Nowe prawo wprowadzone pod koniec 2024 roku budzi coraz większe emocje. Choć chodzi o bezpieczeństwo przeciwpożarowe, skutki nowych przepisów mogą sięgnąć dużo dalej – również w sferę społeczną, prawną i psychologiczną.

Fot. Warszawa w Pigułce
Od 23 grudnia 2024 roku właściciele nowo powstających domów i mieszkań mają obowiązek instalowania autonomicznych czujników dymu, a w wielu przypadkach także czujników tlenku węgla. Brzmi rozsądnie? Do czasu, aż uświadomimy sobie, jak szeroki i bezkompromisowy jest ten obowiązek – oraz co grozi za jego niedopełnienie.
Terminy są sztywne, a obowiązek powszechny
Obowiązek już obowiązuje dla budynków oddawanych do użytku po 23 grudnia 2024 roku. Ale to nie wszystko. Już 1 stycznia 2026 roku czujniki muszą znaleźć się w istniejących obiektach handlowych, produkcyjnych i magazynowych. Do 30 czerwca 2026 roku czas mają właściciele hoteli i mieszkań na wynajem krótkoterminowy – w tym popularnych apartamentów wakacyjnych i noclegów z serwisów takich jak Airbnb czy Booking.
To oznacza, iż choćby osoby wynajmujące choćby jedno mieszkanie czy pokój, są objęte nowym prawem. I muszą się liczyć z poważnymi konsekwencjami za brak instalacji odpowiednich urządzeń.
Kary? choćby areszt za brak czujnika
Choć szczegółów kar ustawodawca jeszcze nie doprecyzował, już teraz wiadomo, iż mogą być one bardzo dotkliwe. Mowa o mandatach, grzywnie do 5 tys. zł, a w skrajnych przypadkach – choćby karze aresztu. Co więcej, straż pożarna może odmówić odbioru technicznego obiektu bez czujników, co uniemożliwi legalne zamieszkanie lub prowadzenie działalności.
Oznacza to ryzyko zamrożenia inwestycji – np. nowego mieszkania na wynajem czy budowy domu. To ogromne zagrożenie finansowe dla tysięcy Polaków.
Społeczne skutki: nieufność, strach i uderzenie w niezależność właścicieli
Wprowadzenie obowiązku czujników w tak szerokiej formie już teraz wywołuje niepokój społeczny. Wielu właścicieli mieszkań obawia się, iż to dopiero początek ingerencji państwa w to, co dzieje się w ich prywatnych domach.
Niektórzy eksperci ostrzegają przed narastającym poczuciem braku kontroli – państwo wymusza określone działania w przestrzeni, która dotychczas była w pełni prywatna. Co więcej, możliwość karania grzywną czy aresztem za niedopełnienie technicznego obowiązku rodzi pytania o proporcjonalność przepisów.
Dla właścicieli wynajmujących mieszkania to również dodatkowe obciążenie finansowe – nie tylko zakup samych czujników, ale też ich serwis, wymiana i odpowiedzialność cywilna. Może to skutkować podniesieniem cen najmu i dalszym uderzeniem w rynek mieszkań dostępnych dla przeciętnego Polaka.
Nowe wyzwania dla seniorów i osób niezamożnych
Warto zauważyć, iż wiele osób starszych, zamieszkałych samotnie lub w starych domach, może mieć trudność z wdrożeniem nowych obowiązków. Brak wiedzy technicznej, trudności z instalacją czy ograniczony budżet mogą sprawić, iż ta grupa stanie się najbardziej narażona na kary.
W efekcie – zamiast poprawy bezpieczeństwa – możemy mieć do czynienia z narastającym poczuciem zagrożenia, zwłaszcza wśród osób wykluczonych cyfrowo lub ekonomicznie.
Czujniki tak – ale czy tak powinno wyglądać ich wprowadzanie?
Choć nie ma wątpliwości, iż czujniki dymu i czadu ratują życie, to sposób wprowadzenia nowego obowiązku i związane z nim sankcje mogą mieć poważne konsekwencje społeczne. Wielu obywateli może odebrać nowe prawo jako wymuszenie, a nie pomoc – co skutkuje utratą zaufania do państwa i służb publicznych.