Świat zaatakowany przez nieznanego mikroba musiał znaleźć nagle mnóstwo pieniędzy na opracowanie sposobu zniszczenia pandemii. I znalazł. Badania naukowe ruszyły pełną parą, a ich wyniki są ratunkiem zarówno w przypadku covidu, jak i raka.
Nic do stracenia
Dwa lata temu u 53-letniego wówczas Adriana Taylora zdiagnozowano nowotwór głowy i szyi. Poddano go radio- i chemioterapii. Po jakimś czasie rezonans wykazał, iż rak zniknął. euforia pacjenta nie trwała jednak długo, bo niedługo pojawił się gdzie indziej i zaatakował z pełną mocą. Jesienią ubiegłego roku chory usłyszał ostateczną diagnozę: wiele guzów rosnących bardzo szybko, agresywny nowotwór płuc, nieoperacyjny. – Ujmę to w ten sposób, panie Taylor – istnieje sto procent szans, iż bez leczenia pan z tego powodu umrze – powiedział lekarz.
Niestety, standardowe terapie w zaawansowanym stadium choroby były z góry skazane na klęskę. Adrianowi dano kilka miesięcy życia, ale też rzucono koło ratunkowe – udział w pierwszych w Wielkiej Brytanii badaniach klinicznych nad antynowotworową szczepionką mRNA. Trafił do Clatterbridge Cancer Center w Liverpoolu. Przyjmował jednocześnie szczepionkę i pembrolizumab, lek pomagający układowi odpornościowemu w zabijaniu komórek rakowych. – Pierwszą dawkę otrzymałem w listopadzie, co trzy tygodnie wracałem po kolejne, a co osiem tygodni poddawałem się badaniom – opowiada Taylor w rozmowie z „Daily Mail”.