Zapowiedź ograniczeń w finansowaniu pomocy humanitarnej przez Stany Zjednoczone pogłębi i tak już dużą lukę finansową organizacji niosących wsparcie w najbardziej potrzebujących miejscach na świecie. UNICEF przewiduje w przyszłym roku aż 20-proc. spadek wpływów w porównaniu do 2024 roku i szacuje, iż dostęp do żywienia utraci przez to choćby 15 mln dzieci i ich matek. W obliczu kryzysu organizacje humanitarne chcą zmobilizować darczyńców indywidualnych. Apelują o choćby niewielkie, ale regularne wpłaty.
– Organizacje takie jak UNICEF borykają się w ostatnim czasie z problemem zapowiadanych cięć w wydatkach na pomoc humanitarną. Musimy się z tym mierzyć, mamy świadomość tego, iż w przyszłym roku na działalność humanitarną, pomocową UNICEF środki mogą być okrojone choćby o kilkadziesiąt procent, w zależności od regionu. Jest to poważne wyzwanie, dlatego iż bez tego wsparcia, bez możliwości niesienia pomocy sytuacja dzieci w wielu regionach na świecie z różnych powodów będzie się przez cały czas pogarszać – mówi w wywiadzie dla agencji Newseria Jan Bratkowski, rzecznik prasowy UNICEF Polska.
Z analizy przeprowadzonej przez Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, na podstawie między innymi danych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) oraz Organizacji Narodów Zjednoczonych, wynika, iż liczba osób żyjących w tak zwanych trudnych warunkach wzrosła w 2025 roku do 2,1 mld, czyli o 500 mln w stosunku do 2016 roku. To skutek m.in. wojen, które rozpoczęły się w ostatnich latach, np. w Strefie Gazy, Sudanie czy Ukrainie, oraz przedłużających się poważnych kryzysów w Jemenie czy Afganistanie. ONZ ocenia, iż w tym roku 305 mln ludzi będzie potrzebowało pilnej pomocy humanitarnej. Organizacja ogłosiła na 2025 rok trzeci największy w historii apel humanitarny – zbiórkę funduszy w wysokości 47 mld dol. na pomoc dla 180 mln osób najbardziej potrzebujących w ramach 42 planów działań. Plan na poprzedni rok został sfinansowany tylko w 49 proc. Dla przykładu w 2019 roku udało się to w 65 proc.
Jednocześnie Stany Zjednoczone, które w 2024 roku pokryły 42 proc. wydatków na pomoc humanitarną koordynowaną przez ONZ, zapowiedziały najpierw wstrzymanie, a potem ograniczenie pomocy zagranicznej. Blokadę najmocniej odczuwają państwa najbiedniejsze, w przypadku których pomoc odpowiada za dużą część PKB. W Somalii czy Sudanie Południowym oficjalna pomoc rozwojowa (ODA) stanowi aż 40 proc. PKB.
– Jesteśmy zmuszeni trochę inaczej podchodzić w tej chwili do tego, w jaki sposób wydajemy pozyskane od darczyńców środki. Wynika to z tego, iż dochodzi do cięć finansowania. Konsekwencje tego są bardzo poważne, dlatego iż każda złotówka bądź dolar, którego brakuje teraz, oznacza, iż w przyszłości wydatki w różnych obszarach życia dzieci i później w ich przyszłości będą jeszcze większe – mówi Jan Bratkowski.
UNICEF przewiduje, iż do 2026 roku jego dochody ze wszystkich źródeł spadną o co najmniej 20 proc. względem poziomu z 2024 roku. Oznacza to, iż tylko w obszarze żywienia 15 mln dzieci i matek może utracić dostęp do pomocy. Wyliczenia z kwietnia br. wskazują, iż luka w finansowaniu w regionie Sahelu (wzdłuż południowych obrzeży Sahary) wynosi 92 proc., w Birmie i Haiti – 90 proc., w Demokratycznej Republice Konga – 88 proc. Jednocześnie potrzeby pomocowe są największe w historii – już prawie jedna piąta dzieci żyje w strefie konfliktu, a prawie 50 mln zostało z takich miejsc przesiedlonych.
– Cięcia finansowania oznaczają nie tylko, iż w wielu miejscach na świecie nie będziemy mogli docierać z pomocą żywnościową, ale też, iż nie będziemy mogli prowadzić programów w zakresie zdrowia, programów szczepień, iż nie dotrzemy do wszystkich potrzebujących z bezpieczną wodą, z usługami sanitarnymi. Dla wielu dzieci oznacza to ograniczenie dostępu do edukacji – wymienia rzecznik organizacji.
UNICEF Polska bazuje głównie na wsparciu darczyńców indywidualnych. Aby ich pozyskać i zaangażować, organizacja zainaugurowała kampanię Ja Pomagam, będącą częścią działań o charakterze globalnym. Osoba chcąca pomóc może na stronie internetowej UNICEF Polska wybrać kwotę, jaką chce przekazać, i oznaczyć, czy ma to być wpłata jednorazowa, czy cykliczna, comiesięczna. Na zachęceniu do tych drugich organizacji zależy najbardziej.
– Polacy są bardzo skorzy do pomagania, ale skala potrzeb cały czas rośnie. W związku z tym pomoc indywidualna jest dla nas bardzo ważna. Z naszej perspektywy niezwykle istotne są nie tyle te gwałtowne zrywy, do których jesteśmy tak skłonni jako naród, ile wsparcie regularne. choćby o ile ono nie będzie duże, choćby o ile to będzie kilka złotych dziennie, w skali miesiąca pozwala nam to zaplanować długofalowe działania i nieść bardzo sensowną, przemyślaną i długofalową pomoc, która w dłuższym horyzoncie czasowym będzie najskuteczniejsza – podkreśla Jan Bratkowski.
Ambasadorami akcji Ja Pomagam są m.in. aktor i prezenter telewizyjny Łukasz Nowicki, dziennikarz Maciej Orłoś czy lekkoatleta i czterokrotny mistrz olimpijski Robert Korzeniowski.