W Niemczech miał być wirus, który zabija 9 na 10 chorych. Teraz władze uspokajają

natemat.pl 3 godzin temu
Dwie osoby zostały ostatnio hospitalizowane w Hamburgu z podejrzeniem zakażenia wirusem Marburg (MVD). Na szczęście okazało się, iż nie zaraziły się one tą groźną chorobą, której śmiertelność wynosi choćby 90 proc.


Pierwszy program niemieckiego radia podał w piątek, iż podejrzenie wirusa Marburg u dwóch osób w Hamburgu nie zostało potwierdzone. Władze poinformowały, iż wyniki testu u dwóch osób zabranych do szpitala były negatywne. Obie te osoby przyleciały z Rwandy do Frankfurtu nad Menem w środę wieczorem, a stamtąd pojechały pociągiem do Hamburga.

Wirus Marburg w Hamburgu nie został na razie wykryty. Nowe informacje od władz


Radio, powołując się na doniesienia mediów, przekazało także, iż jedna z tych osób, 26-letni student medycyny, pracował w Rwandzie w szpitalu, w którym leczone są osoby zakażone tym wirusem. Mężczyzna zaczął się źle czuć podczas jazdy pociągiem. Następnie on i jego kolega zostali przewiezieni do szpitala uniwersyteckiego Hamburg-Eppendorf.

Burmistrz Hamburga Peter Tschentscher także zabrał głos w tej sprawie. – Cieszę się, iż podejrzenie, iż może to być wirus marburski, nie potwierdziło się. Bo to bardzo poważna choroba wirusowa – stwierdził polityk i lekarz. I dodał: – W takich przypadkach naprawdę trzeba zachować szczególną ostrożność.

Wirus Marburg pochodzi z tej samej rodziny patogenów co wirus Ebola. Oprócz ciężkiej gorączki może również powodować objawy, takie jak ból mięśni, skurcze brzucha, biegunkę i krwawe wymioty. Jest wysoce śmiertelny. Według Światowej Organizacji Zdrowia aż 88 procent zakażonych umiera. Szczególnie Rwanda walczy w tej chwili z infekcjami.



Wirusa odkryto w Marburgu (Niemcy) w 1967 roku, kiedy zakazili się pracownicy laboratorium, gdzie odbywały się badania na małpach. Zaraziło się 29 osób, z których siedem zmarło. Do chwili obecnej nie ma szczepionki ani skutecznych metod leczenia tego wirusa.

Wirus Marburg jest niezwykle groźny


Choroba jest niezwykle zaraźliwa, ale nie drogą kropelkową, ale poprzez kontakt z płynami ustrojowymi jak ślina, krew lub nasienie.

Ze strony polskiego sanepidu możemy dowiedzieć się, iż okres wylęgania choroby wynosi 5-10 dni (średnio 7 dni).

Po 5 dniach od wystąpienia pierwszych objawów na tułowiu pojawia się plamisto-grudkowa wysypka, a równolegle z nią objawy nieżytu górnych dróg oddechowych oraz zawroty głowy, nudności, wymioty, bóle brzucha i uporczywe wodniste biegunki.

Następnie stan chorego gwałtownie pogarsza się, obserwowany jest gwałtownie postępujący spadek masy ciała, skrajne wyczerpanie, uszkodzenie wątroby z żółtaczką, zapalenie trzustki, powikłania ze strony układu nerwowego (delirium, zaburzenia świadomości).

Sanepid tłumaczy, iż u chorego ostatecznie rozwija się niewydolność wielonarządowa prowadząca do wstrząsu z objawami skazy krwotocznej (wybroczyny na skórze i błonach śluzowych oraz masywne krwotoki narządowe, głównie do przewodu pokarmowego i płuc).

Idź do oryginalnego materiału