"Pfizergate". KE nie miała prawa ukrywać wiadomości Ursuli von der Leyen

natemat.pl 6 godzin temu
Unijny sąd orzekł, iż Komisja Europejska nie miała prawa odmówić ujawnienia SMSów Ursuli von der Leyen z szefem Pfizera ws. zakupu szczepionek na Covid-19 – pisze Michał Gostkiewicz w "Deutsche Welle".



Decyzja Komisji Europejskiej odmawiająca mediom dostępu do wiadomości tekstowych wymienianych między przewodniczącą von der Leyen a prezesem-dyrektorem generalnym przedsiębiorstwa Pfizer jest nieważna – orzekł unijny Sąd (General Court, organ Trybunału Sprawiedliwości UE).

A to oznacza, iż KE nie miała prawa zatajać korespondencji von der Leyen z szefem Pfizera – amerykańskiego koncernu farmaceutycznego, który zawarł z Unią kontrakt na dostawę setek milionów dawek szczepionek na Covid-19.

"Jest to historyczny wyrok sądu UE, w którym uznano von der Leyen za odpowiedzialną za odmowę ujawnienia treści SMS-ów wymienionych z dyrektorem generalnym firmy Pfizer, Albertem Bourlą" – pisze w komentarzu dla Deutsche Welle prof. Alberto Alemanno, prawnik z prestiżowej uczelni École des hautes études commerciales de Paris (HEC Paris).

Ekspert dodaje, iż nie chodzi tu o szczepionki, ale o zwiększenie odpowiedzialności UE za podejmowane decyzje z korzyścią dla obywateli. "Ostatecznie wyrok ten stanowi przypomnienie, iż UE rządzi się zasadami praworządności, a jej przywódcy podlegają stałej kontroli wolnych mediów i niezależnego sądu" – podkreśla prof. Alemanno. "To zwycięstwo wszystkich, dlatego nie spodziewam się, iż Komisja odwoła się od wyroku" – dodaje.

O co chodzi w aferze Pfizergate


W kwietniu 2021 roku przewodnicząca Komisji Europejskiej ujawniła w wywiadzie dla "New York Timesa", iż osobiście korespondowała SMSowo z szefem Pfizera, Albertem Bourlą, w sprawie zakupu szczepionki na Covid-19. Miesiąc później umowa UE z amerykańskim koncernem była gotowa: Unia zobowiązała się do kupna w dwóch transzach po 900 milionów dawek szczepionki stworzonej przez niemiecką firmę BioNTech w partnerstwie z Pfizerem. Ursula von der Leyen osobiście podpisała kontrakt.

To był czas, gdy pandemia paraliżowała świat. Politycy byli pod presją, by znaleźć ratunek dla obywateli, a szczepionki były towarem deficytowym. UE kupiła od Pfizera szczepionki za 21,5 miliarda euro.

Sama "Pfizergate" wybuchła, gdy Alexander Fanta, dziennikarz śledczy portalu "Follow the Money", chciał sprawdzić, w jaki sposób doszło do zawarcia umowy i jaki wpływ na to miała korespondencja szefowej KE – kontrahenta – z szefem Pfizera – producentem, oraz czy UE przypadkiem mocno nie przepłaciła za szczepionki.

W odpowiedzi na jego wniosek Komisja Europejska odmówiła ujawnienia korespondencji von der Leyen z Bourlą, uzasadniając to tym, iż wiadomości tekstowe "ze swej natury żyją krótko" i nie są podmiotem unijnego prawa dotyczącego dostępu do informacji publicznej.

Unia złapana za rękę


Tymczasem przejrzystość jest jedną z najważniejszych zasad Unii Europejskiej, zawartą w jej traktatach. UE musi ujawniać informacje dotyczące kształtowania polityki i wydatków i przestrzegać zasady swobodnego dostępu do informacji. To dlatego Komisja Europejska, Parlament Europejski, Rada Europejska i Rada Unii Europejskiej publikują – z wyprzedzeniem – harmonogramy posiedzeń, a sesje PE i część posiedzeń Rady można śledzić na żywo.

Co więcej, do wiadomości publicznej są wszystkie wytyczne polityczne Komisji, program jej prac, strategiczny program Rady czy program prezydencji. Obywatele, dziennikarze czy organizacje pozarządowe mogą śledzić prace komisarzy, szefa Rady czy przewodniczącej PE.

A przewodniczącą ciała, które ma za zadanie egzekwować unijne prawo, w tym zasady przejrzystości, i osobą, która niedawno publicznie zobowiązała się do przestrzegania standardów przejrzystości, skuteczności i uczciwości, jest nie kto inny a Ursula von der Leyen.

Nic dziwnego, iż po tym, jak KE odmówiła ujawnienia korespondencji swojej przewodniczącej, „New York Times” – który, przypomnijmy, jako pierwszy podał informację o korespondencji von der Leyen i Bourli – i była szefowa brukselskiego biura tej gazety Matina-Stevis-Gridneff zaskarżyli tę decyzję.

Sądowa batalia


Rozpoczęła się wieloletnia batalia prawna, w trakcie której m.in. Ursula von der Leyen nie stawiła się na rozprawie, Komisja odpisywała mediom, iż „nie komentuje toczących się postępowań”, zaś Sąd już zdążył negatywnie ocenić przeredagowanie przez KE dużych części ujawnionych kontraktów na szczepionki ze względu na prywatność urzędników i interesy firm-stron.

W listopadzie 2024 r. prawnicy Komisji przyznali wreszcie, iż takie wiadomości w ogóle istniały (27 listopada 2024 PE zatwierdził nową Komisję von der Leyen na pięcioletnią kadencję), choć nigdy ich nie widzieli. Nie przeszkodziło im to twierdzić, iż wiadomości te nie miały istotnego znaczenia, nie podpadały pod unijne przepisy dotyczące dostępu do informacji i nie kwalifikowały się do ujawnienia. Sędziowie nie zgodzili się wówczas z tą argumentacją.

Komisja przegrywa w unijnym sądzie


Dziś zaś Sąd uzasadnił: „jeśli instytucja w odpowiedzi na wniosek o udzielenie dostępu twierdzi, iż dany dokument nie istnieje”, to domniemywa się, iż tak jest, jednak to domniemanie może zostać obalone „na podstawie istotnych i spójnych poszlak” i zdaniem Sądu takie poszlaki zostały przedstawione przez „NYT”.

W komunikacie prasowym Sądu czytamy, iż Komisja nie mogła w tej sytuacji po prostu twierdzić, iż dokumentów – w tym przypadku SMSów – nie posiada, tylko wiarygodnie wyjaśnić, dlaczego nie mogą zostać odnalezione.

Zdaniem Sądu KE nie wyjaśniła, w jaki sposób poszukiwała SMSów von der Leyen ani gdzie ich szukała, nie wyjaśniła też, czy zostały usunięte, czy nie, czy stało się to dobrowolnie, czy też np. w międzyczasie von der Leyen zmieniła telefon.

Wreszcie zdaniem Sądu Komisja „nie wyjaśniła w wiarygodny sposób”, dlaczego uznała, iż SMSy von der Leyen i Bourli wymieniane w kontekście zakupu szczepionek „nie zawierały ważnych informacji lub informacji wymagających podjęcia dalszych działań, które to informacje powinny zostać zachowane”.

Jakie będą prawne i polityczne skutki wyroku


Trybunał nie rozstrzygnął wprost o odpowiedzialności osobistej przewodniczącej, ale wyrok to potężne uderzenie w reputację von der Leyen i samej Komisji, która twierdziła, iż może nie ujawniać korespondencji przewodniczącej. Może mieć też znaczenie dla całej administracji UE, jeżeli w przyszłości nieformalne ustalenia Rady, PE czy Komisji, dokonywane dzięki komunikatorów typu SMS, WhatsApp czy Signal będą musiały być rejestrowane w systemie dokumentów UE.

Do tego art. 17 ust. 1 Traktatu o UE nakłada na Komisję obowiązek działania „w interesie ogólnym Unii” i „całkowitej niezależności”. W tle jest też trwające postępowanie Europejskiego Urzędu Prokuratury (EPPO) dotyczące nadużyć przy zakupie szczepionek oraz dotyczące potencjalnych nieprawidłowości w negocjacjach szczepionkowych postępowanie przed sądem w Liège w Belgii, wszczęte w styczniu 2023 r. po prywatnym zawiadomieniu, do którego przyłączyły się rządy Polski i Węgier.

Idź do oryginalnego materiału