"W 2006 r. zmarł mój kumpel Mario. Był spokojnym, dobrym i uczynnym człowiekiem. Pił dużo mniej ode mnie. Serce mu pękło po dwóch butelkach wina wypitych na ciepłym strychu. W 2009 r. zmarł Paweł. Nie ćpał już kilka lat. Pił tylko browary. Na marskość zmarł też inny mój kolega. Tym razem z ławki. Pożegnałem w swoim życiu jeszcze kilkunastu kumpli. Większość popełniła samobójstwo. Nie potrafili poradzić sobie z problemami. Z uzależnieniem od środków zmieniających świadomość również" — w autobiograficznej książce "Mój pierwszy ostatni raz" wspomina Wojtek Friedmann, pisarz, podróżnik, fotograf. "A ja? Wiele osób ratowało mnie na siłę (...) Ja nie chciałem. Wtedy jeszcze nie czułem, iż muszę".