Powódź, „Apteka dla Aptekarza”, lobbyści w Sejmie i… poseł Cieszyński

mgr.farm 1 tydzień temu

W minioną środę odbyło się połączone posiedzenie sejmowych Komisji Zdrowia i Komisji Obrony Narodowej. Dotyczyło ono rozpatrzenia informacji na temat bezpieczeństwa lekowego oraz możliwości produkcyjnych leków w Polsce. Poruszono również temat planowanych kierunków polityki lekowej, rynku leków refundowanych i rynku aptecznego…

Wśród wielu wątków poruszanych przez parlamentarzystów i przedstawicieli strony społecznej, dość osobliwie zaistniał apel o uchylenie „Apteki dla Aptekarza 2.0”. W rwanej dyskusji na ten temat wzięli udział przedstawiciele Pracodawców RP, Związku Aptek Franczyzowych, ZPA PharmaNET i Naczelnej Rady Aptekarskiej. Swoistą „wisienką na torcie” okazał się też komentarz posła Janusza Cieszyńskiego – byłego wiceministra zdrowia w rządzie PiS.

Konkurencyjność i bezpieczeństwo lekowe

Wątek „Apteki dla Aptekarza” podczas środowego posiedzenia połączonych komisji wprowadził Kamil Sobolewski, reprezentujący organizację Pracodawcy RP. Był pierwszym przedstawicielem „strony społecznej”, który otrzymał możliwość wypowiedzenia się podczas posiedzenia. Postawił on tezę, iż bezpieczeństwo lekowe (narodowe) jest ściśle związane z konkurencyjnością.

– Przykłady takich państw jak Tajwan, Korea Południowa, Izrael czy wcześniej RFN pokazują, iż bez silnej gospodarki konkurencyjności nie ma bezpieczeństwa narodowego. Po pierwsze dlatego, iż jest mniej pieniędzy na wydatki militarne. A po drugie dlatego, iż społeczeństwo któremu wolniej przyrasta dobrobyt się kurczy, jest bardziej podatne na ataki o charakterze hybrydowym – mówił przedstawiciel Pracodawców RP.

  • Czytaj również: Czy wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie AdA 2.0 w praktyce coś zmienia?

Na bazie tak postawionej tezy wskazał, iż wprowadzona w ubiegłym roku „Apteka dla Aptekarza 2.0” doprowadziła do spadku konkurencyjności Polski.

– Ze środowisk biznesowych płynie dość jasny przekaz, iż jest to taki najbardziej chyba destrukcyjny element polityki państwa, jeżeli chodzi o zaufanie zagranicznych i zresztą nie tylko zagranicznych również polskich firm – mówił ekspert.

Wskazywał, iż w tej chwili firmy, które rozwinęły sieci aptek, po wprowadzeniu „AdA 2.0” z dnia na dzień straciły możliwość zbycia swojego biznesu. Straciły też możliwość aktywnego nabywania nowych aptek..

„To jest lobbing!”

W tym miejscu wypowiedzi przedstawiciela Pracodawców RP z głębi sali dało się usłyszeć okrzyk „Pani Przewodnicząca to jest nie na temat! To jest lobbing!”. Był to głos posła Janusza Cieszyńskiego – byłego wiceministra zdrowia z czasów rządów PiS.

– Ja bym chciał zwrócić Pana uwagę, iż to nie jest lobbing tylko, iż to jest feedback, który płynie z biznesu – ripostował Kamil Sobolewski.

Ekspert kontynuował swoją wypowiedź wskazując, iż aktualna sytuacja oznacza dla Polski utratę zagranicznych inwestorów. Przekonywał, iż Ci, którzy inwestują w sieci aptek i „zostali pozbawieni swojego majątku i wartości tego majątku”, inwestują również w innych kluczowych obszarach w naszym kraju.

– Prezydent podpisując tą ustawę skierował ją w trybie następnym do Trybunału Konstytucyjnego. Dla tych z Państwa, dla których to coś znaczy, Trybunał Konstytucyjny wypowiedział się na temat nieprawidłowego sposobu stworzenia tych przepisów – mówił przedstawiciel Pracodawców RP o „Aptece dla Aptekarza 2.0”.

  • Czytaj również: Tylko Naczelna Izba Aptekarska broniła AdA 2.0 przed Trybunałem Konstytucyjnym

Odnosił się tym sposobem do niedawnego wyroku Trybunału w sprawie „AdA 2.0”. Dalej ekspert przekonywał, iż konsekwencją jej wprowadzenia są wyższe ceny leków i brak rynkowego mechanizmu, który by je obniżał. Wskazywał też, iż systematycznie spada liczba aptek – w średnim tempie „18 sztuk miesięcznie”.

– Więc wielka prośba do Państwa być może korzystając z tego punktu początkowego, jakim jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który jednoznacznie wskazał, iż te przepisy poprzez wrzutkę poselską nie zostały należycie skonsultowane, zostały wprowadzone w nieprawidłowy. Być może byłby to dobry przyczynek do tego, aby te przepisy jak najszybciej wycofać i dać w ten sposób wyraźny sygnał międzynarodowym inwestorom, iż sukces biznesowy w Polsce nie spotyka się z opresyjnym państwem, które utrudnia funkcjonowanie przedsiębiorstw – skończył swoją wypowiedź Kamil Sobolewski.

Sprawa „arbitrażu” w tle…

Do zarzutów pod adresem „Apteki dla Aptekarza 2.0” niemal natychmiast odniósł się obecny na posiedzenie Marek Tomków – Prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej. Zwrócił uwagę, iż jednym z tych „partnerów biznesowych”, o których mówił jego przedmówca jest firma, która aktualnie „straży Polskę arbitrażem i za 300 aptek żąda pomiędzy 8 a 25 miliardów dolarów”. Prezes NRA przypomniał tym sposobem o roszczeniach funduszu Warburg Pincus – właściciela sieci aptek Gemini. Kilka miesięcy temu na ten temat jako pierwsza napisała Wirtualna Polska.

  • Czytaj również: Właściciel sieci aptek Gemini skarży Polskę

– Mówimy o firmie ulokowanej na Kajmanach. o ile chodzi o partnerstwo biznesowe chciałbym tylko wspomnieć raport Ministerstwa Finansów. 7 miliardów 300 milionów złotych obrotu skutkowało podatkiem CIT w wysokości zera złotych – dodał Marek Tomków.

Odniósł się też do zarzutu i malejącej liczbę apteki, przyznając, iż w ubiegłym roku upadło ich 323.

– Natomiast pamiętajmy, iż przed wprowadzeniem „Apteki dla Aptekarza” upadało ich rocznie około tysiąca – mówił Prezes NRA.

W dalszej części swojego wystąpienia skupił się już na innym temacie, apelując do włączenie aptek i farmaceutów do systemu bezpieczeństwa państwa. Podkreślił też rolę aptek i farmaceutów w sytuacjach kryzysowych, szczepieniach i zapewnieniu dostępu do leków.

Powódź w Prudniku i „Apteka dla Aptekarza”…

Temat „Apteki dla Aptekarza 2.0” bardzo gwałtownie jednak powrócił, gdy głos zabrał Kazimierz Chojna, przedstawiciel Związku Aptek Franczyzowych. Postanowił on poruszyć temat pewnej apteki w Prudniku. To miasto dotknięte niedawno powodzią, gdzie z powodu podtopienia ucierpiało 1000 budynków.

– Niektórzy mieszkańcy byli odcięci od reszty świata przez kilka dni. I pomimo tego kataklizmu jedna z aptek, która jest członkiem naszego Związku, działała. Farmaceuci przez cały czas nieśli w niej pomoc. I w tych dniach, przez ten najtrudniejszy tydzień od 15. do 22. września, zrealizowali w tej jednej aptece 2150 recept. W najgorszym dniu w najgorszym dniu powodzi jedynie dwóch farmaceutów było w pracy i obsłużyli 202 osoby, zrealizowali 309 recept. To jest wielokrotnie więcej niż normalnie – wyliczał przedstawiciel ZAF.

  • Czytaj również: Dlaczego apteki w Suwałkach, Radomiu i Prudniku działają bez zezwolenia?

Przekonywał, iż przez te kilka dni apteka zapewnia leki dla niemal 10% mieszkańców miasta. Wskazywał, iż gdyby nie postawa farmaceutów wielu pacjentów pozostałoby bez leków.

– I czemu mówię o Prudniku? Ponieważ ta apteka niemal została zamknięta. Czemu miała zostać zamknięta? Przez regulacje określane jako „Apteka dla Aptekarza” – mówił Kazimierz Chojna.

Chodziło oczywiście o jedną z aptek, które w ostatnim czasie budziły ogromne kontrowersje w środowisku aptekarskim. Mimo wyroku WSA, stwierdzającego, iż nie doszło w ich przypadku do skutecznego przeniesienia zezwolenia na nowych właścicieli, placówki w Suwałkach, Radomiu i Prudniku pozostawały otwarte.

– Dlatego też pragniemy zaapelować [..] aby wycofać tą złą ustawę. W tej chwili jest 400 gmin bez aptek ,za chwilę będzie ich 500. Może być ich choćby 600 i w razie kataklizmu to jest jedyne miejsce gdzie pacjenci gdzie Polacy mogą się zgłosić po leki. Dlatego ponawiam ten apel i pytam się czy to będzie możliwe? o ile tak, to kiedy zostanie podjęta decyzja o zmianie tej ustawy? – pytał przedstawiciel Związku Aptek Franczyzowych.

Zagraniczny biznes czy polscy przedsiębiorcy?

W podobnym tonie wypowiedział się także Marcin Piskorski – Prezes Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET. Przypomniał o wyroku Trybunału Konstytucyjnego i stwierdził, iż z powodu „Apteki dla Aptekarza” liczba aptek w Polsce spadła o 2000.

– Są już gminy gdzie nie ma żadnej gdzie apteki, bo się po prostu polikwidowały. W niektórych województwach ta liczba spadła o kilkanaście procent. Natomiast ta skandaliczna ustawa przepchnięta kolanem tak naprawdę pozbawiła jakiejkolwiek chęci prowadzenia tego biznesu przez polskich przedsiębiorców. Tu ta dyskusja została źle zaczęta proszę Państwa, tu nie chodzi o to czy jakaś zagraniczna firma, w jakiś sposób będzie się skarżyć czy nie. Zagranicznych firm na polskim rynku aptek mamy raptem 3 i do nich należy 6% ogólnej liczby aptek. Zdecydowana większość to jest bardzo polski rynek to są polscy przedsiębiorcy – wyliczał Marcin Piskorski.

Przekonywał, iż w wyniku „Apteki dla Aptekarza” ci przedsiębiorcy zostali pozbawieni możliwości dysponowania swoim majątkiem. Regulacja ta miała też uderzyć zarówno w właścicieli dużych sieci, jak i pojedycznych aptekarzy, którzy nie są w stanie przekazać swojego majątku dzieciom.

Nie są w stanie tego sprzedać. W bardzo wielu miejscach te apteki umierają. […] Spodziewamy się przyspieszenia spadku liczby aptek – mówił Prezes ZPA PharmaNET.

„Niesprzedawalne” apteki

Głos w sprawie „Apteki dla Aptekarza” zabrał też Adam Wasilewski. To farmaceuta i właściciel „dużego przedsiębiorstwa w centralnej Polsce”, prowadzącego 6 aptek. Kilka miesięcy temu był bohaterem artykułu Wyborczej, gdzie krytykował obecne regulacje rynku aptecznego mówiąc o „wywłaszczeniu” i „złupieniu”.

– Firmę prowadzimy od 15 lat budując jej jakość i wartość. To czy chcemy ją prowadzić do końca życia, to tak naprawdę powinna być i wyłącznie nasza decyzja. Na dzień dzisiejszy po wprowadzeniu ustawy „AdA 2.0”, jesteśmy skazani na prowadzenie tych aptek – przyznał farmaceuta.

Wyjaśnił, iż teoretycznie ustawa pozwala na sprzedaż aptek. Kupującym musi jednak być farmaceuta, który po tej transakcji nie będzie sprawował kontroli nad większą liczbą aptek niż 4.

– Tylko problem jest taki, iż ja tych aptek już mam 6 więc już de facto żeby sprzedać takie przedsiębiorstwo, to muszę przejść przez czasochłonny i kosztowny proces podziału. Druga sprawa o ile bym chciał się rozwijać, a póki co jestem w miarę młody i pełen sił, to też nie bardzo mam możliwości tego zrobić, bo już kontroluję 6 aptek. choćby o ile zgłosi się do mnie osoba prowadząca aptekę, która chce przejść na emeryturę chce ją sprzedać, ja nie mogę jej kupić – Adam Wasilewski.

  • Czytaj również: Przedsiębiorcy chcą usunięcia „Apteki dla Aptekarza 2.0”

W jego ocenie, po wprowadzeniu „AdA 2.0” wartość aptek drastycznie spadła, bo w tej chwili trudniej je sprzedać. Obniżenie wartości takich przedsiębiorstw utrudniło też negocjacje z bankami, odnośnie limitów kredytowych. A te są niezbędne do utrzymania magazynu apteki i dostępności leków. Wyjaśnił, iż zabezpieczeniem pożyczek w takich sytuacjach są całe przedsiębiorstwa, które wymagają wyceny.

– W momencie kiedy ono jest „niesprzedawalne” mam kłopot z tym żeby powiedzieć ile dzisiaj ta ta nasza firma jest warta. Tym samym mamy kłopot żeby na tym samym poziomie, na tych samych warunkach, z tym samym ryzykiem po stronie banku te limity odnawiać – mówił farmaceuta.

I znowu poseł Cieszyński…

Zapewne na tej wypowiedzi zakończyłaby się dyskusja o „Aptece dla Aptekarza”, gdyby nie „ad vocem” posła Janusza Cieszyńskiego. Jego krótką wypowiedź można śmiało określić „wisienką na trocie”, dlatego cytujemy ją w całości:

– Przepraszam, bo ja muszę ad vocem. w tej chwili na stronie internetowej apteki, którą prowadzi Pan, który przed chwilą zakończył wypowiedź, jest zaproszenie do współpracy. „jeśli chcesz się stać częścią naszego zespołu lub posiadasz lokal, który może być idealny pod aptekę, to wyślij swoje zgłoszenie”. Takie to są bariery proszę Państwa i to są realia. Proszę Państwa to dowodzi tego, iż to o czym mówi lobby sieci aptecznych niestety bardzo często nie opiera się na prawdzie – powiedział Janusz Cieszyński.

©MGR.FARM

Idź do oryginalnego materiału