Jak dowiaduje się „Menedżer Zdrowia”, szefostwo resortu nieoficjalnie – w rozmowach z dyrektorami szpitali – zapewnia, iż nie ma mowy o zamykaniu oddziałów położniczych (nawet z mniejszą roczną liczbą porodów niż 400), które znajdują się w powiatach, gdzie w pobliżu nie ma innych oddziałów ginekologiczno-położniczych.
W projekcie ustawy o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych z funduszy publicznych oraz niektórych innych ustaw jest kryterium kwalifikacji do sieci szpitali, zgodnie z którym w porodówkach powinno się przyjmować więcej niż 400 porodów rocznie – to oznacza, iż w przeciwny razie podmioty nie będą w sieci.
Czy tak się stanie?
Niekoniecznie.
Jak dowiaduje się „Menedżer Zdrowia”, szefostwo resortu – nieoficjalnie w rozmowie z dyrektorami szpitali – uspokaja, iż nie ma mowy o zamykaniu oddziałów położniczych (nawet z mniejszą roczną liczbą porodów niż 400), które znajdują się w powiatach, gdzie w pobliżu nie ma innych oddziałów ginekologiczno-położniczych. Mowa też o tych, w których odbieranych będzie jedynie 200 porodów rocznie, ale okoliczne pacjentki nie będą miały opcji dojazdu gdzie indziej. Te oddziały będą utrzymywane w formule ryczałtowej lub podniesione zostaną opłaty za porody.
Możliwa jest jednak konsolidacja oddziałów ginekologiczno-położniczych.