Kolorowe marynarki, wizytówki dobrych firm, dobry służbowy samochód przed domem, wakacje w tropikach. Tomek nie narzekał na swój status materialny, choć gdy zasiadał w zarządach największych spółek, nie wiedział jeszcze, jaką zapłaci za to cenę. Wynikłe z pracy zaburzenia nerwicowe i depresja dały mu w kość, ale największa bomba wybuchła później. "Szanse, iż się uda, są bardzo małe" — usłyszał. "A choćby jeżeli — studził optymizm lekarz — proszę się liczyć z tym, iż może pan stracić oko i być w znaczącym wymiarze niepełnosprawny".