Wedle danych Agencji Reuters, wkład USA w budżet WHO w latach 2024-2025 zaplanowano na 6,8 mln dolarów, czyli 22 proc. budżetu całej organizacji. Ponowna decyzja Donalda Trumpa (pierwotnie podjęta w 2020 roku i cofnięta przez Joe Bidena) uderzy mocno w budżet organizacji, którą on sam nazywa "Chińską Organizacją Zdrowia". Przyjrzyjmy się, za co jest krytykowana.
Argumenty Donalda Trumpa
Rozporządzenie wykonawcze o wycofaniu USA z WHO zostało podpisane 20 styczna 2025 roku, tego samego dnia gdy nastąpiło zaprzysiężenie Donalda Trumpa na prezydenta USA. Powody? Oficjalnie Biały Dom wymienia: nieudolne zarządzanie pandemią COVID-19 i innymi globalnymi kryzysami zdrowotnymi; fiasko we wdrażaniu pilnie potrzebnych reform. Do tego składki na budżet WHO mają być niesprawiedliwe i nadmiernie obciążające USA w porównaniu do składek uiszczanych przez inne państwa członkowskie.
Wśród powodów wymienia się także niezdolność Organizacji do wykazania niezależności od wpływów politycznych i interesów innych państw członkowskich WHO.
I przede wszystkim chodzi o Chiny i niepokój o to, jaki mają wpływ na politykę WHO. Obawy budzi też postać Michaela Bloomberga, miliardera i filantropa.
Kim jest Michael Bloomberg?
Jego Bloomberg Philantropies forsowała w WHO restrykcyjne polityki dotyczące mniej szkodliwych od papierosów alternatyw z nikotyną, wspierając WHO hojnymi darowiznami. Do tego powiązane z nim ugrupowania wpływały na politykę niektórych państw.
Na Filipinach grupy finansowane przez Bloomberga miały zostać przyłapane na próbie wpływania na politykęrządu podczas uchwalania ustawy o wapowaniu, jak podaje Jeannie Cameron, dyrektor generalna brytyjskiej grupy strategicznej JCIC International.
Rządy Indii i Pakistanu zawiesiły działalność organizacji finansowanych przez miliardera. Indie tytułem niezdolności do ujawnienia źródeł finansowania, a Pakistan ze względu na naruszenia, w tym prowadzenia działalności bez adekwatnych zezwoleń.
Decyzja USA oficjalnie ma być krokiem do wykluczenia z publicznej debaty zdrowotnej kluczowych interesariuszy oraz działań, które przede wszystkim mają służyć do zadowolenia darczyńców WHO, prywatnych jak i państwowych.
USA nie są osamotnione
Po ogłoszeniu tej decyzji amerykańska Taxpayers Alliance (TPA) wydała apel, aby inne kraje rozważyły podobny krok, wskazując m.in. na zaprzeczenie przez WHO FCT redukcji szkód związanych z paleniem oraz restrykcyjne stanowisko utrudniające milionom dorosłych palaczy dostęp do alternatyw z nikotyną.
Apel nie jest bezpodstawny. Głosy krytyczne wobec WHO było słychać z Wielkiej Brytanii i Włoch. Brytyjska grupa Action on World Health (AWH), współzałożona przez lidera Partii Reform UK, Nigela Farage'a, uruchomiła "Bell Review", grupę roboczą składającą się z 9 ekspertów, w tym byłych urzędników i doradców WHO oraz Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ), którzy przedstawią propozycje radykalnej reformy WHO lub zastąpienia tej organizacji innym podmiotem.
– Włochy nie powinny już mieć do czynienia z ponadnarodowym centrum władzy – hojnie finansowanym przez włoskich podatników – które idzie ręka w rękę z międzynarodowymi firmami farmaceutycznymi. Wykorzystajmy te 100 milionów na wsparcie chorych we Włoszech i finansowanie naszych szpitali oraz lekarzy! - powiedział Matteo Salvini, wicepremier Włoch, minister transportu i sekretarz federalny włoskiej partii Lega, cytowany przez portal Politico.
W odpowiedzi Minister Zdrowia Włoch, Orazio Schillaci przyznał: "Choć rząd nie rozważa opuszczenia Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), to uważam, iż debata mająca na celu krytyczną analizę jej roli, ze szczególnym uwzględnieniem alokacji i wykorzystania zasobów oraz zarządzania – jest uzasadniona i konstruktywna. Naszym obowiązkiem jest zapewnienie, iż każde euro zainwestowane w globalne zdrowie zostanie wykorzystane w możliwie najbardziej efektywny sposób".
Rosnąca krytyka wobec WHO
Rosnące niezadowolenie z polityki WHO jest również widoczne w krytyce Ramowej Konwencji WHO o Ograniczeniu Użycia Tytoniu (FCTC). To pierwsza umowa międzynarodowa w zakresie zdrowia publicznego. Ponad 20 lat temu przyjęła ją większość państw członkowskich, w tym Polska, ale na wdrożenie jej przepisów nie zdecydowały się już np. Stany Zjednoczone.
Konwencja FCTC miała przyczynić się do zwalczania "papierosowej epidemii", jednak choćby byli dyrektorzy WHO oceniają jej efekty krytycznie i przyznają wprost – wpływ Konwencji na zdrowie publiczne okazał się marginalny. Przez 20 lat jej obowiązywania na świecie papierosy przez cały czas pali ponad 1 mld osób – tyle samo, co przed przyjęciem Konwencji.