W grudniu 2025 roku w okolicach Człuchowa zmarła 6-letnia suczka. Zwierzę trafiło do weterynarza z objawami gwałtownego zatrucia, ale nie przeżyło doby. Badania krwi wykazały całkowitą niewydolność nerek spowodowaną toksyną zawartą w owocach. Historia zwraca uwagę na problem, o którym wielu właścicieli psów nie wie – niektóre owoce to dla czworonogów śmiertelna trucizna, a nie ma bezpiecznej dawki. Wyjaśniamy, jak działa ta toksyna i co zrobić, gdy pies zje te owoce.

Fot. Jasnowidz Krzysztof Jackowski Official
Zdrowy pies, 4 godziny później gwałtowne wymioty
Grudniowego poranka Kora – 6-letnia suczka mieszkająca z rodziną pod Człuchowem – wyszła jak zwykle do ogrodu. Zjadła śniadanie z apetytem i nic nie wskazywało na problemy zdrowotne. Po 4 godzinach zaczęła gwałtownie wymiotować. Właściciele natychmiast zawieźli ją do lokalnego gabinetu weterynaryjnego.
Lekarz postawił wstępną diagnozę: zatrucie pokarmowe. Pies dostał leki przeciwwymiotne i zastrzyk wzmacniający. Standardowa procedura w takich przypadkach zakłada obserwację i ponowną wizytę, jeżeli objawy się nasilą. Stan Kory jednak nie poprawiał się. Z godziny na godzinę zwierzę słabło, traciło kontakt z otoczeniem.
Następnego dnia rano pies trafił ponownie do weterynarza. Tym razem lekarz stwierdził tachykardię – bardzo przyspieszoną akcję serca świadczącą o walce organizmu z silną toksyną. Pobrano krew do analizy i zaplanowano USG na popołudnie. Kora nie doczekała badania – zmarła w domu w obecności właścicieli, niecałe 24 godziny po pierwszych objawach.
Wyniki badań: całkowita niewydolność nerek
Gdy przyszły wyniki krwi, weterynarz potwierdził zatrucie niezwykle silną substancją. Parametry nerkowe i wątrobowe były przekroczone w skali rzadko spotykanej w praktyce klinicznej. Zniszczenia narządów wewnętrznych były tak rozległe, iż zwierzę nie miało szans na przeżycie.
Problem polegał na tym, iż Kora nie wychodziła poza ogrodzoną posesję. Właściciele nie stosowali żadnych trutki na gryzonie, nie mieli dostępu do środków chemicznych. Skąd wzięła się toksyna? Zagadka pozostawała nierozwiązana do momentu, gdy właściciel postanowił dokładnie przeszukać ogród.
Trop prowadził do kompostownika i krzewów owocowych. Na ziemi leżały opadłe owoce, a obok – winogrona wyrzucone na kompost przez rodzinę. Wszystko wskazywało na to, iż Kora zjadła je podczas porannego spaceru po ogrodzie. Weterynarz potwierdził: to właśnie winogrona zabiły psa.
Kwas winowy niszczy nerki – reakcja jest nieprzewidywalna
Winogrona i rodzynki zawierają kwas winowy, który u psów wywołuje ostrą niewydolność nerek. Mechanizm tego zatrucia nie jest do końca poznany, ale najnowsze badania wskazują właśnie na tę substancję jako głównego sprawcę. Problem polega na tym, iż reakcja poszczególnych psów jest całkowicie nieprzewidywalna i zależy od indywidualnej wrażliwości.
Jeden pies może zjeść całą kiść winogron i doświadczyć jedynie lekkiej biegunki. Inny – jak Kora – po zjedzeniu kilku owoców dozna nieodwracalnego uszkodzenia nerek kończącego się śmiercią. Nie ma żadnej metody, by przewidzieć, jak zareaguje konkretne zwierzę. Dlatego weterynarze stosują zasadę zero tolerancji: nie istnieje bezpieczna dawka winogron dla psa.
Toksyna działa bardzo szybko. Pierwsze objawy pojawiają się zwykle po 2-6 godzinach, czasem dopiero po 12 godzinach. W tym czasie substancja już niszczy nerki. jeżeli nie rozpocznie się natychmiastowego leczenia, zwierzę umiera w ciągu doby lub kilku dni w wyniku bezmoczu – całkowitego zatrzymania produkcji moczu.
Objawy zatrucia – czas liczy się w godzinach
Wczesne rozpoznanie zatrucia winogronami daje szansę na uratowanie zwierzęcia, ale okno czasowe jest bardzo wąskie. najważniejsze objawy to:
Faza wczesna (2-12 godzin po spożyciu):
- Gwałtowne wymioty, często z resztkami owoców
- Biegunka
- Całkowita utrata apetytu – pies odmawia choćby ulubionych przysmaków
- Apatia, niechęć do ruchu, „smutny” wygląd
- Bolesność brzucha przy dotykaniu
Faza krytyczna (12-24 godziny):
- Brak oddawania moczu (bezmocz)
- Odwodnienie
- Przyspieszona akcja serca
- Osłabienie, brak reakcji na bodźce
Gdy dochodzi do bezmoczu, nerki przestały filtrować krew. Organizm zatruwa się własnymi produktami przemiany materii. W tym stadium szanse na ratunek są minimalne, a jedyną opcją mogą być dializy otrzewnowe – kosztowne, trudne technicznie i nie dające gwarancji przeżycia.
Co zrobić, gdy pies zje winogrona
Jeśli zauważysz, iż pies zjadł winogrona lub rodzynki, masz około 2 godzin na skuteczne działanie zanim toksyna wchłonie się do krwioobiegu i zacznie niszczyć nerki.
Natychmiastowe kroki:
- Zadzwoń do weterynarza i poinformuj o sytuacji. Nie czekaj na objawy.
- Jeśli masz możliwość, jedź natychmiast do kliniki na płukanie żołądka. To najskuteczniejsza metoda usunięcia toksyny.
- Weterynarz może zalecić wywołanie wymiotów w domu (zwykle przez podanie wody utlenionej w odpowiedniej dawce). Nigdy nie rób tego samodzielnie bez konsultacji – źle wykonane może zaszkodzić.
- W klinice pies otrzyma węgiel aktywowany, który wiąże toksynę w przewodzie pokarmowym i zapobiega jej wchłanianiu.
- Rozpoczyna się intensywna terapia płynowa dożylna, która ma chronić nerki przed uszkodzeniem i wspomóc ich funkcję.
Kluczowa zasada: choćby jeżeli pies zjadł tylko kilka owoców i nie wykazuje objawów, traktuj to jak stan zagrożenia życia. Czas nie leczy w tym przypadku – czas zabija. Im szybciej rozpocznie się leczenie, tym większe szanse na przeżycie.
Uważaj, co trzymasz w domu
Historia Kory pokazuje, iż trucizna może czyhać w miejscu, którego najmniej się spodziewamy. Winogrona to dla ludzi zdrowa przekąska, dla psów – śmiertelne zagrożenie. jeżeli masz psa i ogród, musisz podjąć konkretne działania chroniące zwierzę.
Sprawdź ogród pod kątem winorośli i opadłych owoców
Jeśli w ogrodzie rosną winorośle, zbieraj opadłe owoce systematycznie. Nie zakładaj, iż pies ich nie zje – instynkt każe mu próbować wszystkiego, co pachnie. Jesienią i zimą, gdy owoce opadają masowo, kontroluj teren codziennie. Alternatywnie możesz ogrodzić krzew tak, by pies nie miał do niego dostępu.
Szczególnie niebezpieczny jest kompostownik. Rodziny często wyrzucają tam resztki jedzenia, w tym winogrona, które zaczęły gnić. Dla psa kompost to skarb zapachów i smaków. Upewnij się, iż kompostownik jest szczelnie zamknięty i niedostępny dla zwierzęcia. jeżeli to niemożliwe, nie wyrzucaj tam żadnych owoców czy resztek jedzenia potencjalnie toksycznych.
Zabezpiecz kuchnię i niskie stoliki
W domu winogrona często leżą w misach na stolikach kawowych, na blatach kuchennych w zasięgu większych psów, w torebkach z zakupami postawionych na podłodze. Pies potrafi zjeść całą kiść w kilka sekund, gdy nikt nie patrzy.
Przechowuj winogrona w lodówce w zamkniętych pojemnikach lub w szafkach, do których pies nie ma dostępu. Nie zostawiaj ich nigdzie w zasięgu zwierzęcia. To samo dotyczy rodzynek – znajdują się w słodyczach, ciastach, mieszance studenckiej, musli. Paczki z tymi produktami muszą być poza zasięgiem psa.
Edukuj wszystkich domowników i gości
Często to nie właściciel, ale „dobra ciocia”, sąsiadka czy dziecko częstuje psa pod stołem. Wiele osób nie wie o toksyczności winogron i poczęstuje zwierzę „bo przecież to zdrowe owoce”. Uczul wszystkich domowników i gości: winogrona, rodzynki, czekolada, cebula, czosnek, ksylitol (słodzik w gumach do żucia) – to trucizny.
Nie chodzi o restrykcyjną dietę, chodzi o życie zwierzęcia. choćby kilka owoców może zabić psa w ciągu doby. To nie są przesadne środki ostrożności – to lekcja płynąca wprost z weterynaryjnych statystyk zatruć.
Zapisz numer telefonu do weterynarza dyżurnego
Zatrucia zdarzają się najczęściej w weekendy i wieczorami, gdy zwykłe gabinety są zamknięte. Zapisz w telefonie numer do całodobowej kliniki weterynaryjnej w swojej okolicy. W przypadku zatrucia winogronami liczy się każda godzina – nie możesz czekać do poniedziałkowego poranka.
Jeśli mieszkasz poza dużym miastem i najbliższa całodobowa klinika jest daleko, ustal z lokalnym weterynarzem numer kontaktowy na wypadek awaryjnych sytuacji. Większość lekarzy weterynarii zna skalę zagrożenia zatruciami i będzie skłonna pomóc choćby poza godzinami pracy.
Naucz się rozpoznawać objawy zatrucia
Im szybciej zareagujesz, tym większe szanse na uratowanie psa. Zapamiętaj najważniejsze objawy: gwałtowne wymioty, biegunka, apatia, odmowa jedzenia, bolesny brzuch. jeżeli wystąpią w ciągu kilku godzin po spacerze w ogrodzie lub po zostawieniu psa samego w domu – pomyśl o zatruciu.
Nawet jeżeli nie jesteś pewien, czy pies zjadł coś niebezpiecznego, ale objawy są alarmujące – jedź do weterynarza. Lepiej fałszywy alarm niż spóźniona reakcja. W przypadku zatrucia toksycznymi owocami zwłoka kilku godzin może oznaczać różnicę między pełnym wyzdrowieniem a śmiercią.
Inne toksyczne pokarmy – rozszerz wiedzę
Winogrona to nie jedyny pokarm, który ludzie jedzą bezpiecznie, a dla psów jest trucizną. Lista obejmuje również:
- Czekoladę (teobromina uszkadza serce i układ nerwowy)
- Cebulę i czosnek (niszczą czerwone krwinki)
- Ksylitol (słodzik w gumach, cukierkach, masłach orzechowych – wywołuje hipoglikemię i niewydolność wątroby)
- Awokado (persyna uszkadza mięsień sercowy)
- Orzechy makadamia (toksyczność nieznana, ale potwierdzona)
- Alkohol (nawet małe ilości mogą zabić małego psa)
Warto wydrukować listę toksycznych pokarmów i powiesić ją na lodówce. To przypomnienie dla całej rodziny i ostrzeżenie dla gości, którzy mogą nieświadomie zaszkodzić zwierzęciu.
Reaguj natychmiast, nie czekaj na rozwój objawów
Najczęstszy błąd właścicieli to podejście „poczekam, zobaczymy czy będzie gorzej”. W przypadku zatrucia winogronami takie myślenie zabija. Gdy pojawią się pełne objawy – wymioty, biegunka, apatia – proces niszczenia nerek już trwa. choćby jeżeli uda się uratować psa, może on mieć trwałe uszkodzenie nerek wymagające diety i leków przez resztę życia.
Historia z Człuchowa pokazuje, iż zwlekanie o kilka godzin może oznaczać różnicę między życiem a śmiercią. Kora trafiła do weterynarza już po 4 godzinach od pierwszych objawów, otrzymała leczenie, ale było za późno. Gdyby właściciele wiedzieli, iż zjadła winogrona i zawieźli ją do kliniki natychmiast – choćby przed wystąpieniem objawów – pies prawdopodobnie by przeżył.
Weterynarze powtarzają: w przypadku podejrzenia zatrucia nie ma czegoś takiego jak nadmierna ostrożność. Lepiej 10 razy pojechać do kliniki niepotrzebnie niż raz za późno.











