Pomimo iż aktywiści ideologii woke mają na sztandarach deklaratywne wsparcie dla ludzi potrzebujących, w rzeczywistości regularnie im szkodzą. W kontekście nauki i humanistyki mówiła o tym dr Katarzyna Szumlewicz w niedawnym wywiadzie. Dziś publikuję przedruk fragmentu wydanej ostatnio w Polsce przez Wydawnictwo WEI książki, pt. „Woke S. A. Kulisy amerykańskiego przekrętu sprawiedliwości społecznej”, w którym autor, Vivek Ramaswamy – twórca firmy farmaceutycznej Roivant – wyjaśnia, jak woke szkodzi pacjentom, zwłaszcza tym uboższym.
Blog „To Tylko Teoria” istnieje dzięki wsparciu moich Patronów i Patronek. o ile chcesz dołączyć do ich grona, możesz to zrobić na moim profilu w serwisie Patronite, wpłacając co miesiąc 5, 10 czy 25 zł na rzecz „To Tylko Teorii”. Pozwala to na istnienie i rozwój bloga, jego rzetelność i niezależność.
We wrześniu 2015 roku Hillary Clinton napisała na Twitterze: „Takie windowanie cen na rynku leków specjalistycznych jest oburzające. Jutro przedstawię plan, jak się z nim zmierzyć”, w odpowiedzi na artykuł w „New York Timesie”, w którym opisano podwyżki cen Daraprimu przez Martina Shkreli o ponad 5 tysięcy procent. Clinton była kandydatką Demokratów na prezydenta, więc jej komentarze spowodowały, iż rynki biotechnologiczne znalazły się w ogniu krytyki. Obawy Clinton powtórzył ówczesny kandydat Republikanów na prezydenta Donald Trump. Firmy farmaceutyczne były świadome tego, iż ceny leków staną się jednym z głównych tematów polityki nowej administracji, a branża przegrywała w oczach opinii publicznej.
Co więc zrobiono, by na to odpowiedzieć? W 2016 roku branża farmaceutyczna zawarła nieoficjalną umowę społeczną, której celem było ograniczenie wzrostu cen leków do 10 procent rocznie. Prezes firmy Allergan, Brent Saunders, rozpoczął spotkanie, zobowiązując się do podnoszenia cen najwyżej raz w roku i to w tempie jednocyfrowym. Inne firmy gwałtownie dołączyły do tego grona. Stworzyło to nową normę polegającą na tym, iż wszystkie przedsiębiorstwa podniosły ceny, oczywiście o około 9,9 procent. Wzrost cen o 10 procent, narastający każdego roku, sumuje się gwałtownie – ale na tyle wolno, iż nie jest zauważany przez opinię publiczną. Branża farmaceutyczna zrozumiała, iż może przez cały czas podnosić ceny, ale musi to robić stopniowo, a nie od razu. Wówczas firmy mogłyby zmusić opinię publiczną do zaakceptowania podwyżek jako czegoś normalnego, a jednocześnie sprawić wrażenie odpowiedzialnych społecznie, bo podnosiła je „tylko” o 10 procent.
Gdyby do akcji wkroczyły rządowe organy nadzoru, ceny leków zostałyby ograniczone w znacznie większym stopniu. Jak napisano w jednym z artykułów: „Ponieważ rosnące ceny leków są przez cały czas głównym powodem niezgody w USA, samoregulacja podwyżek cen może pomóc branży uniknąć reformy regulacyjnej. Wraz ze wzrostem cen leków w latach 2017 i 2018 branża farmaceutyczna może być na dobrej drodze do uniknięcia regulacji federalnych”. Kapitalizm interesariuszy stworzył świat, w którym zwykli ludzie nie tylko oczekują, ale wręcz zakładają, iż firmy realizują oprócz swoich interesów także te społeczne. jeżeli jednak przyjmiemy takie założenie, jako konsumenci jesteśmy mniej skłonni do kwestionowania decyzji biznesowych tych firm.
Bądź na biężaco!
Zapisz się na newsletter, aby otrzymywać informacje o nowych treściach na stronie totylkoteoria.pl
Cynizm klientów jest również potężną siłą na rynku – taką, od której zależy funkcjonowanie każdego dobrze działającego rynku – ale również taką, która zostaje stłumiona przez korporacyjnych interesariuszy. Firmy farmaceutyczne zdają sobie z tego sprawę. Właśnie to mają na myśli, gdy składają deklaracje bez pokrycia, iż pomogą powstrzymać zmiany klimatyczne lub publicznie zobowiązują się do ograniczenia skali corocznych podwyżek cen. Zachowując się jak ci dobrzy, czego domaga się Wokenomics [ideologia woke w gospodarce – przyp. red.], firmy farmaceutyczne są w stanie uciec od zachowań, które w ostatecznym rozrachunku pogarszają sytuację społeczeństwa.
To nie przypadek, iż Allergan, która zapoczątkowała społeczne zobowiązanie do ograniczenia corocznych podwyżek cen, była również firmą próbującą zaledwie kilka lat później ominąć amerykański system patentowy, zawierając wątpliwą prawnie umowę z plemieniem rdzennych Amerykanów w celu uzyskania dłuższej ochrony przed uniwersalną konkurencją. Firma Allergan sprzedała prawa do najbardziej dochodowego leku na oczy plemieniu Saint Regis Mohawk Tribe, które następnie zamierzało powołać się na immunitet państwowy, aby oddalić skargę na patent ze strony producentów leków uniwersalnych – standardowy krok w procesie wprowadzania lekarstw na rynek po wygaśnięciu patentów na leki markowe. Plemię zamierzało wydzierżawić patent firmie Allergan i uzyskać 15 milionów dolarów rocznych opłat licencyjnych, co z kolei pozwoliłoby firmie przez cały czas księgować setki milionów dolarów dodatkowych zysków rocznie. Ukrywanie się za rdzennymi Amerykanami było śmiałym posunięciem prawnym giganta farmaceutycznego, ale Sąd Najwyższy zepsuł zabawę, zabraniając mu tego.
Tak więc choćby wtedy, gdy Allergan składała gołosłowne deklaracje wobec interesariuszy, proponując jakieś wielkie umowy ograniczające podwyżki cen, bezczelnie omijała zwykłą, starą umowę między społeczeństwem a twórcami leków. Standardowy układ polega na tym, iż patenty pozwalają przez pewien czas narzucać wyższe ceny, aby wynagrodzić firmie nakłady poniesione na badania i rozwój. W zamian za to, po wygaśnięciu patentu, społeczeństwo może produkować tańsze odpowiedniki i czerpać korzyści z leku przez cały czas. choćby kiedy Allergan zobowiązywała się do ograniczenia podwyżek cen ze względu na interesariuszy, próbowała wykorzystać suwerenny immunitet Mohawków jako tarczę prawną, która pozwoliłaby jej na zachowanie patentu i ciągłe narzucanie cen monopolistycznych wobec tych samych interesariuszy. Była to hipokryzja najwyższego stopnia. Firma Allergan chciała podnosić ceny o 10 procent rocznie w nieskończoność, zamiast pozwolić, aby całe to przedstawienie kiedyś się skończyło.
Wierzę, iż Ameryka będzie w lepszej sytuacji, jeżeli po prostu zaakceptujemy system, który już mamy w zakresie wspierania innowacji farmaceutycznych. Z pewnością wymaga on jeszcze tu i ówdzie kilku poprawek, ale ogólnie rzecz biorąc, sprawdza się w zapewnieniu leków ratujących życie ludziom, którzy ich potrzebują. Powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, iż oznacza to, iż firmy farmaceutyczne będą działać we własnym interesie, pobierając stosunkowo wysokie ceny za swoje leki, gdy są one chronione patentem, a następnie udostępniając je za bezcen. jeżeli tak się stanie, to w ostatecznym rozrachunku wyjdzie nam to wszystkim na dobre. Kiedy jednak wymagamy od tych samych firm, aby zachowywały się jak społeczni filantropi, oferując niższe ceny choćby wtedy, gdy ich leki są opatentowane, wówczas po prostu używają one zasłony dymnej – dobroczynności – jako broni, aby omijać mechanizmy rynkowe, które już wprowadziliśmy, aby kontrolować ceny leków.
Jeżeli podoba Ci się mój blog, jak i szerzej moja działalność pronaukowa, zapraszam do dołączenia do grona moich Patronów. Dzięki ich wsparciu mogę utrzymywać i rozwijać tego bloga.