Państwo polskie wciąż nie wyegzekwowało milionów złotych, jakie podczas pandemii koronawirusa wydano na zakup respiratorów od handlarza bronią Andrzeja Izdebskiego, który zmarł trzy lata temu w Albanii. Wciąż prokuratura stara się odzyskać 22 miliony, ale raczej się nie uda. Dziwi to mniej niż powinno. Gdzie są te miliony? Pewne światło na sprawę rzuca fakt, iż jak pisze prasa, żona Izdebskiego zniknęła. Inaczej mówiąc jej nie ma. Ale czy jesteśmy pewni iż ona naprawdę istnieje? Bo może to była jedynie fikcyjna postać stworzona na potrzeby tej afery. Trzeba jednak docenić przekręt respiratorowy. Urządzenia handlarz bronią sprzedał państwu po cenie gigantycznie wyższej niż rynkowa. To nie jest taki prostacki przekręt, iż bierzesz pieniądze i tyle. Jest w nim pewna finezja, poetyckość ze szczyptą romantyzmu: mąż niby umiera po żonie ginie ślad. Nie powinno nas dziwić, iż są takie oszustwa. Bo jakie mamy popularnie wzorce, na przykład filmowe? Kalibabka, Kwinto, Wielki Szu. I kim są bohaterowie?