Ile musiałbyś zarabiać, żeby czuć się szczęśliwym? To jedno pytanie zadał uczestnikom swojego badania psycholog Matthew Killingsworth. Ten naukowiec z Uniwersytetu Pensylwanii zna się na rzeczy, bo od lat w swojej pracy zajmuje się sprawdzaniem, co sprawia, iż ludzie czują się szczęśliwi. Prowadzi też strony Happines-Science.org, na której publikuje wyniki swoich kolejnych badań. To właśnie on trzy lata temu opublikował raport, w którym obalił mit, iż pieniądze szczęścia nie dają. Udowodnił bowiem, iż stan konta dość mocno wpływa na spokój i dobre samopoczucie.
Im więcej, tym lepiej? Tylko pozornie
W swoim najnowszym badaniu Killingsworth postanowił sprawdzić, jaka suma powinna wpływać na konto, by jego właściciel czuł się zadowolony z życia. I czy im większa jest ta kwota, to wyższy jest poziom szczęścia. Wyniki są zaskakujące. Okazało się bowiem, iż gdy człowiek dostaje podwyżkę albo lepiej płatną pracę, to staje się szczęśliwszy.
Ale tego uczucia nie wystarcza na długo. gwałtownie pojawia się myśl, iż to jeszcze nie to, iż jak będę zarabiać jeszcze więcej, to dopiero poczuję się dobrze. Ale, i to jest najważniejsze ustalenie Killingswortha, tej górnej granicy nie ma. Słowem nie istnieje pułap zarobków, po osiągnięciu którego pojawia się trwałe, niczym niezmącone poczucie zadowolenia.
– choćby jeżeli radzisz sobie całkiem nieźle, wciąż chcesz więcej. Niekoniecznie musisz być chciwy. Po prostu masz poczucie, iż potrzebujesz trochę więcej pieniędzy, by mieć te same korzyści, które miałeś wcześniej – skomentował wyniki swojego badania Matthew Killingsworth w rozmowie z serwisem Business Insider.
Szczęścia lepiej nie szukać w zarobkach
Najnowsze ustalenia amerykańskiego eksperta można uznać za korektę do jego badań sprzed trzech lat. Korektę kłopotliwą. Killingsworth z jednej strony wyraźnie pokazał, iż nie da się być szczęśliwym z pustym kontem. Z drugiej jednak strony udowodnił, iż nie warto snuć marzeń w stylu "jeszcze trochę więcej zarobię i już będzie dobrze".
Bo kiedy uda się już zdobyć to "trochę", to euforia i tak będzie chwilowa. gwałtownie pojawi się myśl, iż to jednak nie wystarczy i potrzeba jeszcze więcej. I to nigdy się nie kończy. Bo odpowiedź na postawione przez Killingswortha pytanie, "Ile musiałbyś zarabiać, żeby czuć się szczęśliwym?", zawsze będzie brzmiała: "Więcej niż teraz".