Mężczyźni bardzo często pomagali sobie, wymieniali się autami i pożyczali pieniądze. Nigdy ponoć nie dochodziło na tym tle do konfliktów. Mieli natomiast upodobania do eleganckich, markowych ubrań i atrakcyjnych gadżetów oraz imprez ze znajomymi, zwłaszcza w czasach pandemii.
25 listopada 2020 roku policja przyjęła zgłoszenie o zaginięciu Konrada J. Nie odpowiadał bowiem na telefony żony, rodziców i znajomych. Nikt nie był w stanie powiedzieć, co mogło się z nim stać. Zwrócono się o pomoc choćby do jasnowidza, korzystano z portali społecznościowych. Najmniej zaangażowany w poszukiwania był jednak Dawid S. Pytany o los swojego kolegi, udzielał wymijających odpowiedzi. Było to bardzo dziwne, bo spotykali się często i dużo o sobie wiedzieli.
Podróż z rannym na Śląsk
Po kilku dniach od zaginięcia Konrad J. odnalazł się w Częstochowie. Był w nie najlepszym stanie i trafił do szpitala. Tam ustalono, iż w wyniku obrażeń zadanych prawdopodobnie narzędziem twardym lub tępokrawędzistym, mężczyzna doznał między innymi urazów głowy, w tym złamania kości czaszki, sklepienia i podstawy czaszki, stłuczenia mózgu. Jego sytuację pogarszał fakt, iż przez sześć dni nie udzielono mu żadnej pomocy.