Chodźmy nad szklistą wodę:
Usiądziemy pod księżycem,
Weźmiemy kryształ
I będziemy płakać.
Bądźmy dla siebie miękkim lądowaniem
Po spadnięciu z piekła.
Powiemy coś o sobie.
Poczujemy nić wspólnego losu,
To rzadkie przymierze tułaczy.
Podzielimy się neuropatią dendrytów
W naszych atomach.
Przysiądziemy na mieli(z)nie mokradeł,
Tych całych szuwarów, którymi jesteśmy.
Zażartujesz, a ja westchnę.
Westchniesz, a ja zażartuję.
Będziemy mówić,
Śląc słowa bokiem,
Unikając zetknięcia spojrzeń.
Ale w końcu się splotą
W swojej nieskończonej toni
I przepłyniemy innym czasem
Przez noc.









