O przełomach, które zmieniają rokowania pacjentów, organizacji leczenia i rekomendowanych zmianach w opiece mówili eksperci Polskiej Grupy Raka Płuca (PGRP), podczas konferencji „Przełom w leczeniu raka płuca - jak go dobrze wykorzystać?”.
Leczenie okołooperacyjne na podium
Eksperci podkreślili, iż jedną z kluczowych zmian w leczeniu nowotworów płuca jest rozwój leczenia okołooperacyjnego. Choć odsetek chorych z rakiem płuca operowanych w Polsce przez cały czas jest dosyć niski i nie przekracza tych 15-20 proc., to leczenie chirurgiczne to przez cały czas podstawowa metoda pozwalająca na wyleczenie NDRP.
„W populacji chorych, którzy są operowani, ryzyko zarówno wznowy miejscowej, jak również przerzutów odległych jest jednak bardzo wysokie. Tak więc nasze obecne działania koncentrują się na tym, aby zwiększyć efektywność postępowania okołooperacyjnego, czyli leczenia poprzedzającego leczenie chirurgiczne albo leczenie uzupełniającego po operacji” - wskazał prof. Dariusz M. Kowalski, sekretarz generalny PGRP.
Odsetek odpowiedzi patomorfologicznych jest zdecydowanie większy u chorych, którzy otrzymują leczenie złożone z chemioterapii i immunoterapii poprzedzającej leczenie chirurgiczne. Rodzi to jednocześnie nowe wyzwania. Aby zakwalifikować chorego do tego typu leczenia, potrzebne jest rozpoznanie patomorfologiczne, określenie statusu białka PD-L1 oraz zaburzeń molekularnych.
„To, czym już dysponujemy w ramach programu lekowego, to możliwość wyselekcjonowania grupy chorych, u których dokonano zabiegu chirurgicznego o charakterze radykalnym, szczególnie w odniesieniu do chorych z rozpoznanym tzw. rakiem gruczołowym, u których powinniśmy na tym etapie już wykonać analizy zaburzeń molekularnych w obrębie genu EGFR. Możemy wówczas wdrażać leczenie ukierunkowane molekularnie dzięki jednego z inhibitorów kinazy tyrozynowej trzeciej generacji, co na podstawie przeprowadzonych badań klinicznych w sposób diametralny zmienia efektywność leczenia o charakterze radykalnym. Mamy zdecydowanie większy odsetek chorych z wysokim czasem przeżycia wolnego od progresji, całkowitego przeżycia z bardzo istotną redukcją ryzyka zgonu tych chorych - zaznaczył prof. Rodryg Ramlau, prezes Polskiej Grupy Raka Płuca. - Stosowanie inhibitora immunologicznego punktu kontrolnego u chorych z wysoką ekspresją receptora PDL1 jako uzupełnienia zabiegu radykalnego również poprawia znacząco wyniki odległe”.
Warto wspomnieć, iż wreszcie pojawiło się też „światełko w tunelu” dotyczące leczenia drobnokomórkowego raka płuca, gdzie do niedawna nie było postępu. „Dopiero ostatnie lata udowodniły, iż zastosowanie kombinacji leczenia systemowego standardowego, czyli chemioterapii w połączeniu immunoterapią, poprawia efektywność terapeutyczną w tej często nieuleczalnej jednostce chorobowej” - dodał prof. Ramlau.
„Program lekowy był w tym roku dwukrotnie modyfikowany w styczniu i we wrześniu. Nie dość, iż wprowadził nowe technologie, jest już ich ponad 21, to również stał się bardziej przejrzysty i przyjazny dla lekarzy kwalifikujących do leczenia, dając większe możliwości. Nie byłoby to możliwe bez zaangażowania Polskiej Grupy Raka Płuca, konsultanta krajowego ds. onkologii klinicznej i Ministerstwa Zdrowia” - dodał prof. Kowalski.
„Te zmiany są niezwykle istotne z perspektywy pacjenta, ponieważ do tej pory pacjenci do tych innowacyjnych terapii mieli dostęp w czwartym stopniu zaawansowania. W tym momencie mamy pacjentów w grupie 3b, którzy też mogą być leczeni radykalnie, a osoby, które się nie kwalifikują, mają możliwość skorzystania w pełni z technologii, które są przewidziane dla pacjentów z zaawansowanym rakiem płuca” - powiedziała Aleksandra Wilk z Fundacji TO SIĘ LECZY.
„Krótko mówiąc, w chwili obecnej otworzyły się nowe perspektywy dla pacjentów, u których do tej pory możliwości leczenia były bardzo ograniczone. Możemy zaoferować pacjentom leczenie skojarzone w coraz wcześniejszych stadiach zaawansowania. Dąży się do tego, aby dzięki leczeniu neodjuwantowemu usunąć zmiany zwane depozytami nowotworowymi, a następnie podać terapię uzupełniającą, która doprowadzi do całkowitego wyleczenia” - podkreślił prof. Tadeusz Orłowski, wiceprezes PGRP.
Ostatnie lata przyniosły także rewolucję w diagnostyce. W tej chwili badania cytologiczne nie są wystarczające do rozpoznania. „Żyjemy w erze medycyny personalizowanej, jesteśmy zobligowani do tego, żeby znaleźć czynniki predykcyjne oraz wykonać diagnostykę określającą ocenę ekspresji białka PD-L1” - mówiła prof. Renata Langfort, prezes Polskiego Towarzystwa Patologów. Wydłuża to jednak ścieżkę diagnostyczną pacjentów. „Dlatego zmierzamy do tego, aby standardowo wykonywać sekwencjonowanie nowej generacji NGS” - dodała profesor.
„Jesteśmy na etapie zmiany podejścia do analizy materiału histologicznego, do niedawna wystarczała nam analiza pojedynczych zaburzeń molekularnych. w tej chwili widzimy potrzebę wdrożenia diagnostyki molekularnej na szeroką skalę, co umożliwi już na wstępie podjęcie decyzji terapeutycznej u ponad 80% chorych” - uzupełnił prof. Ramlau.
Eksperci postulowali, aby pogłębiona diagnostyka raka płuca była wykonywana w ośrodkach wyspecjalizowanych. Cały czas bowiem pacjenci trafiają do leczenia zbyt późno. Problemem jest długi czas oczekiwania do specjalistów oraz terminy wykonania badań i odbioru wyników, zwłaszcza w zakresie tomografii komputerowej i badań molekularnych.
Lung Cancer Units pilnie potrzebne
„Mamy dowody na to, iż jeżeli pacjenci są leczeni w kompleksowych ośrodkach narządowych jak LCU to wyniki leczenia są zdecydowanie lepsze. Diagnostyka, w tym zaawansowana diagnostyka molekularna, jest stosowana coraz szerzej i będzie coraz bardziej skomplikowana, podobnie jak schematy leczenia, dlatego należy na dobre wprowadzić Lung Cancer Units” - podkreślił prof. Kowalski.
Jak zaznaczyli eksperci, diagnostyka i leczenie raka płuca są dużo bardziej skomplikowane niż np. raka piersi, dlatego nie można przełożyć 1 do 1 rozwiązań wdrożonych w Breast Cancer Unitach. „Diagnostyka chorób układu oddechowego jest na tyle specyficzna, iż zwykle nie wystarczy jeden ośrodek, dlatego nasze środowisko proponowało możliwość tworzenia konsorcjów ośrodków diagnostycznych, pulmonologicznych i onkologicznych” - dodała prof. Langfort.
„Liczę, iż w końcu, w przyszłym roku, po latach uda się wdrożyć ośrodki typu LCU, które rzeczywiście byłyby odpowiedzią na potrzeby szybkiej diagnostyki i koordynacji leczenia, aby pacjent nie musiał krążyć po ośrodkach, czasami bardzo daleko od siebie zlokalizowanych” - spuentował prof. Ramlau.