Kuracjuszka skorzystała z turnusu refundowanego przez NFZ. Swoje wrażenia opisała niedługo po powrocie, zamieszczając wpis w grupie na Facebooku "Sanatoria - prywatne i z NFZ, turnusy rehabilitacyjne, wszystkie informacje".
Na początku swojej relacji autorka chwaliła ośrodek za lokalizację, profesjonalizm personelu oraz ich elastyczność w podejściu do kuracjuszy. Podkreśliła również, iż posiłki były wystarczająco obfite, choć dieta ogólna wydała jej się zbyt ciężka, a ilość warzyw – niewielka. "W diecie lekkostrawnej zdecydowanie lepiej" – podsumowała tę kwestię i dodała, iż do wyboru była "dieta ogólna, dieta lekkostrawna, dieta cukrzycowa z trzema posiłkami oraz dieta cukrzycowa z pięcioma posiłkami".
Kuracjuszka zdradza, co się działo w sanatorium
Kuracjuszka zwróciła również uwagę na wady pobytu, dołączając do wpisu zdjęcia uszkodzonych mebli, o których można powiedzieć, iż nie są już "pierwszej młodości".
"Od piętra 4 komuna, pokoje pamiętające czasy PRL, ściany brudne a meble jak na koloniach z dawnych lat" – wyznała. Dodatkowym problemem były dla niej głośne modlitwy oraz śpiewy, które odbywały się w kaplicy zlokalizowanej na tym samym piętrze.
Dalszy ciąg artykułu pod naszą zbiórką – pomóżcie seniorom razem z nami!
"Od godziny 17.30-18.00 do godz. 21 msze, różańce, grający na gitarze ksiądz i multum śpiewających do akompaniamentu wiernych.. CODZIENNIE!!! Wszystko się niesie po pokojach, więc raczej spokoju na czwartym piętrze od godz. 17 brak" – napisała kuracjuszka.
Jednocześnie podkreśliła, iż dla innych, którzy chcą uczestniczyć w modlitwach, to może być zaleta, ale osoby ceniące ciszę powinny być świadome tego, co je czeka na czwartym piętrze.
W podsumowaniu kuracjuszka zaznaczyła, iż była zadowolona z zabiegów. Jednak nie zdecydowałaby się na pobyt prywatny w tym ośrodku, ze względu na cenę – 2200 zł za tydzień od osoby – oraz wspomniane niedogodności.