Lekarze z Belfast Health and Social Care Trust oraz Royal College of Surgeons przeanalizowali dane 10 528 irlandzkich chorych (7112 z Republiki Irlandii, 3416 z Irlandii Północnej) przyjętych do szpitala w latach 2013–2018.
– Odkryliśmy silną korelację między początkiem tygodnia a częstością występowania zawału z uniesieniem odcinka ST (STEMI) – powiedział dr Jack Laffan, kardiolog, który kierował badaniami w Belfast Health and Social Care Trust. Badacz zauważył, iż przyczyna jest prawdopodobnie wieloczynnikowa. Na pewno występuje bezpośredni związek liczby zawałów z rytmem dobowym człowieka (cyklem snu i czuwania). Czynnikiem sprzyjającym zwiększeniu odsetka występowania poniedziałkowych zawałów jest również stres, który gwałtownie wzrasta z dniem powrotu do pracy.
Nie tylko początek tygodnia zwiększa ryzyko zawału serca. Zespół badaczy pod kierownictwem Davida Erlinge z Instytutu Karolinska (Szwecja) przeanalizował dane wszystkich pacjentów ze szwedzkiego rejestru chorób serca. W latach 1998–2013 do tamtejszych szpitali trafiło 283 tys. osób z zawałem serca. Okazało się, iż w Wigilię jest ich szczególnie dużo. Nie jest to związane z przejedzeniem, jak można by sądzić. Jako przyczyny naukowcy wymieniają przede wszystkim wpływ czynników emocjonalnych – smutek, złość, lęk nierzadko towarzyszą świętom. Spotkania świąteczne często są źródłem dużego stresu.
Najbardziej niebezpieczną porą Wigilii okazuje się wieczór ok. godz. 22. W stosunku do pozostałych dni roku, obserwuje się wówczas 15-procentowy wzrost liczby zawałów.
Jak wynika z obserwacji, do zawału mięśnia sercowego dochodzi najczęściej między godz. 4 rano a 12 w południe. Dlaczego właśnie rano, a nie po całym dniu pracy? W godzinach porannych ma miejsce wzmożona aktywność układu współczulnego, odpowiadającego za pobudzenie organizmu. To bodziec mogący naruszać równowagę pracy serca. Poza tym rano we krwi mamy najwyższe stężenie kortyzolu, hormonu stresu, który negatywnie wpływa na funkcjonowanie układu krążenia. Osoby, które doznają zawału serca rano, wymagają najbardziej inwazyjnego leczenia.
Liczba zawałów rośnie wraz ze spadkiem temperatury za oknem. Sercu nie sprzyja zwłaszcza jesienna aura. Od wielu lat naukowcy obserwują zwiększoną liczbę zawałów o tej porze roku. W 2013 r. podczas kongresu Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego (ESC) w Amsterdamie zostały przywołane wyniki obserwacji ponad 100 tys. osób w wieku 35–80 lat z siedmiu krajów. Badacze zauważyli, iż każdy 10-procentowy spadek temperatury otoczenia zwiększa ryzyko zawału o 7 proc. Niskie temperatury stymulują bowiem receptory w skórze i współczulny układ nerwowy, powodując wzrost poziomu adrenaliny oraz noradrenaliny. Skutkiem jest podwyższone ciśnienie krwi i przyspieszona akcja serca. Poza tym zimno sprawia, iż zwiększa się lepkość i agregacja płytek krwi, co sprzyja zakrzepicy.