W ostatnich latach Polacy coraz częściej stawiają na jedzenie "z duszą" - lokalne, tradycyjne, o krótkim składzie i prostym pochodzeniu. Przepisy naszych babć wróciły do łask, a kiszonki, kasze, zioła czy zupy z sezonowych warzyw są dzisiaj coraz częstszym wyborem.
Dzieje się tak nie bez powodu. Zmienny klimat, stres, pośpiech i przeładowane obowiązkami dni sprawiają, iż nasz organizm często działa nie tak, jak powinien. Zamiast sięgać po kolejną tabletkę z witaminami, coraz więcej osób wybiera rozwiązania naturalne - takie, które od pokoleń służyły zdrowiu, zanim powstały suplementy.
Jesienią potrzebujemy rozgrzewających, tłustszych i bogatszych w składniki potraw, które dodadzą siły i wzmocnią odporność. W tym sensie polskie superfoods są nie tylko modą, ale postawienie na rozsądek - do kuchni, w której jedzenie było lekarstwem, a zdrowie zaczynało się od talerza.
Superfoods po polsku, czyli siła w prostocie
Wielu z nas zna kojarzy "superfood" głównie z egzotycznymi nazwami: spirulina, chlorella, jagody goji, nasiona chia. Tymczasem, jak zauważają dietetycy, "superżywność" nie musi być importowana z dalekich krajów, ponieważ w Polsce mamy jej pod dostatkiem.
Dietetycy tłumaczą, iż superfood to nie kwestia egzotyki, ale gęstości odżywczej. Chodzi o produkty, które w niewielkiej ilości dostarczają ogromu wartości - witamin, minerałów, antyoksydantów. I takich właśnie mamy w Polsce pod dostatkiem.
Nasz polski klimat jest chłodny, wilgotny, z tymi krótkimi dniami... Właśnie dlatego tak sprzyja powstawaniu superodpornej żywności. Rośliny muszą być mocne, żeby przetrwać te warunki.
I to właśnie dlatego kiszona kapusta, pestki dyni czy czarna porzeczka są wręcz nafaszerowane substancjami ochronnymi. To ich naturalne mechanizmy obronne, które wypracowały sobie, żeby dać radę w trudnym środowisku. A my możemy czerpać z tego pełnymi rękami.
Orzechy włoskie – paliwo dla mózgu i serca
Patrzysz na orzechy włoskie i od razu widzisz... mały mózg. To w sumie niezły żart natury, bo idealnie trafia w sedno. Te orzechy to prawdziwe wsparcie dla głowy -turbodoładowanie dla koncentracji, lepsza pamięć i po prostu lepszy nastrój. A przy okazji robią świetną robotę dla serca.
To wszystko zasługa wspaniałego wręcz składu. Orzechy włoskie mają rewelacyjnie zbalansowane kwasy omega-3 i omega-6, a do tego sporą dawkę witaminy E, magnezu i żelaza. Czyli dostarczają organizmowi tego, czego naprawdę mu brakuje, zwłaszcza gdy za oknem szaro i słońca jak na lekarstwo!
Wystarczy dosłownie garść dziennie (jakieś 30 gramów), żeby delikatnie obniżyć ciśnienie i zadbać o cholesterol. Są też super dla jelit, bo wspierają mikrobiotę, a to prosta droga do mocniejszej odporności i lepszego samopoczucia. Zdecydowanie warto je chrupać w czasie pracy lub nauki.
Czosnek – naturalny antybiotyk, który nie wychodzi z mody
Nasze babcie miały go zawsze pod ręką. Kroiły go do mleka, wcierały w skórę, dodawały do syropu z miodem. Dziś wiemy, iż miały rację. Czosnek działa jak naturalny antybiotyk. Zawiera allicynę, związek o silnych adekwatnościach przeciwwirusowych i przeciwbakteryjnych.
Regularne spożywanie czosnku (nawet jednego ząbka dziennie) wzmacnia odporność, obniża poziom "złego" cholesterolu i poprawia krążenie.
Nieprzypadkowo Egipcjanie podawali go robotnikom budującym piramidy — miał dodać im siły i wytrzymałości. My możemy dodać go do zupy, pasty, pieczonych warzyw czy domowego syropu.
Kiszonki – mikrobiotyczna tarcza ochronna
Kiszona kapusta, ogórki, zakwasy to nasz naturalny probiotyk. Bakterie kwasu mlekowego tworzą środowisko przyjazne dla jelit, a jelita – jak dziś wiemy – to centrum odporności.
W kapuście kiszonej znajdziemy witaminę C, błonnik, potas i związki siarki o działaniu antynowotworowym. Kiszenie rozkłada też substancje antyodżywcze, dzięki czemu lepiej przyswajamy minerały.
Niektórzy żartują, iż "kiszonka to polska wersja probiotyku premium". I coś w tym zdecydowanie jest. Wystarczy kilka łyżek dziennie, by wzmocnić układ odpornościowy na cały sezon.
Siemię lniane – niepozorne ziarna o wielkiej mocy
Małe, brązowe nasionka lnu kryją w sobie ogromne bogactwo – błonnik, kwasy omega-3, lignany i witaminę E. Wspierają układ trawienny, regulują poziom cukru i cholesterolu, a u kobiet łagodzą objawy menopauzy.
Najwięcej korzyści przynosi świeżo zmielone siemię, dodane do owsianki, koktajlu lub zupy.
Działa też jak naturalny "opatrunek" na żołądek. Łagodzi stany zapalne i wspomaga regenerację błon śluzowych.
Jarmuż – zielony bohater z polskich pól
Jeszcze kilka lat temu był ozdobą talerza, dziś gra pierwsze skrzypce. Jarmuż to prawdziwa bomba witaminowa: A, C, K, E oraz wapń, żelazo i przeciwutleniacze.
Wzmacnia kości, poprawia wzrok, wspiera oczyszczanie organizmu z toksyn i działa przeciwzapalnie.
W kuchni jest wdzięczny – można z niego zrobić chipsy, smoothie, pesto lub dodać do zupy. W każdej wersji doda energii i koloru choćby najbardziej szaremu dniu.
Dynia – słoneczny antydepresant
Kiedy w kuchni zaczyna królować dynia, to znak, iż nadeszła prawdziwa jesień! To warzywo nie tylko świetnie wygląda, ale i naprawdę poprawia humor. Ma mnóstwo beta-karotenu, witaminy C i błonnika, dzięki czemu wspiera odporność, dba o serce i wzrok.
A same pestki dyni? To prawdziwa skarbnica cynku – świetny sojusznik w walce z jesiennym zmęczeniem i do tego super boost dla skóry.
Polecamy serwować dynię w postaci zupy dyniowej z imbirem i mlekiem kokosowym, kremowego risotto lub jesiennego ciasta z cynamonem. Nieważne, którą wersję wybierzesz – każda działa rozgrzewająco i natychmiastowo dodaje endorfin. Po prostu idealna na jesienne dni.
Aronia i czarna porzeczka – czarne perły odporności
Niedoceniane, a przecież to prawdziwe bomby witaminowe. Aronia zawiera antocyjany, które chronią komórki przed starzeniem, wspierają wzrok i naczynia krwionośne.
Czarna porzeczka ma aż cztery razy więcej witaminy C niż cytryna. Oba owoce świetnie sprawdzają się w formie soków, herbat czy dżemów.
Wzmacniają organizm w walce z infekcjami i poprawiają samopoczuciem, zwłaszcza wtedy, gdy za oknem ciemno, a w nas samych brak energii.
Kasza jaglana – ciepło dla ciała i ducha
No i w końcu kasza jaglana. To jest taki cichy ninja w kuchni – zawsze w cieniu, a robi robotę.
Dlaczego jest taka niesamowita? Po pierwsze, działa jak pogotowie ratunkowe dla żołądka: stabilizuje nadmiar kwasów i jest tak lekka, iż brzuch po prostu mówi "dzięki!". Po drugie jest naturalnym wzmacniaczem odporności.
Wystarczy ugotować ją na mleku roślinnym, dodać jabłko, cynamon i łyżeczkę miodu — i mamy śniadanie, które dosłownie przytula od środka voilà! Masz śniadanie, które dosłownie przytula od środka. Czy może być coś lepszego na dobry początek dnia?