Zawód troski

ladnebebe.pl 1 godzina temu

Spacerując ze śpiącym w wózku podopiecznym, wypadł mi z kieszeni telefon i zupełnie nie przejęłam się stłuczonym obiektywem. “Ważne, iż Bobo śpi” – pomyślałam.

Wiele lat zastanawiałam się, czy to powinna być moja droga. Serce i dusza podpowiadały mi, iż tak. Rodzice, z którymi współpracowałam, zawsze doceniali moją pracę, a pierwsi podopieczni, Zosia i Staś, nie mogli doczekać się kolejnego spotkania. “Kasia, podnosisz innym nianiom wysoko poprzeczkę” – powtarzała mama.

Było w tej pracy mnóstwo satysfakcji, radości, wdzięczności, a z mojej perspektywy, z perspektywy niani – wielkiego poczucia sensu z wykonywanej pracy. Sensu, którego brakowało mi w każdym innym zawodzie. Co mnie blokowało? Wyobrażenia i strach, iż jako “marketing manager” jestem w oczach innych kimś “więcej” niż “niania” i “instruktorka zajęć gimnastycznych”. Dziś już na szczęście wiem, iż to tylko… wyobrażenia. Praca typu „komputer, budżet, click, click, target, sprzedaż, więcej sprzedaży!, “career path, buduj swoją career path!” odeszła w moim życiu w niepamięć. W jej miejscu pojawił się zawód troski.

Definicje

Na potrzeby pisania szukam definicji pracy opiekuńczej i zastanawiam się, czy można tak wiele kompetencji i funkcji (pedagoga, psychologa, animatora, artysty plastyka, a czasem aktora, mentora, przyjaciela) zamknąć w jednym zdaniu. W moim słowniku pojęć praca opiekuńcza to pełnienie roli rodzica wtedy, gdy ten nie jest obecny przy dziecku. Dlatego pytanie rodziców czy mogę podać posiłek, gdy dziecko będzie głodne, zawsze lekko mnie zdumiewa. Ale też wiem, skąd to pytanie się bierze i trochę mi smutno. Bo zawód niani to zawód bezwarunkowej troski.

“Troska to głównie kobiece doświadczenie – czasowej lub stałej rezygnacji z siebie a conto cudzego szczęścia – próbuje uchwycić etyka troski” – pisze Magda Moskal w książce Emil i My. Monolog wielodzietnej matki, a chwilę później dodaje – “opieka oznacza coś więcej niż zaspokojenie potrzeb: istotny jest sposób, w jaki ją się sprawuje”. I właśnie w tym zdaniu odnajduję przyczynę, dla której dobre i doświadczone nianie są dziś tak bardzo potrzebne. Na wagę złota (sensu stricto) okazuje się sposób, w jaki wykonują swoją pracę.

Wyobrażenia i stereotypy

Mając na piersi śpiącego podopiecznego, korzystam z biblioteczki mamy i czytam “Chłopki. Opowieść o naszych babkach” Joanny Kuciel-Frydryszak. A tam, już na samym początku, historia “zbędnej” – młodej kobiety z pokolenia naszych babek, która nie reprezentowała wartości materialnej w kontekście matrymonialnym. Taka młoda dziewczyna szukała schronienia w wiejskich domach, śpiąc na piecu lub podłodze, a w zamian opiekowała się dziećmi i dbała o porządek. Odpowiedzialność za dzieci i odpowiedzialność za sprzątanie oddawane były zupełnie obcej osobie. Na szczęście minęło 100 lat i stosunek do dzieci, ich podmiotowości, opieki oraz wychowania się zmienił, jednak wyobrażenia o pracy opiekuńczej wciąż funkcjonują. To wciąż praca niewidoczna, choć tak bardzo potrzebna.

Pytania z kwestionariusza

W kwestionariuszu agencji kreatywnych niań Inka i Lola pada wiele pytań – o moje doświadczenie, zainteresowania, o przykładowe aktywności dla określonych grup wiekowych dzieci oraz o aspekty pracy opiekuńczej, na których chciałabym się szczególnie skupić. Ale jest coś jeszcze, co pokazuje, iż podejście do pracy opiekuńczej się zmienia, a nianie odzyskują swoją podmiotowość.

Padają pytania o MOJE preferencje. O to, co jest DLA MNIE ważne we współpracy z rodzicem. O to, czy chciałabym pracować, gdy rodzic jest obecny w domu oraz na co zwrócę uwagę podczas pierwszego spotkania. A ja odpowiadam:

“Ważne jest dla mnie to, jak Rodzice zwracają się i zachowują się w stosunku do Dzieci – jest to dla mnie w pewnym stopniu miara tego, czy reprezentujemy podobne wartości i podejście. Myślę, iż najważniejszy jest szeroko pojęty i ciężki do zdefiniowania “vibe” – to, czy czujemy się ze sobą dobrze i swobodnie.”

To nigdy nie będzie „tylko” praca

To odpowiedzialność, miłość, euforia i odkrywanie świata na nowo. To uważność i czujność na najwyższym poziomie. To tulenie, bieganie, skakanie i odpowiadanie na pytanie „dlaczego?”, rozmnożonego na wszystkie możliwe sposoby. To kreatywność, o jakiej nie śniło się najbardziej kreatywnym creative directors. To spokój, który muszę mieć w sobie, żeby Bąbelek zasnął w moich ramionach. To ciepło, bezpieczeństwo i zaufanie.

To przede wszystkim małe przyjaźnie, które zostaną ze mną do końca życia oraz te większe, z Rodzicami, którzy mi ufają i oddają w moje ramiona najcenniejsze Skarby.

***

“Artykuł powstał we współpracy z Kasią Zosią Szatko – nianią, edukatorką, przyjaciółką małych ludzi. Kasia prowadzi profil

, na którym opowiada o pracy opiekuńczej.

Idź do oryginalnego materiału