Polacy jedzą truskawki, którymi mogą się choćby zatruć. Udajemy, iż nie widzimy

natemat.pl 4 godzin temu
Sezon na truskawki trwa w najlepsze. Bazarki, stragany i supermarkety toną w czerwonych, pachnących owocach. Wydawać by się mogło – samo zdrowie! Ale z drugiej strony barykady mamy coś, co Polacy regularnie ignorują: spleśniałe truskawki. Bo przecież "jak się odkroi, to nic się nie stanie", prawda? Nieprawda. A skutki tej niewinnej praktyki mogą być znacznie poważniejsze, niż zwykłe "rewolucje żołądkowe".


Sezon na truskawki trwa. Polacy jedzą takie, którymi mogą się zatruć


Sylwia Panek, chemiczka i popularyzatorka wiedzy o zdrowym życiu, która prowadzi profil @wzdrowymdomu, bije na alarm. W swoich mediach społecznościowych zwraca uwagę na coś, co robi wielu z nas: odkrawa spleśniały fragment truskawki i zjada resztę, która wygląda "okej". Problem w tym, iż wygląda to tylko pozornie bezpiecznie.

– Pleśń na owocach, szczególnie tych miękkich i soczystych jak truskawki, to nie tylko powierzchniowy nalot. Jej strzępki, czyli niewidoczne gołym okiem fragmenty grzyba, przenikają głęboko do środka owocu – tłumaczy Panek. I dodaje, iż to właśnie tam mogą kryć się toksyczne niespodzianki.

Mykotoksyny to toksyczne związki chemiczne produkowane przez pleśnie. Niektóre z nich, jak aflatoksyny czy ochratoksyny, mają udowodnione działanie rakotwórcze, mogą uszkadzać wątrobę, nerki, a także osłabiać układ odpornościowy. Brzmi groźnie? Bo jest groźne.

– To nie jest kwestia "trochę się pochoruję i przejdzie". To może być kwestia gromadzenia się tych toksyn w organizmie latami – ostrzega ekspertka.

I chociaż nie każda spleśniała truskawka zawiera mykotoksyny w niebezpiecznych ilościach, to właśnie brak pewności powinien nas powstrzymać przed konsumpcją. To nie rosyjska ruletka – to po prostu nieodpowiedzialność.

Polacy są przyzwyczajeni do "niemarnowania jedzenia". To bardzo szlachetna idea, która niestety czasem przybiera niezdrowe formy. Odkrajanie pleśni z chleba, sera, a teraz – truskawek – to rytuał, który wynosimy z domów, bo "tak zawsze się robiło". Problem w tym, iż dzisiaj wiemy więcej. I wiemy lepiej.

– Chleb czy twardy ser można w wyjątkowych przypadkach uratować, bo pleśń nie wnika w nie tak głęboko jak w owoce. Ale truskawka? jeżeli raz się zapleśni, to koniec – mówi Panek.

Jak jeść bezpiecznie?


Choć trudno się oprzeć czerwonym, słodkim owocom, warto pamiętać: pleśń to nie tylko kwestia estetyki czy smaku. To realne zagrożenie dla zdrowia – i to nie tylko krótkoterminowe.

Zamiast więc pocieszać się myślą "szkoda wyrzucić", lepiej powiedzieć sobie wprost: szkoda zdrowia. Truskawki wrócą za rok, ale organizmu na gwarancji nie wymienisz.

Idź do oryginalnego materiału