Jak to się dzieje, iż będąc coraz uważniejszymi rodzicami, świadomymi ludźmi, poprawiającymi swoją komunikację w rodzicielstwie, związkach i pracy czujemy się coraz bardziej przytłoczeni i nieporadni?
Dziś opowiem o koszcie jakim jest wiedza, ale też… „generowaniu potrzeby”, jaka nakręca biznes i wewnętrznych mechanizmach, które zabierają spokój ducha.
1. Wiedza kosztuje
„Wiem, iż nic nie wiem” głosił Sokrates, odzwierciedlając fakt, iż im więcej kawałków wiedzy zgłębimy, tym szerzej możemy spojrzeć i więcej kawałków naszej niewiedzy dostrzec.
Na sali szkoleniowej i w prywatnych rozmowach nie raz wspomniałam o tym, jak „wygodnie” by było nie mieć wiedzy, którą mam, oczekiwań, jakie mam wobec siebie i… móc ze spokojnym sumieniem krzyknąć, trzasnąć drzwiami, zrzucić na kogoś winę [disclaimer/wyjaśnienie: oczywiście zdarzają mi się takie zachowania – zwykle kończą się przeprosinami z mojej strony]. Podobnie z prowadzeniem auta: kolejne setki kilometrów za kółkiem uświadamiały mi kolejne z zagrożeń na drodze: poszerzyłam wiedzę. W konsekwencji – wcześniej jeździłam bardziej beztrosko, a teraz z większą ostrożnością.
Wraz z poszerzaniem wiedzy, poszerza się pole wpływu oraz poczucie odpowiedzialności. Nieodwracalnie.
- Jak już się zrozumiesz, iż emocje są ważne i warte zauważenia, trudno Ci będzie ucieszyć dziecko pośpiesznym „przestań się mazać”.
- Gdy wiesz, iż dzieci (i dorośli też!) potrzebuję kontaktu, przytulenia i bliskości aby przeżyć i rozwijać się prawidłowo, to nie zaakceptujesz „metody wychowawczej” polegającej na izolacji lub dystansowaniu dziecka.
- Gdy dowiesz się, jak internet (youtube, gry, social media) wpływa na mózg, nie będziesz akceptować nielimitowanego korzystania z nich.
- Gdy nauczysz się empatycznej komunikacji, rozumienia emocji i wyłuskiwania potrzeb, aż szkoda marnować energię na kłótnię, skoro można przejść konflikt sięgając po te narzędzia…, etc
Co mi pomaga „nie zwariować”, gdy poszerzam wiedzę? Akceptuję, iż nie wdrożę 100% wiedzy, którą posiadam. Jestem przekonana, iż dla wszystkich będzie lepiej, gdy będę nieidealna, nie zawsze uważna, nie zawsze odpowiadająca natychmiast, gdy pozwolę sobie na błędy, czyli na bycie człowiekiem (co nie zmienia faktu, iż staram się poprawiać i na błędach uczyć!).
To dlatego na moich webinariach i warsztatach od wielu lat stosuję metody szkoleniowe oraz komunikację, dzięki którym równocześnie pomagam poszerzać kompetencje i równocześnie wzmacniać poczucie własnej wartości i pewność siebie. Uwierz mi, to robi różnicę: rozwijający się, ale ufający sobie rodzic postępuje najlepiej!
2. Generowanie potrzeby
Pod tym eleganckim sformułowaniem kryje się metoda sprzedażowa polegająca na tym, by… wzbudzić w ludziach pragnienie.
- Zdjęcia pięknych wnętrz w social mediach i gazetach prowokują do kupowania dekoracji lub remontów.
- Natłok ogłoszeń o zajęciach dodatkowych i dyskusje na rodzicielskich grupach – budzą przekonanie, iż „powinniśmy” na zajęcia zaprowadzać także nasze pociechy.
- Oglądanie zdjęć z podróży, słuchanie/czytanie opowieści podróżniczych (naszych znajomych, rodziny lub obcych ludzi) budzi w nas głód podróżowania.
- Fragmenty czułych rozmów i wzajemnego szacunku prezentowany przez edukatorów/trenerów/psychologów skłania nas do zakupu kolejnej książki ze „złotym rozwiązaniem”
Z łatwością w każdym obszarze możemy się poczuć niewystarczający, przez sam fakt, iż otaczają nas treści określonego rodzaju.
Niektórzy twórcy/sprzedawcy uciekają się do kolejnego podstępu: zawstydzania.
- Jeszcze tego nie masz? Nie bądź Januszem branży [xyz]
- Nadal wydaje Ci się, iż możesz osiągnąć rezultat [x] nie mając [yz]. Powodzenia. Tylko nie miej do innych żalu, kiedy znów poniesiesz porażkę.
- Właśnie teraz wybierasz, czy będziesz w czołówce, czy będziesz przeciętniakiem.
- Jak długo będziesz się oszukiwać? Zasługujesz na [xyz] i w dodatku niezbędnie potrzebujesz, jeżeli naprawdę chcesz odnieść sukces/mieć udaną relację.
- Czy nie czujesz, iż marnujesz swój potencjał, nie korzystając z tego, co najlepsze?
- Bez tego choćby nie próbuj zaczynać.
- Ten jeden krok dzieli Cię od sukcesu/dobrej relacji. Odważysz się?
Pod niewinną przykrywką presja i wzbudzanie wątpliwości co do własnej oceny sytuacji i wyborów. [disclaimer/wyjaśnienie: nie chcę nikogo z twórców oskarżać o niecne zamiary; tego typu sformułowania mogą się pojawiać także w dobrych intencjach, co nie zmienia faktu, iż mogą zmobilizować do zakupu ludzi, którzy danej rzeczy nie potrzebują]
Niestety, choćby gdy się zna tę „sztuczkę” to ona przez cały czas będzie na nas działać poprzez nieświadomą część naszego mózgu wpływając subtelnie na proces decyzyjny. Jak się chronić? Podejmując decyzje zadaj sobie pytanie: czy to służy moim wartościom? Czy jest z nimi zgodne? LUB Czy prowadzi mnie do mojego najważniejszego celu? Czy to najlepsze zgodnie z zasadą pareto, co mogę zrobić? LUB Czy ta osoba faktycznie reprezentuje i oferuje to, co obiecuje? Jak mogę to sprawdzić?
3. Co zabiera spokój ducha?
Natłok zadań, informacji, piętrzący się stres sprawia, iż zamiast lekkości i luzu, doświadczamy w rodzicielstwie trudu, znoju i zmęczenia. jeżeli tak jest w Twoim przypadku sprawdź trzy częste przyczyny takiego stanu rzeczy:
- Blokujące przekonania i powinności. „Powinnam to już umieć”, „w moim wieku nie wypada…”, „jako rodzic muszę trzymać emocje na wodzy”, „nie można pozwolić dziecku na x, bo potem będzie yz”, „muszę to zrobić idealnie, albo wcale”, to przykłady dialogu wewnętrznego, który wiele/wielu z nas prowadzi, nieustannie krytykując się i „dociskając”. W jakimś stopniu to użyteczne: dzięki autorefleksji i (rozsądnej) krytyce mobilizujemy się do bycia lepszym rodzicem/człowiekiem. Gdy jednak samobiczowanie się i autokrytyka dominują w naszych myślach, to obniżają naszą skuteczność i w dodatku dodają nam cierpienia. Dobrą zasadą jest: „Mów do siebie tak, jak mówił(a)byś do przyjaciela/przyjaciółki”. Uczciwie i otwarcie, doceniająco i wspierająco.
- Perfekcjonizm i zbyt wygórowane oczekiwania względem siebie. Dążenie do perfekcji zasługiwałoby na osobną opowieść, która dla wszystkich miałaby inne punkty zwrotne. Na ten moment tylko dam Ci przekornie (z przymrużeniem oka) znać, iż „aż takim asem nie jesteś, błędy i potknięcia i niedoskonałości są częścią życia mojego, twojego i wszystkich innych ludzi”. Nie oczekuj od siebie niemożliwego!
- Brak umiejętności odpoczywania i dbania o siebie, bycia tu i teraz. Zapędzamy się do nieustannego realizowania kolejnych zadań, a przez to nie ma nas w tu i teraz. Niby pomagamy dziecku w lekcjach, ale głową jesteśmy już gdzie indziej: robimy listę zakupów albo zastanawiamy się, czy zdążymy ogarnąć jakąś sprawę. To właśnie w ten sposób umyka nam euforia życia. Skupiając się na tym co się dzieje tu i teraz daje poczucie spełnienia i radości, bo: (a) mamy szansę doświadczyć w pełni bliskości, zaufania, szansy jaką jest wspieranie dziecka (b) nie mamy poczucia, iż powinniśmy być już gdzieś indziej, czyli (c) zyskujemy poczucie, iż jesteśmy wystarczający.
Och, mogłabym wiele jeszcze słów dopisać, ale… obiecałam dziś pomóc przyjaciółce. Mknę więc do niej, a tobie zostawiam pytanie:
Czy podobał Ci się ten newsletter?
Jak sobie pomagasz, by być SZCZĘŚLIWSZYM rodzicem?
Czekam na Twoją odpowiedź!
I zapraszam do spotkania się ze mną podczas rodzicielskiego warsztatu we Wrocławiu lub online!
Ola Mroczko