– Chwalimy się, iż jesteśmy piątym krajem w Europie pod względem cyfryzacji ochrony zdrowia, ale z praktycznego punktu widzenia dane te są bezużyteczne albo wykorzystywane fragmentarycznie – mówi dr Anna Gawrońska, ekspertka w zarządzaniu przepływem produktów medycznych.
Pod koniec kwietnia premier Donald Tusk zapowiedział w ramach deregulacji około 120 ustaw. W planach jest stworzenie aplikacji dla publicznego systemu ochrony zdrowia, w której pacjent będzie mógł zapisać się do lekarza i odwołać wizytę. Pacjenci mieliby otrzymywać SMS-y z przypomnieniami o wizytach i możliwości ich odwołania.
Anna Gawrońska zauważyła, że elektroniczna rejestracja zakłada wykorzystanie danych z różnych placówek medycznych. Podkreśliła, iż dane te będą musiały być standaryzowane, gdyż e-rejestracja to narzędzie, w którym dane są na bieżąco aktualizowane np. o wolnym terminie, gdy pacjent odwoła wizytę.
Ekspertka powiedziała, iż obecnie nawet jeżeli dana placówka medyczna digitalizuje dane, to nie wymienia danych z innymi placówkami.
– Nie ma wymiany danych między różnymi systemami. Albo są one raportowane fragmentarycznie do P1 albo są placówki medyczne, które w ogóle tego obowiązku nie spełniają. Chwalimy się, że jesteśmy piątym krajem w Europie pod względem cyfryzacji ochrony zdrowia, ale z praktycznego, użytkowego punktu widzenia dane te są bezużyteczne albo wykorzystywane szczątkowo – oceniła dr Gawrońska.
Zaznaczyła, iż lekarze podkreślają, iż mają duży problem, by skonsultować wyniki badań z lekarzem z innego szpitala. Stwierdziła, iż medycy często nie mogą ich przesłać ze względu na wielkość pliku i na konieczność szyfrowania tych danych. – W praktyce wymiana danych nie działa – dodała.