Jeszcze w tym roku mają być gotowe przepisy, dzięki którym będzie można dotkliwie napominać znachorów i szarlatanów. Przepisy będą uwzględniać kary administracyjne. Za diagnozowanie i leczenie niezgodne z aktualną wiedzą medyczną (a przy tym zarabianie dużych pieniądzy) może grozić choćby 500 tys. zł kary.
– Jest grupa szarlatanów, która wykorzystuje trudną sytuację osób chorych, często poważnie, na przykład na choroby nowotworowe. To są pacjenci, którzy łapią się każdej deski ratunku. Żerowanie i zarabianie na tym jest haniebne – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Bartłomiej Chmielowiec, dodając, iż mnóstwo jest takich ludzi i podmiotów.
Chmielowiec twierdzi, iż dzieje się tak dlatego, iż wszyscy dostrzegają bezkarność i bezradność instytucji państwa w zakresie ścigania tego zjawiska.
– Pomysły są coraz bardziej absurdalne. Dostaliśmy sygnały o leczeniu przez laptopa, do którego podłącza się jakieś chipy – mówi RPP, podkreślając, iż oferta obejmowała leczenie stwardnienia rozsianego i innych poważnych dolegliwości.
Być może niedługo się to zmieni.
– Od jakiegoś czasu postulowaliśmy rozszerzenie kompetencji Rzecznika Praw Pacjenta. Chodzi o to, abyśmy mogli wszcząć postępowanie administracyjne wobec osób, które trudnią się taką działalnością – mówi Chmielowiec.
Dzięki przygotowywanym regulacjom pracownicy Biura Rzecznika Praw Pacjenta będą mogli zażądać dowodów na skuteczność tej, czy innej „cudownej metody”.
– jeżeli takich dowodów nie ma, rzecznik będzie mógł zakazać stosowania i nałożyć karę – mówi Chmielowiec w rozmowie z Wirtualną Polską.
Obecnie na lekarzy i podmioty lecznicze można nałożyć jednorazowo do pół miliona złotych – w sytuacji szarlatanów i znachorów bez dyplomu wyglądałoby to dokładnie tak samo.
Gotowy projekt zmian ma być przedstawiony jeszcze w tym roku.