Polskie wynalazki mają potencjał zrewolucjonizowania transplantologii

termedia.pl 2 miesięcy temu
Zdjęcie: Adam Stępień/Agencja Gazeta


– Nasze odkrycie – upraszczając syntetyczna krew, dzięki której serce, nerka czy wątroba będą dłużej przydatne do przeszczepu, a ich jakość lepsza – może istotnie wpłynąć na transplantologię – przekonuje inżynier chemik, nanotechnolog i biolog prof. Tomasz Ciach.



Prof. Tomasz Ciach jest kierownikiem Zakładu Biotechnologii i Inżynierii Bioprocesowej Wydziału Inżynierii Chemicznej i Procesowej Politechniki Warszawskiej, a także m.in. założycielem Laboratorium Inżynierii Biomedycznej i wielu spółek technologicznych.

Proszę powiedzieć, na ile stworzony przez pana preparat, dla uproszczenia będziemy go nazywać sztuczną krwią, jest czymś wyjątkowym w skali świata? Pytam, bo wiem, iż nad podobnymi substancjami pracowało i pracuje wiele laboratoriów w różnych krajach.

– To prawda, nie jesteśmy pierwszymi, którzy nad tym pracują. Robili to np. Rosjanie podczas wojny w Afganistanie, było sporo podobnych projektów w Meksyku czy w Stanach Zjednoczonych. Tyle iż do dziś te substancje nie zostały dopuszczone do użytku jako preparaty krwiozastępcze, więc wszystko przed nami.

Poza tym nowatorstwo tego, co robimy, polega na zastosowaniu nowych związków chemicznych i udoskonalaniu technologii otrzymywania syntetycznej krwi. Inaczej także podeszliśmy do kwestii rejestracji preparatu, która jest bardzo trudna. Zamierzamy najpierw zarejestrować nasz preparat nie jako krwiozastępczy, ale jako płyn do perfuzji organów – tzn. za jego pomocą serce, nerka czy wątroba będą przepłukiwane po to, żeby utrzymać je przy życiu, zanim zostaną przeszczepione do ciała pacjenta.

Badania nad różnego rodzaju „rozcieńczalnikami” do krwi realizowane są od wielu lat, nasz płyn ma tę przewagę nad innymi, iż przenosi gazy oddechowe – dostarcza tlen i odbiera dwutlenek węgla, więc podtrzymuje życie. Dziś organy przeznaczone do przeszczepu przechowywane są w niskich temperaturach po to, żeby spowolnić w nich metabolizm, ale i tak najpóźniej po kilku godzinach od pobrania muszą być transplantowane, bo kończy się ich „przydatność do spożycia”.

Dzięki naszemu odkryciu organy mogą funkcjonować normalnie, w temperaturze zbliżonej do tej, jaką ma ludzkie ciało, przez kilka dni, a choćby tygodni i nie tracą na wartości.

Wyobrażam sobie, iż mogą powstać takie „biblioteki” z organami przepłukiwanymi naszym płynem, które będą czekać na potrzebujących ich pacjentów.

Jeszcze jedna, fantastyczna rzecz jest dzięki niemu możliwa: będziemy w stanie leczyć te organy, które trafią do nas w nie najlepszym stanie. Np. przez nerkę z guzem nowotworowym przepuścimy wraz z płynem silne leki w wysokim stężeniu, co byłoby niemożliwe do zastosowania w przypadku całego człowieka, gdyż po prostu by go zabiły. Albo wyobraźmy sobie wątrobę, zmęczoną hulaszczym życiem jej właściciela – poza jego ciałem będzie mogła się zająć tylko swoją regeneracją, zamiast metabolizować toksyczne produkty przemiany materii, więc w ciągu kilkunastu dni będzie jak nowa.

Polski kandydat na lek onkologiczny – kolejne pozytywne wyniki badańRaport z badań przeprowadzonych przez Certis Oncology Solutions Inc. z USA („CERTIS
Idź do oryginalnego materiału