"Pokroił go w paski, lekko podsuszył, a później zjadł". Po posiłku wylądował na toksykologii

g.pl 1 dzień temu
Poznański szpital przyjął niedawno pierwszy w tym sezonie przypadek zatrucia pokarmowego po zjedzeniu grzyba. Trzydziestokilkuletni mężczyzna był przekonany, iż na jego talerz trafiła czubajka kania. Niestety przy ocenie popełnił błąd, który często zdarza się mniej doświadczonym grzybiarzom.
Sezon na grzyby jest wyczekiwany przez wiele osób w Polsce ze względu na możliwość delektowania się świeżo zebranymi darami lasu. Dla pracowników medycznych czas ten jednak często oznacza zwiększoną liczbę przypadków zatruć pokarmowych. Problem pomyłek grzybów jadalnych z trującymi jest co roku nagłaśniany w mediach, ale mimo to błędy wciąż się zdarzają. Przykładem tego jest mężczyzna, który trafiła ostatnio do Szpitala Miejskiego im. Franciszka Raszei w Poznaniu.


REKLAMA


Zobacz wideo Te grzyby wyglądają na jadalne, ale mogą tylko zaszkodzić


Myślał, iż to czubajka kania. Szpital w Poznaniu przyjął pechowego grzybiarza
Jak informuje Radio Poznań, trzydziestokilkuletni mężczyzna z okolic Szamotuł (województwo wielkopolskie) trafił na oddział toksykologii poznańskiego szpitala pod koniec sierpnia tego roku, krótko po powrocie z grzybobrania. Później tłumaczył lekarzom, iż zajmuje się tym hobbystycznie i był przekonany, iż zebrany grzyb to popularna czubajka kania.
Pokroił go w paski, lekko podsuszył, a później zjadł, jak mówi - z keczupem i miodem. Dalej sytuacja przebiegała już standardowo: nudności, bóle brzucha, biegunka. Zgłosił się do szpitala w swoim rejonie, skąd przekazano go na nasz oddział toksykologii
- relacjonuje cytowany przez "Głos Wielkopolski" dr Eryk Matuszkiewicz, toksykolog ze szpitala Raszei. Grzybiarz początkowo szukał pomocy w szpitalu w Szamotułach, ale stamtąd wysłano go do Poznania, gdzie trafił w ciężkim stanie. Niestety badania potwierdziły obecność toksyny grzybowej, której źródłem był najprawdopodobniej muchomor zielonawy, znany również jako muchomor sromotnikowy.
Przez pierwszych kilka dób z dużym niepokojem śledziliśmy to, co się dzieje. Na szczęście tym razem się udało. Proces uszkodzenia wątroby zwolnił i pacjent został wypisany do domu
- przekazał dr Matuszkiewicz, cytowany przez Radio Poznań. Mężczyzna spędził w poznańskim szpitalu w sumie tydzień. Duże znaczenie w jego powrocie do zdrowia miał fakt, iż zjadł kilka grzyba, jest młody i nie chorował na nic innego. Przy zatruciu grzybami szczególnie duże obciążenie to wiek oraz choroby przewlekłe, takie jak cukrzyca lub nadciśnienie. W ekstremalnych przypadkach może być choćby konieczna transplantacja wątroby. Na co powinniśmy zatem zwracać uwagę, aby uniknąć podobnych sytuacji?


Czubajka kania a muchomor sromotnikowy. Zwracaj na to uwagę, by uniknąć groźnego błędu
Muchomor sromotnikowy jest jednym z najniebezpieczniejszych grzybów występujących w polskich lasach. Niestety często myli się go właśnie z czubajką kanią. Z tego względu Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Myśliborzu przygotowała krótki poradnik, podkreślający najważniejsze różnice między tymi grzybami. Czubajka kania to grzyb blaszkowaty z półkolistym, rozpostartym kapeluszem. U dojrzałych owocników na szczycie można zauważyć tępy garbek, a brzeg jest kędzierzawy. Młode kanie mają kapelusz jajowaty. Jego powierzchnia ma charakterystyczne brązowe odstające łuski. Trzon kani jest biały i bulwiasty. Nie występuje na nim tzw. pochwa, ale pojawia się podwójny kremowy pierścień, który jest ruchomy. Ta ruchomość to jeden z najważniejszych znaków, iż mamy do czynienia z grzybem jadalnym. Muchomor sromotnikowy z kolei ma zielonkawy kapelusz, pozbawiony łatek i garbka. Jego pierścień jest strzępiasty i nieruchomy. Ponadto podstawa jego trzonu ma pochewkę.


Zobacz też: Kupujesz grzyby? Na to musisz zwracać uwagę. Błędy sprzedawcy mogą odbić się na twoim zdrowiu
Choć opisany przypadek z Poznania jest pierwszym w tym sezonie w stolicy Wielkopolski, to każdego roku na tamtejszy oddział toksykologii trafia co najmniej kilka osób z zatruciem grzybami. Dr Matuszkiewicz podkreśla, iż najbezpieczniejszą regułą jest całkowite unikanie grzybów blaszkowych. Wszystkie gatunki z gąbką pod kapeluszem są bezpieczne. W razie wątpliwości możemy skorzystać także z bezpłatnej konsultacji z grzyboznawcą w najbliższej siedziby stacji sanitarno-epidemiologicznej.


Źródło: Radio Poznań, "Głos Wielkopolski", PSSE Myślibórz


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.


Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału