Takie anomalie pogodowe

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 3 tygodni temu
Wystarczyło zaledwie pół godziny, aby ulice miasta w którym mieszkam zamieniły się w koryta rwących potoków. choćby za bardzo nie jestem w stanie określić momentu, w którym błękitne niebo zostało przykryte ołowianymi chmurami, z których niedługo lunął prawdziwy wodospad wody. Na efekty długo nie trzeba było czekać. Oto i one:
Akurat byłam w terenie i doświadczyłam tego na własnej skórze. I to dosłownie. Bluzę miałam przemoczoną do cna, w butach chlupała mi woda. Ale to nic. W zasadzie to nie pierwszy raz, kiedy zdarza mi się taka sytuacja. Ile razy w życiu lunęło na mnie podczas treningu, zawodów sportowych, albo po prostu przebywania na zewnątrz? Nie da się tego zliczyć.
Tak się złożyło, iż po tym przemoknięciu jeszcze spotkałam się z Księdzem Niosącym Światło. Po moim zeszłorocznym (mini) sukcesie z wycieczką do Wadowic i Kalwarii Zebrzydowskiej planujemy kolejną jesienną wycieczkę. "Na oku" mamy dwudniowy Niepokalanów, ale jeszcze muszę zrobić wstępny kosztorys, i po nim będziemy się zastanawiać co dalej. Trochę marudził, iż mam wszystko mokre, potem chciał mnie odwieźć do domu samochodem. Przypomniała mi się taka sytuacja z czasów, kiedy studiowałam turystykę religijną w Krakowie i w niektóre dni zjeżdżałam na nocleg do Wadowic. Tego dnia, a raczej wieczoru, też lało jak z cebra. Postanowiłam przeczekać na przystanku, gdzie miałam jakąś ochronę. Ale i nie zapowiadało się na poprawę pogody, i jakieś podejrzane typy zaczęły się do mnie przystawiać. Zauważył to kierowca busa, którym przyjechałam i też zaproponował, iż mnie podwiezie. Wtedy się zgodziłam, bo naprawdę bałam się tych ludzi.
Teraz jednak sytuacja była inna - jak wychodziłam z zakrystii już nie padało, a tak naprawdę na moje osiedle można dojść różnymi drogami, także takimi, po których nie płynęła już woda. Co prawda dalej chlupało mi w butach, co wywoływało pewien dyskomfort, ale nie było nie wiadomo jakiej tragedii pod tym względem. W dodatku nie szłam prosto do domu, a jeszcze miałam odebrać znajomym paczkę z paczkomatu, ale tego akurat nie mówiłam księdzu.
W rzeczywistości obsługa tego paczkomatu (z DPD) mnie przerosła i nie odebrałam tej przesyłki, na szczęście oni wracali na drugi dzień, więc kazali mi się tym nie przejmować. Trochę mi było głupio, ale też nie muszę wszystkiego umieć.
Idź do oryginalnego materiału