19 kwietnia Londyn stał się sceną jednego z największych protestów społeczności LGBTQ+ w ostatnich latach. Parliament Square zapełnił się nie tylko osobami trans i niebinarnymi, ale także ich rodzinami i sojusznikami. Wśród transparentów i haseł sprzeciwu dominowało jedno przesłanie: prawo nie powinno dzielić obywateli na bardziej i mniej uprawnionych. Choć wydarzenie zorganizowano w pośpiechu, frekwencja przerosła oczekiwania. To właśnie ten oddolny zryw, nieplanowany, ale potężny, pokazał, jak silne emocje wywołał wyrok, który wielu odebrało jako akt wykluczenia.
REKLAMA
Zobacz wideo Aga i Karolina z Love Never Lies przez 2 lata ukrywały związek. "Przed rodziną, znajomymi, w pracy, wszędzie" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]
Definicja "kobiety" ustalona przez sąd. "Czuje się, jakby mnie właśnie wykluczono"
16 kwietnia 2025 roku zapadł wyrok, który już w chwili ogłoszenia stał się symbolem podziałów społecznych i zarzewiem jednego z największych protestów ostatnich miesięcy. Sąd Najwyższy orzekł, iż w świetle brytyjskiej ustawy o równości z 2010 roku słowo "kobieta" odnosi się wyłącznie do płci biologicznej. Tym samym wykluczono z tej definicji osoby transpłciowe, choćby te, które uzyskały formalny Certyfikat Uznania Płci. To, co miało być jedynie doprecyzowaniem prawa, gwałtownie stało się realnym problemem dla tysięcy osób. Oznaczało, iż transkobiety nie mogą korzystać z przestrzeni jednopłciowych zarezerwowanych dla kobiet, takich jak toalety, szatnie, schroniska, czy oddziały szpitalne. Decyzja ta, zgodnie z intencją sędziów, miała "uporządkować" wieloletnie spory interpretacyjne w prawie, które według nich wymagało jasnych, binarnych kategorii.
Dla środowisk konserwatywnych i organizacji takich jak "For Women Scotland" był to długo wyczekiwany moment. - Chciałyśmy jasności w prawie, iż przestrzeń jednopłciowa odnosi się do biologi - powiedziała Susan Smith w rozmowie z BBC. Jednak dla społeczności transpłciowej był to sygnał, iż państwo formalnie dystansuje się od ich tożsamości. - Czuję się, jakby mnie właśnie wykluczono z życia publicznego - wyznała aktywistka Jane Fae w rozmowie z The Guardian. Wiele osób odczytało ten wyrok nie jako porządkowanie prawa, ale jako gest symboliczny: zamknięcie drzwi, które z trudem były otwierane przez dekady. Nic więc dziwnego, iż ludzie wyszli na ulicę.
Protest w Londynie pokazał siłę. "Trans Power" i inne hasła zalały Parliament Square
Protest, zorganizowany spontanicznie przez 24 organizacje, zgromadził tłum, który, jak relacjonuje brytyjski dziennik The Guardian, przerósł oczekiwania zarówno organizatorów, jak i policji. Wśród uczestników znaleźli się aktywiści, osoby transpłciowe, niebinarne, ich bliscy i sojusznicy - od nastolatków po seniorów. Na placu dominowały transparenty z hasłami "Trans Power", flagi w kolorach błękitu, bieli i różu oraz okrzyki wyrażające sprzeciw wobec marginalizacji. -To niesamowita frekwencja. Poczucie jedności bije z każdej strony - powiedział w rozmowie z dziennikiem Jamie Strudwick, jeden z organizatorów. Młoda para, Awsten Atkinson i Daisy Watt, również nie kryła emocji. - Decyzja sądu była dla nas porażająca i przerażająca - przyznała Daisy.
Wśród protestujących narastał niepokój związany z decyzją British Transport Police, która zapowiedziała, iż przeszukania zatrzymanych będą przeprowadzane zgodnie z ich płcią biologiczną. - To otwiera furtkę dla nadużyć - skomentował Atkinson, wskazując na ryzyko stygmatyzacji i nadużyć w praktyce. Manifest był również odpowiedzią na narastający lęk wśród młodych osób trans. Jak ujawnił Oscar Hoyle z organizacji Blossom, tylko w ciągu ostatniego tygodnia interweniował przy czterech próbach samobójczych. - Niezależnie od poglądów, nikt nie powinien czuć, iż jego życie nie ma wartości tylko dlatego, iż należy do marginalizowanej grupy - cytuje Hoyle'a The Guardian. Czy protesty wpłyną na przyszłe decyzje polityczne i prawną interpretację orzeczenia? Tego nie wiadomo, ale jak pokazała sobota w Londynie, głosu tej społeczności nie da się już łatwo zignorować.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.