Stomatologia publiczna znika. „Reagujemy na objawy, zamiast leczyć przyczyny”

dentonet.pl 20 godzin temu
Zdjęcie: Stomatologia publiczna znika. „Reagujemy na objawy, zamiast leczyć przyczyny”


Rosnąca dominacja dużych podmiotów medycznych, chroniczne niedofinansowanie i decyzje resortu zdrowia osłabiające rolę lekarza dentysty – to tylko część problemów, które, zdaniem lek. dent. Pawła Baruchy, prowadzą do „wtórnej prywatyzacji” polskiej stomatologii. W swoim felietonie wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej ostrzega: publiczna opieka stomatologiczna znika na naszych oczach.

W ostatnich miesiącach sytuacja w stomatologii publicznej uległa gwałtownemu pogorszeniu. Tylko w przeciągu kilku minionych tygodni Naczelna Izba Lekarska alarmowała o planach ministerstwa zdrowia dotyczących zmian w zasadach udzielania świadczeń stomatologicznych dzieciom i młodzieży, które – zdaniem samorządu – doprowadzą do ograniczenia dostępu do leczenia i profilaktyki, a w konsekwencji – do pogorszenia stanu zdrowia najmłodszych (pisaliśmy o tym TUTAJ) oraz projektowanych zmianach w koszyku świadczeń gwarantowanych, które mogą doprowadzić do dalszego ograniczenia dostępu pacjentów do leczenia stomatologicznego (więcej informacji na ten temat znajduje się TUTAJ).

Jak podkreśla lek. dent. Paweł Barucha, problemy narastają od lat, ale dziś system znalazł się na granicy wydolności. Najbardziej widocznym elementem kryzysu pozostaje wieloletnie niedofinansowanie świadczeń w ramach NFZ-u.

Konsekwencje są dotkliwe: z kontraktowania rezygnują indywidualne praktyki, a ich miejsce zajmują duże sieci działające w oparciu o skalę, niekoniecznie o jakość. – Monopolista narzuca swoje warunki, które niekoniecznie będą uwzględniały dobro pacjenta – ostrzega lek. dent. Paweł Barucha w komunikacie na stronie NIL.

Do tego dochodzą decyzje, które – zdaniem samorządu – de facto ograniczające rolę lekarza dentysty. Ministerstwo zdrowia dopuszcza wykonywanie części procedur przez higienistki bez nadzoru oraz rozważa pozwolenie pielęgniarkom na podawanie znieczulenia ogólnego. – Znowu lekarz zdaje się „niepotrzebny” – komentuje przewodniczący Komisji Stomatologicznej NRL.

Jakość kształcenia i profilaktyki pod coraz większą presją

Brak stabilnego finansowania uderza nie tylko w bieżącą dostępność świadczeń, ale też w przyszłość zawodu. Ograniczone środki na publiczną opiekę stomatologiczną przekładają się na trudności w organizacji praktyk klinicznych dla studentów. W dłuższej perspektywie może to spowodować pogorszenie jakości kształcenia oraz niedobory kadrowe.

Równocześnie zanikają działania profilaktyczne, które w zdrowiu jamy ustnej są kluczem do redukcji kosztów i powikłań. Brak gabinetów szkolnych, programów edukacyjnych oraz systemowych działań odbija się na stanie zdrowia najmłodszych. Już dziś wskaźniki próchnicy u dzieci należą do najwyższych w Europie.

Każde przesunięcie akcentu z profilaktyki na leczenie naprawcze skutkuje wzrostem kosztów zdrowotnych i społecznym obciążeniem w przyszłości – przypomina Barucha.

System bez dialogu i bez strategii

Jednym z najbardziej niepokojących zjawisk jest brak realnych konsultacji z środowiskiem lekarskim. Jak podkreśla Barucha, samorząd, uczelnie i eksperci przedstawiali gotowe analizy i rozwiązania, jednak ich głos „często pozostaje niezauważony”. W efekcie powstają decyzje, które zaskakują praktyków i mogą pogłębiać chaos organizacyjny.

Coraz częściej do redakcji portali branżowych wpływają także skargi pacjentów na duże podmioty, w których – jak sami opisują – „nie liczy się jakość, tylko ilość”. Taki model, nakierowany na maksymalizację produkcji świadczeń, prowadzi do ryzyka obniżenia bezpieczeństwa zdrowotnego. – Polska stomatologia coraz bardziej przypomina system zbudowany z prowizorycznych rozwiązań – reagujemy na objawy, zamiast leczyć przyczyny. Brakuje strategii, wizji i stabilności – podsumowuje wiceszef NIL.

Zdaniem Baruchy stomatologia – jak każda dziedzina medycyny – potrzebuje przemyślanej polityki zdrowotnej opartej na wiedzy, dialogu i odpowiedzialności. Bez zdecydowanych działań stanie się jedynie symbolem, nie realnym filarem systemu. A to oznacza jedno: dalszy wzrost nierówności w dostępie do leczenia i coraz większe uzależnienie pacjentów od rynku komercyjnego.

Rok akademicki 2025/2026 jest drugim rokiem obowiązkowego egzaminu OSCE dla studentów stomatologii. O szanse i wyzwania związane z przeprowadzaniem tego egzaminu zapytaliśmy przedstawicieli samorządu lekarskiego. Lek. dent. Paweł Barucha – wiceprezes Naczelnej Izby Lekarskiej, przewodniczący Komisji Stomatologicznej NIL – podkreślił, iż jakość nauczania stomatologii na polskich uczelniach jest doskonale weryfikowana nie tylko przez krajowy, ale i światowy rynek pracy, na którym rodzimi absolwenci studiów stomatologicznych radzą sobie świetnie. – Jedyną rzeczą, która może martwić jest to, iż wdrożenie takiego systemu egzaminowania jest bardzo drogie, a uczelniom brakuje na to pieniędzy. Można więc zastanawiać się, czym jest on nam potrzebny akurat w tym momencie – podkreślił.

Źródło: https://nil.org.pl/

Fot. NIL

Idź do oryginalnego materiału