Powodzianie bez szans na LEK? CKE zmienia miejsce egzaminu

termedia.pl 4 godzin temu
Zdjęcie: Tomasz Walów/Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu


Według Centrum Egzaminów Medycznych w Łodzi powódź nie jest przesłanką do przesunięcia terminu Lekarskiego Egzaminu Końcowego (LEK) dla osób z rejonów objętych powodzią. - W sytuacji, gdy Wrocław walczy z falą kulminacyjną i trwa walka o obronę miasta przed zalaniem, młodzi lekarze zamiast być na miejscu, wyruszają na drugi koniec Polski, by zdać swój najważniejszy egzamin. Część z nich w ogóle nie dojedzie - podkreśla dr hab. Robert Zymliński, prof. UMW.



– Jest absolutnie niezrozumiałe, dlaczego CEM nie znalazło zasobów i środków, by przeprowadzić LEK w lokalizacji bardziej dogodnej dla młodych lekarzy z rejonów objętych kataklizmem. Tym bardziej, iż jest to najważniejszy egzamin w ich życiu zawodowym, determinujący wybór przyszłej specjalizacji – mówi dziekan Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu dr hab. Robert Zymliński, prof. UMW.

I podkreśla: Jako władze uczelni medycznej w pełni solidaryzujemy się z naszymi absolwentami i podzielamy ich oburzenie całą tą sytuacją.

LEK już w sobotę.... tylko, iż na drugim końcu kraju

LEK odbędzie się według wcześniejszego planu w najbliższą sobotę (21 września - przyp. red.), tyle iż nie we Wrocławiu ani w Kiełczowie, gdzie blisko tysiąc osób miało pisać test.

„W związku z licznymi pytaniami dotyczącymi najbliższego Lekarskiego Egzaminu Końcowego w dniu 21.09.2024 r. Centrum Egzaminów Medycznych (CEM) uprzejmie informuje, iż w skali kraju zamierza przeprowadzić go planowo. Wyjątek stanowią lokalizacje położone we Wrocławiu. Ze względu na realne zagrożenie powodziowe w tym rejonie zdający, którzy mieli przystąpić do ww. egzaminu we Wrocławiu i w Kiełczowie zostaną relokowani do innych miejscowości” – poinformowało CEM na swojej stronie internetowej. Na liście nowych lokalizacji są: Lublin, Warszawa, Gorzów, Katowice, Gliwice i Tychy.

– Kiedy zobaczyłem, iż mam zdawać LEK w Lublinie, początkowo myślałem, iż to pomyłka, że może chodzi o Lubin – mówi nam tegoroczny absolwent Wydziału Lekarskiego UMW, prosząc o anonimowość. – Myliłem się. Mieszkam nad samą Odrą. Podobnie jak inni młodzi ludzie, w każdej wolnej chwili pomagam umacniać wały. Ale w piątek rzucam wszystko, wsiadam w pociąg i jadę 400 km, żeby nie tracić terminu. O nowych miejscach „relokacji” poinformowano nas we wtorek po południu. W ostatniej chwili udało mi się kupić bilet, zostały już tylko miejsca stojące. Nie narzekam. Wielu moich kolegów nie dojedzie wcale. Ktoś ma małe dzieci i nie może zostawiać rodziny w takiej sytuacji, znam też kilka osób, zamieszkałych na terenach górskich, przez które przeszedł kataklizm. Zalane drogi, zerwane mosty – oni po prostu nie mają, jak dojechać. Niektórzy będą mieli w związku z tym spory kłopot. Np. ci, którzy już kończą staż i nie mogą czekać pół roku na kolejny termin egzaminu, bez którego nie mają pełnego prawa wykonywania zawodu. Dlatego prosiliśmy o przesunięcie terminu egzaminu – wskazuje.

Komisja głucha na głosy izby

Na prośbę lekarzy w CEM interweniował prezes Dolnośląskiej Izby Lekarskiej dr Paweł Wróblewski. Odmowna odpowiedź oburzyła środowisko nie tylko samą treścią, ale także formą. Dyrektor CEM poinformował, iż termin LEK można przesunąć jedynie w sytuacji zagrożenia epidemicznego lub epidemii.

– To jeszcze jakoś można zrozumieć, choć trudno się zgodzić, iż przepisy nie uwzględniają stanu klęski żywiołowej – podkreśla nasz rozmówca.

– Najbardziej oburzyło nas powoływanie się w odmowie na konstytucyjną zasadę równości wobec prawa. Jaka to równość, skoro ewidentnie dyskryminuje się powodzian? – dodaje,

Prof. Robert Zymliński zwraca ponadto uwagę na istotny aspekt społeczny, związany konkretnie z powodzią:

– Wysyłamy tak wielu medyków z obszaru klęski żywiołowej, w momencie, gdy sytuacja jest zupełnie nieprzewidywalna – podkreśla dziekan Wydziału Lekarskiego UMW. – W każdej chwili może zaistnieć potrzeba zaopatrzenia pacjentów, ewakuowanych z zagrożonych placówek medycznych w regionie. Młodzi lekarze powinni być na miejscu, gotowi do pomocy, a nie jechać przez pół Polski na egzamin – podkreśla.


Idź do oryginalnego materiału