Zatrzymać się. Spojrzeć w głąb siebie. Powiedzieć: „Nie chcę już tak żyć”. Właśnie od tych słów dla wielu osób zaczyna się prawdziwa zmiana. W Ośrodku Twój-Detoks w Konstancinie-Jeziornej nie ma miejsca na ocenianie, nie ma barier – jest przestrzeń na szczerość, zrozumienie i realną pomoc.
Rozmawiamy z Panem Leszkiem Polkowskim, współzałożycielem ośrodka, terapeutą z wieloletnim doświadczeniem, który każdego dnia towarzyszy ludziom w ich drodze do trzeźwości. W szczerej rozmowie opowiada o tym, kiedy pacjenci decydują się na leczenie, jak wygląda pierwszy dzień w ośrodku, dlaczego empatia ważniejsza jest niż teoria i co sprawia, że terapeuci sami wciąż się uczą.
To wywiad, który daje nadzieję – bo pokazuje, że niezależnie od przeszłości, zawsze można zacząć nie tylko od nowa, ale na nowo.
W jakim momencie życia najczęściej trafiają do Państwa pacjenci – czy to osoby u progu kryzysu, czy raczej te, które już coś próbowały i potrzebują kolejnej szansy?
Najczęściej trafiają wtedy, kiedy już naprawdę „boli” i zdali sobie sprawę, iż już nie da się „ogarnąć” tego samemu. Kiedy próbowali przestać, ale znów się nie udało. I choć dla niektórych to pierwsze podejście, dla wielu – kolejne i tym razem próbują ratować się z nami. W terapii mówimy, iż moment gotowości pojawia się wtedy, gdy człowiek dotknie dna – ale to „dno” jest dla wszystkich gdzie indziej. Najważniejsze, iż w ogóle ktoś chce się zatrzymać i powiedział sobie: „Nie chcę już tak żyć”. To zdanie to początek „wszystkiego dobrego”.
Jak wygląda pierwszy dzień pacjenta w Ośrodku Twój Detoks – od przyjęcia po pierwsze spotkania z personelem?
Ten dzień to przede wszystkim czas na złapanie oddechu. Człowiek często przyjeżdża zmęczony – fizycznie, emocjonalnie, czasem głodny snu i bezpieczeństwa. Nie rzucamy go od razu w zajęcia terapeutyczne. Najpierw spokojna rozmowa mająca na celu zdiagnozować gotowość i determinację pacjenta, omówienie zasad panujących w placówce. Wskazanie pokoju, czas na posiłek. Może się zaadoptować. Z reguły długo jeszcze milczą, ale to normalne, nie oczekujemy, aby od razu się otwierać. Jesteśmy po to, żeby dać mu przestrzeń, a nie zalać pytaniami. Zasada jest prosta: najpierw niech poczuje, iż jest bezpieczny i nikt go nie ocenia, a przede wszystkim nie jest już z tym sam.

Jak zmieniła się praca terapeutyczna w ostatnich latach – czy zauważa Pan zmiany w motywacji lub profilach uzależnień?
Zmienia się bardzo. Dziś ludzie przychodzą z całą paletą uzależnień: od alkoholu, leków, dopalaczy, hazardu, pornografii, telefona. Często uzależnienie to tylko wierzchołek lodowej góry – pod spodem trauma, samotność, presja sukcesu. Zmieniła się też motywacja – coraz mniej osób przychodzi tylko po to, by „przestać pić”. Coraz więcej mówi: „Chcę zacząć żyć inaczej”. To dobry znak. To znaczy, iż coraz więcej ludzi rozumie, iż terapia to nie zakaz, tylko szansa na nowe, zdrowe życie.
Wśród pacjentów często pojawia się temat wstydu związanego z nałogiem. Jak w Ośrodku Twój Detoks wspierają Państwo poczucie godności i odbudowę tożsamości pacjenta?
Wstyd to jeden z najtrudniejszych towarzyszy uzależnienia. I jeden z najgroźniejszych. Bo dopóki człowiek się wstydzi – nie powie prawdy. Dlatego u nas od początku budujemy atmosferę bez oceniania. Nie ma „grzesznika” i „terapeuty”. Są ludzie – jeden, który się gubił, i drugi, który już trochę zna drogę. Odbudowa godności zaczyna się od prostych rzeczy: mówienia po imieniu, wysłuchania bez przerywania, wspólnego posiłku, śmiechu. Małe rzeczy, które pokazują: „Jesteś kimś. Wciąż jesteś wart miłości, zrozumienia i zaufania”.
Jakie kompetencje – oprócz wiedzy terapeutycznej – są według Pana najważniejsze w pracy z osobami uzależnionymi?
Empatia, pokora i autentyczność. Wiedza jest ważna, ale człowiek wyczuje, czy masz serce, czy tylko technikę. Czasem najwięcej daje nie mądra analiza, tylko szczere: „Rozumiem. Też kiedyś nie wiedziałem, jak żyć”. Trzeba też umieć być obecnym – bez naprawiania, bez naciskania. Bo najpierw musi się zbudować zaufanie. A zaufanie to nie efekt wykładu, tylko relacji.

Czego uczą się terapeuci w Twój Detoks od samych pacjentów? Czy są momenty, które zmieniają także zespół?
Uczymy się codziennie. Pacjenci przypominają nam, iż nie ma jednego przepisu na zdrowienie. Każdy człowiek to inna historia, inna rana. Uczymy się cierpliwości. Nie każdy dziś powie „dziękuję”, nie każdy przytuli, nie każdy wróci. Ale kiedy wraca, po latach, i mówi: „To działa” – to jest największa nagroda. Są momenty, które łamią serce. Ale też takie, które je składają na nowo.
Na koniec – co powiedziałby Pan osobie, która dziś czyta ten wywiad, czuje się zagubiona, ale jeszcze nie ma odwagi zadzwonić?
Nie musisz być silny. Nie musisz być gotowy. Wystarczy, iż coś w tobie mówi: „Już nie chcę tak żyć”. To znaczy, iż już się obudziło to, co najważniejsze. Nie czekaj na idealny moment – on nie istnieje. Zadzwoń, napisz, przyjedź. Albo po prostu zapamiętaj, iż jesteśmy. I iż nikogo tu nie oceniamy. Bo życie można zacząć nie tylko „od nowa”, ale i „na nowo”. I nigdy nie za późno.