestycja, a nie koszt. Prof. Zbigniew Gaciong, rektor WUM, poruszył temat kształcenia kadr medycznych. „Mamy inne problemy niż sama liczba lekarzy. 28 proc. lekarzy pracuje w pięciu miastach. 9 proc. lekarzy pracuje w POZ, podczas gdy średnia – to 20 proc. Lekarze nie są obudowani personelem wspomagającym, a na pewno nie w wystarczającym stopniu. w tej chwili w systemie najbardziej brakuje tych, którzy skoordynują opiekę nad pacjentem na każdym poziomie. Zarówno na tym podstawowym, który obejmuje bezpośredni kontakt z pacjentem, jak i na tym najwyższym – kontroli i funkcjonowania całego systemu w sposób, który zapewni maksymalną efektywność.” Podkreślił potrzebę wzbudzenia w obywatelach poczucia odpowiedzialności za własne zdrowie – „Najważniejsza powinna być populacyjna kontrola czynników ryzyka, przy czym jest to zadanie dla wszystkich, a pilnym zadaniem na dziś jest racjonalizacja wydatków na opiekę zdrowotną – mamy przecież procedury opłacalne i nieopłacalne”.
Zdaniem rektora WUM rozwiązaniem mogłoby być przełożenie decyzji zdrowotnych np. brak badań profilaktycznych, na np. wyższą składkę zdrowotną. Natomiast prof. Jarosław Pinkas (konsultant krajowy ds. zdrowia publicznego) przypomniał o istnieniu absolwentów zdrowia publicznego, którzy “nadal pozostają dla systemu niewidoczni”. Podkreślił, iż zdrowie publiczne trzeba zinstytucjonalizować a najważniejszą instytucją powinien stać się Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego.