W unijnym systemie szybkiego ostrzegania RASFF pojawiła się niepokojąca informacja dotycząca popularnego produktu spożywczego importowanego do Polski. Chodzi o chałwę pistacjową z Turcji, w której wykryto groźne bakterie salmonelli, mogące prowadzić do poważnego zatrucia pokarmowego.
Sytuacja budzi szczególny niepokój, ponieważ pistacjowa chałwa, podobnie jak inne słodycze z tym dodatkiem, stała się w ostatnich miesiącach prawdziwym hitem sprzedażowym. Swój sukces zawdzięcza głównie modzie na tzw. „czekoladę dubajską”, która szturmem podbiła media społecznościowe. Efekt? Pistacje trafiły na listę najmodniejszych dodatków w deserach, a importerzy z Bliskiego Wschodu odnotowują rekordowe wyniki sprzedaży.
Producent nieznany – zagrożenie szerokie
W oficjalnym komunikacie systemu RASFF nie podano jednak ani marki, ani producenta skażonego produktu. Brak tych danych znacząco utrudnia identyfikację niebezpiecznej partii chałwy. W efekcie zagrożenie może dotyczyć szerokiego wachlarza produktów pochodzących z Turcji – niezależnie od tego, gdzie zostały zakupione.
- Na wszelki wypadek najlepiej więc wstrzymać się całkowicie z zakupami tych chałw, które trafiły na polski rynek z Turcji – czytamy w ostrzeżeniu opublikowanym w systemie.
Zakażenie salmonellą to poważne ryzyko zdrowotne. Objawy zatrucia obejmują m.in. silne bóle brzucha, biegunkę, wymioty, gorączkę oraz ogólne osłabienie organizmu. Największe zagrożenie stanowi dla dzieci, osób starszych i tych z osłabionym układem odpornościowym.
Trzy potwierdzone przypadki zatrucia
Jak wynika z dokumentów systemu RASFF, pierwsze przypadki zatruć wystąpiły już w czerwcu. Potwierdzono zakażenie salmonellą u co najmniej trzech osób, które spożyły chałwę importowaną z Turcji.
- Jak czytamy w RASFF, objawy zatrucia spowodowane zakażeniem bakteriami salmonellą z tureckiej chałwy stwierdzono już u trzech osób – informuje oficjalny komunikat.
To wyraźny sygnał, iż problem nie jest jedynie hipotetyczny, a skala potencjalnego zagrożenia może być znacznie większa.
Produkt wycofany? Niekoniecznie wszędzie
W odpowiedzi na zagrożenie, służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo żywności rozpoczęły działania mające na celu wycofanie skażonej chałwy z obrotu. Choć w przypadku dużych sieci handlowych akcje tego typu zwykle są szybkie i skuteczne, sytuacja komplikuje się, gdy produkt trafia do sprzedaży w mniejszych sklepach, na bazarach czy ulicznych stoiskach.
- Zwraca się uwagę, iż choć partia mogła zostać wycofana ze sprzedaży w marketach, to skuteczność podobnych operacji jest ograniczona w przypadku mniejszych handlarzy detalicznych – zaznaczono w ostrzeżeniu.
To właśnie te nieformalne kanały sprzedaży mogą przez cały czas stanowić źródło zagrożenia – szczególnie iż sprzedawane tam produkty bywają pozbawione etykiet lub opakowań umożliwiających identyfikację.
Tutaj lepiej nie kupować
Eksperci nie mają wątpliwości – w obecnej sytuacji najlepiej całkowicie zrezygnować z zakupów chałwy z Turcji, szczególnie jeżeli pochodzi ona z niesprawdzonych źródeł. Targowiska, jarmarki i stoiska uliczne to miejsca największego ryzyka.
- Należy więc zachować szczególną ostrożność, a najlepiej w ogóle zrezygnować z zakupów chałw z Turcji na targowiskach czy straganach – brzmi oficjalna rekomendacja.
W razie wystąpienia objawów mogących wskazywać na zatrucie, jak biegunka, ból brzucha czy gorączka, należy jak najszybciej skonsultować się z lekarzem. Wczesna reakcja może zapobiec groźnym powikłaniom, takim jak odwodnienie czy sepsa.