Wywołuje dobry nastrój, ale nie tylko. – Kiedy się śmiejemy, lepiej dotleniamy nasz organizm, krew zaczyna szybciej krążyć, lepiej są odżywione nasze komórki. Wykluczyć z tego należy śmiech zły, zawistny – ten wywołany cudzym nieszczęściem. Taki nie ma funkcji leczniczych. Co innego śmianie się z samego siebie. To oczyszcza, ale wcale nie jest łatwe ani częste. – Według badań tylko około 10 proc. mężczyzn i 16 proc. kobiet umie śmiać się z siebie. To naprawdę trudne i ktoś, kto posiądzie tę umiejętność, będzie miał zabawę do końca życia. Śmiechoterapia polega na wywoływaniu śmiechu wśród jej uczestników (…). Czasem wchodzą w grę łaskotki (…). – Mamy takie czasy, iż grupa musi się zgodzić, by naruszać swoją strefę intymności, prywatności w dotykaniu. Polegamy na aerobowych ćwiczeniach śmiechowych, które mają swoje korzenie w śmiechojodze – stwierdził. Śmiechojoga to z kolei rodzaj jogi powołany do życia w połowie lat 90. ubiegłego wieku. – Na początku założenie było takie, żeby spotkać się i śmiać. Ważne w śmiechojodze jest to, iż śmiech wywołuje pogłębione oddychanie.
– Zanim zaczniemy się tak porządnie śmiać, musimy się rozgrzać, a rozgrzewamy się właśnie oddechowo. Kilka głębokich wdechów, kilka wdechów z oklepywaniem, później kilka wydechów, wdechów ze śmiechem. Jak mogą wyglądać zajęcia na śmiechoterapii? Sady opisał przykład pięcio- – siedmioosobowej grupy, której członkowie na początku opowiadają sobie dowcipy, żeby wywołać śmiech. Kiedy żarty się kończą, zajęcia są kontynuowane, a członkowie grupy dalej próbują się śmiać – oczywiście z pozytywną intencją. Każdy myśli, o czym chce. – Na początku jest nienaturalnie, ale jak wciągniemy się do tego wykonywania ćwiczeń, to uruchamiamy tor przeponowo- brzuszny. I zaznaczył, iż te same elementy organizmu są poruszane przy bieganiu. Chodzi tu zwłaszcza o drgania przepony, które dostarczają więcej powietrza do naszego organizmu. – Jest choćby takie pojęcie jak szczęście biegacza. Po 15 – 20 minutach biegu jest nagle, mimo zmęczenia, uśmiech na twarzy i poprawa nastroju. Człowiek się cieszy, choć pot po nim leci – opowiadał Sady, przekonując, iż śmiech działa podobnie, tylko lepiej (…).