Lubię Go. Znaczy się biskupa mojej pokiereszowanej diecezji. I On chyba też mnie lubi. W Rzymie podczas tegorocznego Jubileuszu Młodych będąc na Casa Polonia niemal codziennie się ze mną witał poprzez zwyczajny uścisk dłoni, chociaż nie musiał tego robić. A kiedy biskup Suchodolski powiedział za głośno, iż chyba sobie mnie zabierze ze sobą, z drugiego końca pokoju socjalnego odezwał się Artur, iż on mu mnie nie odda. Myślałam, iż padnę i nie wstanę. Na pieszych pielgrzymkach też podchodził na postojach i zagadywał. I zawsze podobno podpytuje o mnie księdza Krisa z Duszpasterstwa. interesujące co by powiedział na to mój proboszcz...
Teraz uparcie zabiegał o to, aby trzecia ogólnopolska peregrynacja obrazu Matki Bożej Częstochowskiej rozpoczęła się od naszej diecezji. Chodził, chodził i wychodził. 26 sierpnia, w święto Matki Bożej Częstochowskiej, podczas uroczystej Mszy świętej, została nam przekazana kopia cudownego obrazu. Jednak na jego oficjalne przybycie do diecezji musieliśmy zaczekać aż do dnia dzisiejszego, kiedy samochód-kaplica przywiózł obraz na granicę między Katowicami a Sosnowcem. Na tzw. Stawikach nastąpiło przywitanie obrazu, a następnie w uroczystej procesji został on przeniesiony do katedry w centrum miasta. Znamienne jest, iż obraz był niesiony przez przedstawicieli różnych stanów, co pokazywało różnorodność naszego sosnowieckiego Kościoła. Nafaszerowana lekami przeciw- byłam jednym z tych wiernych, którzy na żywo wzięli udział w uroczystości.
Znamienne jest, przynajmniej dla mnie to, iż papież Leon XIV wspominał o tym wydarzeniu podczas ostatniej środowej audiencji generalnej, a więc nabrało ono niejako globalnego znaczenia.

U stóp katedry obraz został powitany przez jej proboszcza oraz przedstawicieli parafian, po czym wniesiono go do katedry i ustawiono przy ołtarzu. Artur przybliżył nam trochę historię poprzednich peregrynacji cudownego obrazu i problemów z nimi związanych. Śmiał się, iż ma nadzieję, iż tym razem podróż jasnogórskiego wizerunku przez kolejne parafie na terenie diecezji okaże się mniej problemowa, a sama diecezja okaże się nie taka straszna, jak ją malują.
O godzinie 11:00 odbyła się uroczysta Msza święta, której przewodniczył kardynał Kazimierz Nycz, metropolita warszawski, a koncelebrowali ją m.in. Artur, biskup senior Grzegorz Kaszak, metropolita częstochowski Wacław Depo, biskup senior Antoni Długosz, metropolita katowicki nominat Andrzej Przybylski, biskup Grzegorz Suchodolski oraz wielu kapłanów diecezjalnych. W wygłoszonej do nas homilii obiecywał smaczne owoce, jakie mogą się zrodzić z owej peregrynacji oraz wyraził nadzieję, iż przygotowania do niej staną się okazją do odrodzenia się życia w parafiach i jeszcze większej integracji ich członków. Osobiście mam pewien pomysł, jak można parafialnie "przeżyć" takie nawiedzenie. Ale nie mam pomysłu, gdzie to "sprzedać". Gdyby z Księdzem Niosącym Światło inaczej potoczyły się sprawy to sprawa byłaby jasna. A gdzie ja znajdę drugiego takiego pełnego wiary szaleńca, no gdzie? Z drugiej strony w dzisiejszej Ewangelii jest mowa o tym, żeby pomnażać swoje talenty. Może to właśnie jest mój talent? Może znajdę stabilny grunt, aby został zasiany i wydał owoce? Mogą być gorzkie, ale zawsze to owoce.
Zwieńczeniem wszystkiego był piknik na placu przed katedrą, na którym mogliśmy posilić się na ciele. Były przepyszne ciasta i smaczne kiełbaski, domowy żurek, chleb ze smalcem oraz kiszonym ogórkiem. Palce lizać. Do tego kawa lub herbata i góralskie rytmy. Od razu rozweselała się ludzka dusza - o ile nie na zewnątrz to na pewno od środka. A jeszcze kiedy połowa Twojej rodziny pochodzi z gór, to wewnętrzna euforia jest tym większa.
Jedyne czego żałuję to tego, iż nie wkręciłam się do asysty z Liturgicznej Służby Ołtarza. Awaryjnie miałam w plecaku moją komżę. Może by się udało, mimo statusu kandydata. A z drugiej strony gdzieś mi mignął ksiądz proboszcz z mojej parafii. Nie wiem jakby zareagował na mój widok w komży, zważając na to, iż wykluczył mnie ze wszystkich aktywności. Nie, niech zostanie tak jak jest, niech myśli, iż wygrał. A ja po prostu będę robić swoje, tam, gdzie mnie chcą i chociaż trochę uszanują to, co robię.
A jutro kanoniczne objęcie parafii przez Księdza z Gitarą. Cieszę się, iż opóźniło się ono o miesiąc, dzięki temu mogę na nim być. O ile mnie nie pokona temperatura. Może choćby komża się przyda...
I dosłownie z ostatniej chwili:

Może faktycznie nie taka ta nasza diecezja sosnowiecka zła jak ją malują i opisują w mediach...