Coraz więcej leków onkologicznych jest dostępnych w ramach RDTL. Nie zawsze idzie wraz z tym łatwiejszy dostęp farmakoterapii dla pacjentów. Barierami są tu m.in. brak świadomości pacjentów i lekarzy na temat możliwości leczenia w ramach RDTL, brak monitoringu ścieżek pacjenta w systemie czy nieprzejrzyste zasady funkcjonowania tzw. czarnej listy. Nakłady na RDTL rosną, ale opcja ta jest nie w pełni realizowana.
Podczas 13 edycji Letniej Akademii Onkologicznej dla Dziennikarzy odbyła się debata podczas której zaproszeni eksperci oceniali funkcjonowanie RDTL w przypadku technologii lekowych dedykowanych pacjentom onkologicznym. Doktor Joanna Streb (Oddział Kliniczny Onkologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie) podkreśliła, iż coraz więcej leków jest udostępniane w ramach RDTL. Natomiast część pacjentów, jak również lekarzy, często nie jest do końca świadoma kiedy i jak wykorzystać ten mechanizm finansowania terapii. Jej zdaniem, lekarze w Małopolsce informują pacjentów o możliwości skorzystania z tej opcji otrzymania leczenia, także w innej placówce, jednak nie wszędzie tak jest. Aby poprawić dostępność, należałoby zwiększyć wiedzę pacjentów i lekarzy na temat funkcjonowania RDTL.
Jak mówiła dr Streb, w przypadku niektórych chorych problemem jest z kolei wykluczenie ich z otrzymania refundacji leczenia z powodów zasad wiążących programy lekowe z RDTL. o ile dany lek jest dostępny w programie, a pacjent się do niego nie kwalifikuje, to tym samym tego leku nie będzie mógł on otrzymać w ramach RDTL. Stąd wciąż część chorych musi prowadzić zbiórki na leczenie. Kolejnym problemem jest brak rejestru informującego o pacjentach korzystających z RDTL oraz o placówkach, które wnioskowały o RDTL. Ostatnią wspomnianą barierą na drodze do zapewnienia optymalnego leczenia, jest zbyt mała liczba onkologów. Sytuacja kadrowa raczej nie poprawi się w najbliższych latach, bo chętnych na tę specjalizację jest garstka. „Idealnie by było mieć wachlarz możliwości i stosować wszystko co dostępne na dzień dzisiejszy. To utopia” – podsumowała Joanna Streb.
Joanna Frątczak-Kazana (Onkofundacja Alivia) również podkreślała problem pewnej dowolność leczenia, w negatywnym znaczeniu. Jej zdaniem, wynika to z obowiązywania wytycznych jedynie w teorii i braku narzędzi do monitorowania ścieżek pacjentów w systemie. Zdarza się, iż chorzy nie są kierowani do jednostek w których mają szansę otrzymać terapię lekową w ramach RDTL. Z drugiej strony, szukanie możliwości leczenia nie powinno być zadaniem ani pacjenta ani lekarza. Lekarz mając kilkanaście minut na pacjenta, powinien mieć jasne wytyczne aby móc zaproponować choremu konkretne rozwiązanie. ”Ani pacjent ani lekarz nie powinien się zastanawiać w jakim mechanizmie refundacji zastosować leczenie” – zaznaczała Joanna Frątczak-Kazana.
Przedstawicielka Alivii wskazała na kolejnym problem, jakim jest istnienie tzw. czarnej listy RDTL, czyli wykazu preparatów, które nie mogą być finansowane w ramach RDTL. Zasady wpisywania i usuwania z tej listy leków są niejasne, a sama lista podlega ciągłym modyfikacją – oceniała. Zdarza się, iż dany lek jest refundowany w ramach RDTL, a w niedługim czasie trafia na czarną listę. W ten sposób można gwałtownie pozbawić chorych terapii. Stawia to w niekomfortowej sytuacji także lekarzy planujących leczenie swoich pacjentów. Część zbiórek na leczenie to skutek takich działań. Zdaniem Frątczak-Kazany, najlepszym rozwiązaniem byłoby zlikwidowanie tego wykazu. Zwróciła ona również uwagę na organizacyjny aspekt leczenia pacjentów onkologicznych, gdzie największą rolę odgrywają zarządzający szpitalami, którzy powinni egzekwować to czy pacjent jest informowany przez lekarza prowadzącego o możliwości skorzystania z leczenia w ramach RDTL pod opieką innej placówki – „Pacjent chce żyć i jak najdłużej pozostać bez choroby. Pacjentów nie interesuje w jakim mechanizmie otrzyma leczenie, tylko żeby mógł być odpowiednio leczony”.