Wojciech Zep jest dietetykiem sportowym, pracuje w sztabie żywieniowym reprezentacji Polski. Na co dzień doradza piłkarzom Pogoni Szczecin, pracuje na poziomie ekstraklasy od 12 lat. Wyjazd do Kataru jest jego pierwszym wyjazdem na finały Mistrzostw Świata. Katarzyna Świerczyńska, „Wprost”: Jak wyglądają przygotowania do mundialu od strony żywieniowej?
Wojciech Zep: Zaczęły się adekwatnie zaraz po awansie, po meczu barażowym ze Szwecją…
Ten mecz był 29 marca. Tak wcześnie planuje się menu?
Już wtedy przedstawiciele związku polecieli do Kataru, aby wybrać hotel, ale też m.in. dograć pewne sprawy organizacyjne, w tym również związane z wyżywieniem, czy zapoznaniem się dostępnością produktów. Może to jeszcze nie było ustalenie dokładnego menu, ale już taki zarys bufetu.
Na takiej imprezie wszystko musi być dopięte na tip top, żeby potem nie było żadnych wymówek czy problemów. Dokładne menu jest ustalane na podstawie tego, kiedy są mecze, jakie są możliwości oraz co lubią zawodnicy.
Za tworzenie dokładnego menu odpowiedzialny jest Tomek Leśniak, szef kuchni, który pracuje z reprezentacją od bardzo długiego czasu. Rozmawiamy, co by było odpowiednie na który dzień, a Tomek to realizuje.
I wszystko, co jest potrzebne do tego menu, będzie na miejscu, w Katarze?
Nie wszystko, dlatego część rzeczy na pewno zabierzemy ze sobą. To są na przykład różne kasze, które nie są tam tak popularne, jak u nas. Muszę też dodać, iż w Katarze są bardzo restrykcyjne przepisy dotyczące kucharzy. Aby móc wejść do hotelowej kuchni, musieli uporać się z całą masą papierologii.