Wojciech Gąsowski w jednej ze swoich piosenek pytał o to, "Gdzie się podziały, tamte prywatki?". A ja ośmielę się sparafrazować słowa tej piosenki i zapytać: gdzie się podziały tamte reklamy, niezapomniane. Mam tu na myśli dawne reklamy "Biedronki", te z lat 2000, które niezwykle utkwiły mi w pamięci. Proste, dowcipne, nieprzeładowane treścią.
Refleksja naszła mnie po tym, jak ostatnio kilka razy trafiłam w telewizji na aktualną reklamę resortu, która w porównaniu z tamtymi w moich oczach prezentuje się po prostu cienko. Tamte miały to coś, co sprawiało, iż i człowiekowi chciało się je oglądać, i uśmiech pojawiał się na człowieka twarzy, kiedy je słyszał. Chyba najlepiej utkwiła mi w pamięci reklama koreczków z sera, a może lekcja dotycząca Jana Kochanowskiego, z którą niejako ją połączyłam?
Pytacie jak to zrobiłam? o ile wsłuchać się dokładnie w tekst piosenki lecącej w tle reklamy, jakże często puszczanej w czasach, kiedy chodziłam do pierwszej klasy liceum, usłyszymy frazę: "Jestem cudowny, najlepszy, wspaniały...". Omawiając postaci Jana Kochanowskiego i Mikołaja Reja (bez wgłębiania się w ich twórczość), polonistka tłumaczyła nam, iż oni chcieli być postrzegani jako najdoskonalsi. Domyślacie się już, jak mogłam to ująć w swojej notatce z zajęć? A teraz co? "Idę, idę, do Biedronki idę!". Pytanie tylko, czy dojdę... No i jeszcze ta bezsensowna walka "Biedronki" z "Lidlem" o palmę bycia najbardziej opłacalnym dyskontem. Oszaleć od tego można.
Pamiętam też reklamy zabawek z "Kinder Niespodzianek" z uroczymi historyjkami zachęcającymi do kupna kolejnego jajka. Zakochałam się w hipopotamach na statku, dinozaurach na budowie, słoniach na plaży, zającach na stoku narciarskim oraz kosmitach w domu. To nie tak, iż pragnęłam mieć wszystkie te figurki, ja po prostu zachwycałam się ich reklamami.
Zdrowego fioła miałam też na punkcie reklamy "Czekotubki", którą nadawała telewizja w czasach, kiedy zaczynałam moją karierę gimnazjalną. Sam produkt nie dla mnie, ale motyw chłopca jeżdżącego na deskorolce był genialny. W przerwie pomiędzy zajęciami szkolnymi, a treningami potrafiłam rysować całe krainy, które mógłby przemierzyć w ten sposób. I jeszcze ta piosenka: ">>Czekotubka<< gwałtownie zwiewa, czekoladą świat zalewa. >>Czekotubce<< wycisk dasz, czekoladę pyszną maaasz!".
Podobnym sentymentem darzę reklamę czekolady z Terravity. Dacie wiarę, iż kiedyś naprawdę wierzyłam w to, iż istnieje taka kraina, w której krowy robią czekolady z wytworzonego przez siebie mleka. Miałam wtedy z 7, 8 lat i nie dość, iż uparcie tkwiłam przy swoim, to jeszcze przekonywałam do tego innych. No i oczywiście tańczyłam wraz z tymi dziećmi w rytm piosenki.A pamięta ktoś może jeszcze taką reklamę "Śmiejżelków", w których dwójka chłopców układa różne rzeczy z różnych elementów żelków, a w tle leci piosenka "Przyjaciel z którym bawię się, gry nowe nam podpowie..."? Ja pamiętam, zwłaszcza ze względu na tych chłopców. Myślę, iż ta reklama miała w sobie przekaz nie tylko marketingowy, ale i w pewnym sensie społeczny. Osobiście widziałam w relacji tych malców prawdziwą przyjaźń i zgodę, których życzyłam nie tylko sobie, ale i innych. choćby byli dla mnie inspiracją do napisania jednego z moich szkolnych wypracowań, właśnie na temat przyjaźni.
Myślę, iż znalazłoby się jeszcze wiele dawnych reklam, które mnie zachwycały, pobudzały moją wyobraźnię, inspirowały do zabawy, ale też skłaniały do przemyśleń. Których wręcz nie mogłam się doczekać i oglądałam je z prawdziwą przyjemnością. Teraz niestety nie znalazłam takiej reklamy, która by mnie zachwyciła, tak po prostu, a tym bardziej, rozśmieszyła. Nie mówię, iż te obecne reklamy są złe, bo chyba spełniają swoje podstawowe zadanie, jakim jest zachęcenie konsumentów do zakupu danego produktu lub usługi. Ale brakuje mi w nich tego jednego jedynego pierwiastka, który wywołałby u mnie efekt wow. Może już z niego wyrosłam, a może jestem zbyt wymagająca.