Na łamach czasopisma „Nature Communications” polscy badacze opublikowali wyniki badań, które dotyczyły nowej metody precyzyjnego diagnozowania glejaka. Rozwiązanie polega na weryfikacji innej techniki obrazowania mózgu: badania PET z użyciem tyrozyny znakowanej fluorem. Jak twierdzą specjaliści, istnieje szansa, iż technika ta trafi w ciągu kilku lat do praktyki klinicznej.
Wykorzystanie tomografii komputerowej
Do odkrycia przyczynili się naukowcy z Centrum Onkologii i 10. Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy oraz Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika i Politechniki Bydgoskiej. Warto przypomnieć, iż glejak jest jednym z najtrudniejszych do leczenia i operowania nowotworów. Najbardziej problematyczną sprawą dla medycyny jest niedoszacowanie rozmiaru guza. Problemem stanowi ograniczona widoczność obrazowania mózgu przy użyciu rezonansu magnetycznego.
– Wykazaliśmy, że w każdym przypadku jesteśmy w stanie wyznaczyć naciek glejaka poza obszarem uwidocznionym w rezonansie magnetycznym. Wskazuje to, że choćby najbardziej radykalna resekcja guza z użyciem obrazowania MRI w rzeczywistości pozostawiała znaczną część nowotworu, co skutkowało szybkim nawrotem choroby. Odkrycie jest konsekwencją naszego głównego osiągnięcia, polegającego na weryfikacji innej techniki obrazowania mózgu: badania PET z użyciem tyrozyny znakowanej fluorem – powiedział prof. Maciej Harat z Politechniki Bydgoskiej, współautor nowej koncepcji badań.
Badania, które zostały przeprowadzone przez prof. Macieja Harata i prof. Bogdana Małkowskiego z Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Bydgoszczy, wykazały, iż rezonans magnetyczny glejaka wykorzystujący tomografię PET z użyciem tyrozyny, może stworzyć obrazujący wariant w leczeniu tego nowotworu.
– Dotychczas próby wykorzystania PET z tyrozyną jako markerem do wyznaczania granic złośliwych glejaków były wykonywane 20 do 40 minut po podaniu radioznacznika. najważniejsze okazało się przypuszczenie prof. Małkowskiego, iż cząsteczki tyrozyny mogą być wychwytywane przez nowotwór wcześniej – tłumaczy specjalista.
Przełom w obrazowaniu
Naukowcy odkryli również, iż badanie, które jest przeprowadzane natychmiast po podaniu znacznika, może doprowadzić do tego, iż obraz guza jest inny. Wynika to z faktu, iż wychwyt tyrozyny jest inny. Związek chemiczny jest szczególnie intensywny w najbardziej agresywnych komórkach nowotworu. Ponadto eksperci podają również, iż w przypadku zastosowania nowej metody leczenia, postępy były zauważalne o osiem miesięcy szybciej.
– W neuroonkologii tomografia PET jest stosowana coraz szerzej na etapie diagnostyki czy monitorowania choroby, ale do wyznaczenia celu operacji czy radioterapii wciąż̇ używa się̨ MRI. Aby udowodnić́ większą̨ przydatność PET z użyciem tyrozyny, musieliśmy nie tylko jednoznacznie zweryfikować, jaki charakter mają komórki w miejscach, gdzie obrazy z obu metod tak bardzo się różniły, ale także wykazać, że to właśnie we wczesnym okresie od podania tyrozyny wykrywamy najbardziej agresywne obszary złośliwych guzów – zaznacza prof. Maciej Harat.
Biopsje mózgu przeprowadzone na pacjentach potwierdziły przydatność nowej metody.
– Zebrane dowody pozwolą nam lepiej zaplanować dalsze badania kliniczne i z nadzieją oczekiwać, że po wprowadzeniu do praktyki klinicznej wreszcie uzyskamy poprawę wyników leczenia tych jednych z najgorzej rokujących nowotworów u człowieka – podsumował prof. Maciej Harat.
Źródło: naukawpolsce, PAP