Epidemiolodzy biją na alarm: liczba zachorowań na kleszczowe zapalenie mózgu wzrasta w niepokojącym tempie. W ubiegłym roku odnotowano w Polsce 793 przypadki, a w tym roku tylko w styczniu i w lutym doszło już do 31 zakażeń tym wirusem. Eksperci podkreślają, iż KZM nie jest abstrakcyjnym problemem, tylko realnym zagrożeniem, które dotyka coraz więcej osób.
Kleszczowe
zapalenie mózgu rozprzestrzenia się w tempie, które alarmuje
specjalistów. Według danych
Państwowego Zakładu Higieny (PZH) odnotowano 265 przypadków w
2019 r., 445 w 2022 r., 659 w 2023 r. i
aż 793 w 2024 r.
Eksperci tłumaczą, iż do spotkania z kleszczem dochodzi nie tylko podczas
leśnych wędrówek. Najnowsze badania wskazują, iż ponad 90 proc.
przypadków KZM to efekt kontaktu z kleszczem we własnym ogrodzie
lub spaceru z psem.
– Zdecydowana
większość naszych pacjentów deklarowała, iż do kontaktu z
kleszczem doszło w miejscu zamieszkania, a nie podczas aktywności
rekreacyjnej w lesie czy górach – powiedziała prof.
Joanna Zajkowska z Kliniki Chorób Zakaźnych, Neuroinfekcji
Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
Klimat sprzyja kleszczom
Jak podkreśliła, to
zmiany
klimatyczne powodują, iż obserwujemy coraz więcej kleszczy. Wzrost
KZM występuje w krajach, w których do tej pory takie przypadki nie
występowały. Chodzi o kraje skandynawskie, zakażenia wirusem KZM odnotowywane są także w Holandii, Francji i Wielkiej Brytanii.
– Obecnie kleszcze są aktywne cały rok. We wszystkich miesiącach znajdujemy je na ubraniach i zwierzętach – powiedziała dr inż. Anna Wierzbicka, biolog z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, dodając, iż wirusy przenoszone przez kleszcze są obecne na terenie całego kraju, przez większą część roku, co oznacza, iż każdy mieszkaniec Polski znajduje się w grupie ryzyka zakażenia.
Przebieg KZM rozwija się dwuetapowo i zaczyna od objawów przypominających grypę, takich jak bóle mięśni, stawów, gorączka. W większości przypadków na tym choroba się kończy. jeżeli jednak organizm okaże się słabszy i wirus dostanie się do układu nerwowego, rozwija się neuroinfekcja. Do bólu głowy i gorączki dochodzą objawy neurologiczne.
Prof. Zajkowska wskazała, iż w najłagodniejszej postaci choroby dochodzi do zapalenia opon mózgowych, które wymaga hospitalizacji. Kleszczowe zapalenie mózgu może doprowadzić do zapalenia pnia mózgu, korzeni nerwowych, czyli różnych elementów układu nerwowego. Najczęstszym powikłaniem jest porażenie splotu barkowego, które skutkuje osłabieniem i niedowładem kończyn górnych (brakiem ruchomości w stawie barkowym) lub porażeniem czterokończynowym.
Specjaliści podkreślili, iż na KZM nie ma leczenia przyczynowego, dlatego tak istotne jest szczepienie się przeciwko wirusowi. Dodali, iż dostępna na tego wirusa szczepionka jest skuteczna, bezpieczna i bardzo dobrze tolerowana.
Szczepionkę podaje się w schemacie trzydawkowym, a następnie po trzech latach należy przyjąć dawkę przypominającą i co 3–5 lat je ponawiać.
Świadomość zagrożeń przenoszonych przez kleszcze
Konferencji towarzyszyła prezentacja raportu „Kleszczowe zapalenie mózgu. Wiedza, praktyki i profilaktyka wśród Polek i Polaków”, który jednocześnie zainicjował 8. edycję kampanii edukacyjnej „Nie igraj z kleszczem! Wygraj z kleszczowym zapaleniem mózgu!”.
Z raportu wynika, iż Polacy obawiają się kleszczy i chorób przez nie przenoszonych, ale ich wiedza jest wybiórcza, a mitów na temat zagrożenia nie brakuje. Z badania wynika również, iż Polacy nie podejmują także wystarczających działań profilaktycznych, aby się uchronić przed chorobami odkleszczowymi.
Problem pogłębia brak rekomendacji lekarskich – jedynie 6,1 proc. respondentów usłyszało od lekarza zalecenie szczepienia, co skutkuje bagatelizowaniem zagrożenia i niskim poziomem zaszczepienia.
– To zaskakująco niski odsetek, biorąc pod uwagę, iż kleszczowe zapalenie mózgu jest jedną z niewielu chorób odkleszczowych, której można skutecznie zapobiegać poprzez szczepienia. Gdyby lekarze częściej informowali pacjentów o tej możliwości, poziom wyszczepienia byłby zdecydowanie wyższy. W efekcie wielu Polaków traktuje KZM jako mało prawdopodobne zagrożenie, mimo że liczba przypadków rośnie, a przenoszące wirusa kleszcze są obecne na terenie całego kraju i praktycznie już przez cały rok – powiedział autor raportu prof. Tomasz Sobierajski, kierownik Ośrodka Badań Socjomedycznych Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych na Uniwersytecie Warszawskim.
Raport wskazuje, iż obawy przed kleszczami znacząco różnią się w zależności od wieku. Osoby starsze – powyżej 50 lat – znacznie częściej postrzegają ryzyko zakażenia kleszczami jako wysokie i są bardziej skłonne do szczepień (w tej grupie 14,5 proc. jest zaszczepionych). To w dużej mierze efekt większej ekspozycji na informacje zdrowotne, a także częstszych wizyt lekarskich, podczas których temat KZM może być poruszany. Tymczasem wśród osób młodych (18–34 lata) odsetek zaszczepionych wynosi zaledwie 6,7 proc. Młodsze osoby rzadziej słyszą o profilaktyce KZM i nie traktują choroby jako realnego zagrożenia. Dla wielu z nich kleszcze kojarzą się z problemem, który dotyczy głównie lasów i terenów wiejskich, a nie miast, w których na co dzień żyją.
Mieszkańcy miast vs mieszkańcy wsi
Badania wykazały również wyraźne różnice między mieszkańcami miast i wsi. Mieszkańcy dużych miast (powyżej 500 tys. mieszkańców) są bardziej świadomi istnienia szczepień, ale to mieszkańcy wsi częściej postrzegają kleszcze jako poważne zagrożenie zdrowotne. Paradoksalnie jednak, poziom zaszczepienia jest wyższy wśród mieszkańców miast – 13,1 proc. mieszkańców dużych miast jest zaszczepionych, podczas gdy na wsiach odsetek ten wynosi tylko 8,3 proc. Może to wynikać z lepszego dostępu do informacji oraz placówek medycznych w miastach, gdzie temat szczepień może częściej pojawiać się w kampaniach edukacyjnych i mediach.
Na wsiach, mimo wyższego zagrożenia, brakuje dostępu do rzetelnych informacji, a mieszkańcy często nie zdają sobie sprawy, że szczepienie może uchronić ich przed poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi.
Grupa z najniższym poziomem zaszczepienia
Co ciekawe, mężczyźni rzadziej niż kobiety decydują się na szczepienie przeciwko KZM. Zaledwie 8,6 proc. mężczyzn przyjęło szczepionkę, podczas gdy wśród kobiet odsetek ten wynosi 11,8 proc.
Może to wynikać z ogólnego podejścia mężczyzn do zdrowia, którzy rzadziej niż kobiety korzystają z profilaktyki medycznej i konsultują się z lekarzami. Mężczyźni jednocześnie częściej bagatelizują zagrożenie kleszczami, co znajduje odzwierciedlenie w wynikach badania – mężczyźni znacznie rzadziej niż kobiety oceniają ryzyko ukłucia przez kleszcza jako wysokie i rzadziej stosują środki ochronne, takie jak repelenty czy odpowiednia odzież.
Masz psa? Jesteś w grupie ryzyka KZM!
Jedną z grup, która powinna szczególnie dbać o ochronę przed kleszczami, są właściciele zwierząt domowych. Psy i koty, zwłaszcza wychodzące, to naturalni „dostawcy” kleszczy wprost do domów, zwiększający ryzyko zakażenia wirusem KZM. Jak wynika z raportu, posiadacze zwierząt częściej niż inni badani mieli kontakt z kleszczami i częściej zgłaszali ukłucia. Właściciele zwierząt są bardziej świadomi istnienia KZM (92,3 proc.) i ryzyka, jakie niesie choroba, niż osoby nieposiadające zwierząt (73,7 proc. vs 65,5 proc. Ponadto osoby spacerujące ze zwierzętami częściej rozważają szczepienie przeciwko KZM (38,7 proc. vs 29,2 proc.), co może wynikać z poczucia zagrożenia wynikającego z częstszej ekspozycji na kleszcze.
Jednocześnie, mimo wyższej świadomości zagrożenia, ich poziom zaszczepienia przeciwko KZM jest jedynie nieznacznie wyższy od średniej. 11,8 proc. właścicieli zwierząt przyjęło szczepienie przeciw KZM, co wskazuje na to, iż choć dbają o swoje zwierzęta domowe, rzadko przekładają tę troskę na własne zdrowie.
–To paradoks – osoby, które regularnie wyciągają kleszcze z sierści swoich pupili, przez cały czas nie myślą o własnym bezpieczeństwie. Choć są świadome zagrożeń, takich jak kleszczowe zapalenie mózgu, nie podejmują działań profilaktycznych, jak szczepienia. Warto pamiętać, iż KZM może prowadzić do poważnych powikłań neurologicznych, a jedyną skuteczną metodą zapobiegania jest szczepienie – powiedziała prof. Joanna Zajkowska.
Dlaczego Polacy bagatelizują KZM?
Z raportu jasno wynika, iż strach przed kleszczami nie przekłada się na działania profilaktyczne. Polacy obawiają się boreliozy, ale nie szczepią się przeciw KZM, mimo faktu, iż to choroba o cięższym przebiegu.
– Największą barierą pozostaje brak informacji – aż 40,7 proc. osób przyznaje, iż po prostu nie wie, iż istnieje szczepionka. Drugi powód to brak poczucia zagrożenia – wielu ludzi myśli, iż skoro nie chodzą do lasu, to problem ich nie dotyczy, podczas gdy większość ukłuć ma miejsce w pobliżu miejsca zamieszkania – w ogrodach, parkach i na działkach rekreacyjnych. Istotnym problemem jest praktycznie brak rekomendacji lekarskich – zaledwie 6,1 proc. badanych usłyszało od swojego lekarza zalecenie zaszczepienia się, a dla wielu osób barierą jest koszt szczepienia – wskazał prof. Sobierajski.
Prof. Zajkowska, dodała, iż w krajach takich jak Austria czy Niemcy poziom zaszczepienia jest wielokrotnie wyższy niż w Polsce, co przekłada się na znacznie niższą liczbę zachorowań na KZM.
Eksperci podkreślili, iż konieczne są działania edukacyjne oraz wprowadzenie szczepień jako standardowego zalecenia lekarskiego.
W Polsce szczepienia przeciwko KZM pozostają przez cały czas rzadkością. Jednym z powodów jest, podobnie jak w przypadku innych szczepień, zbyt skomplikowana ścieżka pacjenta – w tej chwili wprowadzone zmiany i możliwość szczepień w aptekach przeciw KZM może znacząco zwiększyć ten odsetek.