Poszłam na szybkie zakupy. W sklepie spotkałam tatę z synkiem i od razu zwróciłam na nich uwagę. Zachowanie chłopca było zastanawiające, a słowa wypowiedziane przez tatę zastraszające.
Robię to dla ciebie! Czy aby na pewno?
Tata z na moje oko 4-letnim chłopcem robił zakupy. Duży koszyk przepełniony wieloma produktami. W kolejce do kasy stali tuż przede mną. W pewnym momencie chłopiec wystrzelił jak z procy i pobiegł na dział ze słodyczami. Przyniósł batony, czekoladę i mnóstwo innych słodyczy. Tyle, ile udało mu się wziąć w dwie ręce. Nie była to zastraszająca ilość, ale było tego naprawdę dużo.
Byłam przekonana, iż tata poprosi, by wszystko odłożył na półkę (no może jakąś jedną rzecz pozwoli mu kupić). Byłam w błędzie, bo ojciec postąpił w zupełnie inny sposób.
– Tak cię kocham, iż nie potrafię ci odmówić. Wrzuć to do koszyka – powiedział. Chłopca nie trzeba było długo namawiać. Posłuchał tego, co tata powiedział i wszystkie słodycze przełożył do koszyka. Po chwili podeszli do kasy i zniknęli mi z oczu. Oni zniknęli, a historia w głowie pozostała.
Gdzie są granice?
To, co wydarzyło się w sklepie, można nazwać brakiem jakichkolwiek granic. One nie zostały przesunięte, bo tutaj nie było ich w ogóle. I to nie była jedyna taka sytuacja. Kiedyś usłyszałam od jednej znajomej, iż nie wyznacza córce granic, bo tak bardzo ją kocha. Jej zdaniem granice ograniczają, pokazują, iż czegoś dziecku zakazujemy. Pamiętam, iż powiedziała: – Jak będę jej zabraniała, to jeszcze pomyśli, iż jej nie kocham.
W moim odczuciu jest zupełnie na odwrót. To granice, ale mądre, świadczą o trosce, dbaniu i miłości. Chronią, wskazują kierunek. Uczą, co jest dobre, a co złe. Pokazują, iż pewnych rzeczy nie można, nie wypada, są złe, krzywdzące i niestosowne.
To rozsądne granice są jednym z wielu symboli miłości. To dzięki granicom dzieci mają jasność pewnych sytuacji. Warto nie tylko wyznaczać dzieciom granice, ale też nauczyć, by one wyznaczały swoje. By umiały zbudować mur, którego nikomu nie pozwolą przekroczyć.
Wróćmy do sytuacji ze sklepu. Chłopiec był szczęśliwy, iż może wrzucić do koszyka wszystkie słodycze. Tata czuł się najlepszym ojcem na świecie. Nie pomyślał, o niekorzystnym wpływie cukru na dziecięcy organizm. Nie pomyślał, iż pokazał chłopcu, iż może mieć wszystko, czego zapragnie. A co będzie za kilka, kilkanaście lat? Kiedy przekroczy szkolne mury, kiedy rozpocznie podążanie zawodową ścieżką?
Usłyszy: "Nie", z którym będzie niezaznajomiony. Ktoś wyznaczy granicę, której on będzie się bał. Kiedy coś będzie toczyło się nie po jego myśli, poczuje się zawiedziony, skrzywdzony. Może gorszy? A wszystko dlatego, iż w dzieciństwie rodzice nie wyznaczali mu granic, pozwalali na wszystko i nie wyciągali konsekwencji niewłaściwego zachowania.
Może niektórym trudno to zrozumieć, może pojawi się sprzeciw, ale bez granic nie da się dobrze funkcjonować. Nie da się nauczyć, co jest dobre, a co złe. Co można, a czego nie należy robić. Granice nie krzywdzą, a są częścią miłości. To one pomagają nam wychować silne psychicznie, samodzielne i zaradne dzieci.