To taka niepozorna rzecz w diecie. A może uratować nas przed demencją

natemat.pl 4 godzin temu
Koniec z zapominaniem. Australijskie badanie ujawniło, jak prosta suplementacja może uratować mózg oraz zmniejszyć ryzyko poważnych problemów neurologicznych, które potrafią diametralnie zmienić życie w prawdziwy koszmar.


To nie jest kwestia zapominania, gdzie odłożyliśmy klucze. To nie jest tak, iż budzisz się rano i nagle nie pamiętasz, jak masz na imię. Demencja to cichy wróg. Podkrada się powoli, kawałek po kawałku zabierając ludziom ich życie, ich niezależność. A dla rodzin to jest po prostu dramat.

Właśnie temu problemowi postanowili przyjrzeć się naukowcy z Australii. Ale zamiast celować w skomplikowane terapie, skupili się na czymś, co masz w każdej aptece: poziomie witaminy D we krwi. Przeczesali dane aż 300 tysięcy osób z brytyjskiego Biobanku i porównali je ze skanami ich mózgów. I co się okazało?

Witamina D = witamina mózgu


Osoby, u których stężenie witaminy D było najniższe, miały mniejsze mózgi niż przeciętnie. Co gorsza, ich ryzyko udaru czy problemów z pamięcią było zauważalnie podwyższone. Wyniki są na tyle jednoznaczne, iż badacze stawiają sprawę jasno: niedobór witaminy D może mieć realny, i to bardzo poważny, wpływ na stan naszego mózgu.

Naukowcy policzyli też, jakie byłyby skutki, gdyby udało się podnieść poziom witaminy D do normy u całej populacji. Wyszło im, iż tylko w Wielkiej Brytanii można by uniknąć choćby co szóstego przypadku demencji.

Dla rodzin demencja bliskiej osoby to prawdziwa rewolucja w codziennym życiu. Trzeba przemodelować każdy dzień wokół opieki, zmieniają się dawne rytuały, a to, co kiedyś było proste, nagle staje się wyzwaniem. Ale to nie tylko prywatny dramat. Lekarze alarmują, iż rosnąca liczba chorych to potężne obciążenie dla całego systemu opieki zdrowotnej, stawiające go przed niezwykle trudnymi wyborami.

– jeżeli uda się dopilnować, żeby ludzie nie mieli poważnych niedoborów, to nie tylko ochrona przed demencją, ale też realna poprawa jakości życia – mówi prof. Elina Hyppönen, szefowa australijskiego centrum badań nad zdrowiem precyzyjnym.

Witamina D nazywana bywa "słoneczną", bo organizm produkuje ją sam pod wpływem promieni UVB. Tyle iż w naszej szerokości geograficznej od października do marca słońca jest zwyczajnie za mało.

Odpowiednia dieta może nie wystarczeć


Dieta też nie zawsze daje radę – owszem, trochę witaminy znajdziemy w tłustych rybach, jajkach czy produktach wzbogacanych, ale to wciąż kropla w morzu potrzeb. Dlatego lekarze od lat mówią o konieczności suplementacji – szczególnie zimą. Czy to znaczy, iż wystarczy łyknąć kapsułkę i mózg będzie wiecznie młody? Niestety, tak prosto nie jest.

Ale dowody na to, iż niski poziom witaminy D naprawdę szkodzi, są coraz mocniejsze. I to już nie tylko statystyka, ale badania, które pokazują bezpośredni związek przyczynowy. Dlatego specjaliści radzą: nie bagatelizujmy tego tematu. Zróbmy badanie krwi, skonsultujmy wynik z lekarzem i – jeżeli trzeba – sięgnijmy po suplementy.

Idź do oryginalnego materiału