Miłość, dotyk i pocałunki – Walentynki z naukowego punktu widzenia

synergiczni.pl 2 lat temu

Skąd bierze się miłość? Kiedy na świecie pojawiły się uczucia? Dlaczego czuły dotyk tak na nas działa? Jak pieścić jej skórę? Jak przytulić faceta? Mamy na te pytania odpowiedzi. Sprawdzone, przebadane i skuteczne!

Do czegoś się Wam przyznam: mam problem z dotykiem. Nie zawsze go rozumiem. Dlaczego jeden dotyk jest przyjemny, a inny boli? Dlaczego wzruszamy się, kładąc dłoń na brzuchu, który porusza się w rytm ruchów rozwijającego się dziecka? Jak to w ogóle możliwe, iż ono też już coś czuje? Moje ciało jest żywym laboratorium wszelkich możliwych form nacisku. Skóra była rozcinana, parzona, przypiekana, zamrażana, namaczana, rozciągana, suszona, głaskana i drapana. Spokojnie pewnie każdy tak miał, bo kiedyś się oparzył, skaleczył lub przewrócił.

Czuły barbarzyńca dotyka na tatamiLata spędzone na tatami sprawiły, iż inaczej odczuwam ból. Kiedyś usłyszałem od najlepszego polskiego judoki, Pawła Nastuli: bij się dalej, ból jest tylko w głowie! I wiesz co, Paweł? Postanowiłem sprawdzić, jak to jest z tym odczuwaniem.. Wiedeński fizjolog Cem Ekmekcioglu uważa, iż w szkole powinny być maty, na których dzieci mogłyby się fizycznie wyładować. W ten sposób mogą pozbyć się nadmiaru energii i nawiązać fizyczny kontakt. Ekemekcioglu jest zdania, iż to także szansa na nabranie apetytu na adekwatną, zdrową porcję dotykowych bodźców.

Judo to właśnie przykład, gdy szacunek dla człowieka łączy się z bliskim kontaktem. Perfekcja polega na odczytywaniu intencji rywala na podstawie zmiany położenia jego ciała. Poszukujemy znaków w drobnych sygnałach płynących z dotyku. Wirtuozi na tatami wykonują rzut dzięki błyskawicznej interpretacji uścisku, zmiany pozycji. Nie musza tego widzieć. Z resztą katorżniczy trening judoków (kakari geiko) ma doprowadzić ich na skraj wyczerpania. Na skraju świadomości pozostają tylko zmysły. Gdy ze zmęczenia tracimy wzrok możemy zaufać tylko dotykowi. Znika złość, strach, niepewność. Pozostaje nam atawistyczna wola przetrwania sięgająca po ukryte zdolności. Tą zdolnością jest odbieranie bodźców przez skórę i reagowanie na nie.

Walentynki czujemy przez skórę

Przecież oprócz duszenia się i rzucania, można swoją skórę także potraktować jak źródło rozkoszy. Skóra może przenosić nasze emocje, czasem sprawiać, iż tęsknimy. Jest nie tylko tarczą obronną. Potrzebuje naszej opieki, uważności i odpowiedniego odżywiania. Walentynki bez tego, co kryje skóra, nigdy by nie powstały. Czyż dotyk nie jest cudowną częścią miłości. Tak swoją drogą, to… skąd ona się wzięła na Ziemi?

Kiedy na świecie pojawiła się miłość?

Znamy już odpowiedź na pytanie, co było pierwsze: jajko, czy kura?* Czas postawić sobie inne fundamentalne pytanie. Kiedy i skąd pojawiła się miłość w znanym nam świecie? Aby to zrozumieć, musimy się cofnąć w czasie do tego jajka właśnie. Obserwując zachowanie zwierząt jajorodnych, widzimy, iż ich mioty są często liczne. Gdy maleństwa wystawią główki ze skorupek, muszą się gwałtownie usamodzielnić i ruszyć w świat własną drogą. Mama oczywiście może jeszcze przez jakiś czas przynosić glizde do dzioba. Bądźmy jednak szczerzy: ma w tym interes. Młode powinno urosnąć na tyle, żeby rozwinąć skrzydła. Dosłownie. A potem ślad po nich przeważnie ginie. Przynajmniej dla rodziców, zajętych tworzeniem kolejnego potomstwa. Trudno tu mówić o wielkiej miłości. Raczej o pewnej zależności.

Jaką funkcję ma miłość?

Sprawa zaczęła się zmieniać, gdy mamy zaczęły nosić młode „pod sercem”. Pewnie dlatego rysujemy serduszka, żeby okazać miłość. A może nie? W każdym razie noworodki były całkowicie zależne od matki. Te z kolei często były zależne od partnera. Potrzebowały go więc trochę na dłużej, żeby chronił ją w ciąży i karmił po porodzie. Mamy natomiast karmiły potomstwo własną piersią.

Miłość wysysamy z mlekiem matki

Tak powstały ssaki i… miłość! No dobrze, może nie od razu. Szanse na przetrwanie matki i dzieci zależały jednak od tego, czy umieszczały się w kontekście społecznym. Brzmi bezdusznie, a nie romantycznie! Cóż… pozostało gorzej. Razem ze ssakami ewoluował też nerw błędny. Tak się składa, iż moduluje on cały system reakcji na stres, zwany współczulnym układem nerwowym. Gdzie tu miłość?

Czy miłość jest efektem ewolucji?

Gdy czujemy się bezpieczni i związani z inną osobą, nasze ciało może to wyrażać. Wyraz twarzy może tworzyć uśmiech, a mięśnie w uszach wewnętrznych pozwalają nam słuchać uważniej. Obie te reakcje są stymulowane przez nerw błędny. Więc to ewolucja dyktowała rozwój naszych uczuć wyższych?

Gdybyśmy chcieli opowiedzieć po prostu ciekawą historię, napisalibyśmy, iż „tak”. Staramy się jednak trzymać faktów naukowych, więc: „prawdopodobnie tak”. Na ten temat powstało wiele teorii i wiele z nich się pokrywa. Jedną z najciekawszych zaprezentował Stephen Porges. To profesor, psychofizjolog na Wydziale Psychiatrii Uniwersytetu Illinois. Co robi psychofizjolog? Bada jak procesy fizjologiczne oraz emocje, poznanie i osobowość współdziałają ze sobą.

Co nas nakręca i uspokaja?

Na chwilę musimy więc wrócić pamięcią do lekcji biologii i działaniu autonomicznego układu nerwowego. Jest niezależny od naszej woli. Wysyła i odbiera impulsy z narządów wewnętrznych. Dzielimy go na:

  • Układ współczulny (sympatyczny) – pobudza organizm do walki i ucieczki. To on nas nakręca.
  • Układ przywspółczulny (parasympatyczny) – działa przeciwstawnie, czyli hamuje te reakcje. To on nas uspokaja.

Miłość a układ nerwowy

Porges w 1994 roku odniósł się do roli autonomicznego układu nerwowego. Stwierdził, iż nie może być ona minimalizowana jedynie do funkcji fizjologicznych. Dowodzi, iż w wyniku ewolucji układu nerwowego człowieka wykształciliśmy pewne mechanizmy. Regulują one zachowania społeczne i emocjonalne aspekty naszego funkcjonowania. Na tym nie poprzestał: uznał, iż więcej w tych zachowaniach czystej fizjologii niż nam się wydaje. A z tym pobudzeniem i hamowaniem, to też nie jest tak, jak nam wmawiano na biologii. Zdaniem Porgesa autonomiczny układ nerwowy dzieli się na trzy części.

Potrzebujemy obecności innych ludzi dzięki nerwom

Czy ja już pisałem o nerwie błędnym? Tak, to ten, co ewoluował. Dotyczy to z resztą całego układu nerwowego. Błędny ma jednak fajniejszą nazwę, więc nim zajmiemy się dzisiaj. Porges ukuł teorię poliwagalną (od vagus nerve – nerw błędny). Co ma z tym wspólnego ewolucja? Otóż ssaki wytworzyły dwa rodzaje nerwu błędnego:

  • Niezmielinizowane (w skrócie: bez osłonki mielinowej otaczającej włókna nerwowe)
  • Zmielinizowane

Te bez osłonki tworzą część grzbietową, a z osłonką część brzuszną. To właśnie ta druga ma dzielić się jeszcze na układ sympatyczny i… system społecznego zaangażowania. Nazwę tę nadał mu właśnie Porges. Zależny jest on od funkcjonowania zmielinizowanych włókien nerwu błędnego.

Miłość płynie poprzez nerw

W swojej pracy naukowej zatytułowanej jakże romantycznie: „Miłość: emergentna adekwatność autonomicznego układu nerwowego ssaków” Porges wyjaśnia tajemnice miłosnych uniesień w sobie adekwatny sposób. „Teoria poliwagalna dostarcza neurobiologicznych wyjaśnień dla dwóch wymiarów intymności: zalotów i tworzenia trwałych więzi między parami.” Nie ma tu miejsca na poezję, bo „filogenetyczny rozwój błędnika u ssaków przebiega równolegle z wyspecjalizowaną komunikacją, poprzez oksytocynę i wazopresynę, pomiędzy podwzgórzem a jądrami źródłowymi rdzenia błędnika trzewnego, co ułatwia pobudzenie seksualne, kopulację i rozwój trwałych więzi między parami[1].”

Błędny pomysł na udaną randkę

Spróbujcie powiedzieć to swojej drugiej połówce na randce. Zobaczycie, jak zmieni się jej uśmiech regulowany przez nerw błędny. Bardzo możliwe, iż pojawi się u niej reakcja ucieczki lub ataku. Spokojnie! Przynajmniej będziecie wiedzieli, dlaczego tak się stało. Echhh…

Oczywiście jej lub jego reakcja będzie związana z krytyką naukowych podstaw tej teorii. Przecież randka może upłynąć w intymnej atmosferze wyznań na temat zachowań rekinów, które istnieją od 400 milionów lat, a ich kardioinhibicyjne neurony błędnika są mielinizowane i przewodzą z prędkością od 7 do 35 m/s. Odpowiada to włóknom ssaków. Czy rekiny są poliwagalne i kochają tak jak ludzie?

Poczucie bliskości sprzyja zdrowiu

Istoty ludzkie mają fundamentalną potrzebę przywiązania i przynależności. Najlepiej rozwijają się, kiedy czują więź ze znaczącymi dla nich osobami. Poczucie bliskości, które sprzyja zdrowiu, może pojawić się w każdej interakcji społecznej. jeżeli oczywiście czujemy się rozumiani, akceptowani i otoczeni opieką[2]. W dniach, w których ludzie czują się bardziej rozumiani i doceniani, zgłaszają mniej dolegliwości fizycznych i większe zadowolenie z życia[3]. Wskazują na to badania!

Wygadaj się, będziesz lepiej spała

Bliskość może wyrażać się nie tylko w bliskości fizycznej, ale i emocjonalnej. Dzielenie się szczegółami na temat swojego życia, uczuciami, myślami, wspomnieniami może wiązać się z jakością snu. Tak jest w przypadku małżeństw, dzielących się ze sobą co wieczór osobistymi „rachunkami sumienia”. Żony, które mogły wywnętrzyć się zauważały u siebie lepszą jakość snu tego samego wieczoru[4]. Nowożeńcy, którzy wyrażali więcej miłości i czułości podczas badań, byli bardziej zadowoleni ze swoich małżeństw. A co za tym idzie – mniej skłonni do rozwodów rok później[5].

Miłość jak narkotyk

Niektórzy nie powinni jednak przesadzać z miłością, bo może ona uzależnić. Tak przynajmniej uważają badacze ludzkiego układu nerwowego. Okazuje się, iż bycie zaakceptowanym przez osobę, którą chcemy zdobyć, zwiększa aktywację w receptorach opioidowych związanych z nagrodą, pozytywnym wybuchem emocji i zniesieniem bólu[6]. Już choćby podczas oglądania zdjęć swojego romantycznego partnera lub partnerki ludzie wykazują aktywację w mózgu. Dotyczy to przede wszystkim regionów związanych z przywiązaniem i nagrodą (z udziałem receptorów dopaminy i wazopresyny). Dotyka także regionach związanych z nastrojem, depresją i regulacją bólu[7].

Miłość jest słodka

Z miłosnymi uniesieniami trzeba uważać także, gdy musimy dbać o cukier. I wcale nie chodzi o lukrowane serduszka, czy słodkie miny. Już samo myślenie o swoim ukochanym, czy ukochanej zwiększa poziom glukozy we krwi[8]. W badaniu porównano to myślenie z myśleniem o przyjacielu lub innej osobie z grupy kontrolnej.

Czy dotyk wpływa na zdrowie?

Wreszcie, coraz więcej dowodów wskazuje na to, iż dotyk fizyczny i intymność są zdrowe. Zadurzeni w sobie partnerzy mieli niższy poziom kortyzolu w dniach o większej intymności fizycznej. Kortyzol nazywany jest czasem hormonem stresu. Intymność nie oznaczała seksu, wystarczyło trzymanie się za ręce lub przytulanie[9].

Dotyk pierwotny

Dotyk jest jednym z najbardziej pierwotnych zmysłów człowieka. Wykształca się wcześniej niż wzrok, smak, węch, słuch. Już płód reaguje na dotyk[10]. choćby wrażenia słuchowe są początkowo przenoszone bardziej poprzez drgania. Nasz mózg potrafi zapamiętać dotyk razem z występowaniem innych doznań, emocji. Dlatego nie tylko sam dotyk drugiej osoby może być przyjemny, ale i wspomnienie o nim.

Gdzie dotykamy się najczęściej?

Lubimy dotykać sami siebie! Nie w takim znaczeniu jak myślicie… Choć to o czym myślicie też jest zdrowe. W każdym razie dotykamy niemal ciągle swojej twarzy. Zdaniem badaczy choćby 800 razy dziennie. Mechanizm ten nie jest do końca wyjaśniony. Na razie wiemy, iż spontaniczne dotykanie twarzy (sFST) to wszechobecne zachowanie. Występuje u osób w każdym wieku i każdej płci. „Samodotyk” twarzy staje się częstszy i trwalszy w sytuacjach trudnych społecznie, emocjonalnie i poznawczo. Powiązano je z koncentracją uwagi, procesami pamięci roboczej i funkcjami regulacji emocji. Wiąże się to też z rozwojem i utrzymaniem poczucia siebie i ciała.[11]

Dlaczego czujemy głaskanie?

Ktoś może jednak zapytać jak rozróżniamy to dotykanie? Inaczej odbieramy przecież różne formy i sposoby nacisku. Myślicie, iż naukowcy tego też nie zbadali? Zrobili to i nadali temu oczywiście paskudnie brzmiącą nazwę: aferenty dotykowe C (C-tactile afferents). Idźmy za ciosem, czyli za głosem naukowców. Te włókna nerwowe reagują właśnie na lekki dotyk (mechanoreceptory niskoprogowe). Gdy kogoś głaszczemy, to czujemy delikatne dotknięcia skóry dzięki takim właśnie receptorom.

Posłuchaj muzyki przez skórę

Próbują śpiewać o tym też artyści. Ola Szmidt nagrała choćby piosenkę „C Tactile Afférent”. Co ciekawe, muzykę można odbierać właśnie poprzez takie włókienka. Musi być odpowiednio głośna, by skóra mogła rezonować. Wrażliwa osoba może odczuwać łaskotki, dreszcze. Przyłóżcie dłoń do głośnika. Poczujecie drgania. Basy z subwoofera zadudnią nam nie tylko w uszach, ale i na całym ciele.

Dotyk idealny, czyli naucz się pieszczot

Tak naprawdę, to naukowcy zajmującymi się tymi nerwami mają niezłe „papiery” na bycie doskonałymi kochankami. Sporo o tym musieli się nauczyć. Na przykład, iż partner lub partnerka zwykle optymalnie reaguje na wolno poruszający się, delikatny dotyk, typowy dla pieszczot. Zaczęli więc się pieścić. A potem namawiać do tego innych. Tak powstały badania opublikowane w PLoS One[12]. Uznali jednak, iż ktoś mógłby im zarzucić subiektywność. Trudno tak jednoznacznie ocenić, czy coś jest przyjemne. Nasze ciało to jednak taki niesamowity wynalazek, iż można się do niego… włamać. Trzeba tylko mieć bardzo wyszukany arsenał. Chłopaki i dziewczyny z Wielkiej Brytanii i Nowej Zelandii wykorzystali elektromiografię twarzy i elektrokardiografię serca. W ten sposób ustalili, iż intymny dotyk powinien być delikatny i mieć odpowiednią prędkość.

Idealna prędkość głaskania

Zgodnie z ustaleniami ekspertów od „obmacywania” najlepiej jest pokonywać 3 centymetry, po jej lub jego ciele, na sekundę. Przyjemność maluje się nam wówczas na ustach i w szybciej bijącym sercu. Czyli te przysłowia mają jednak czasem bardziej naukowy sens: co w sercu to na twarzy.

Orgazm na ramieniu

Jeśli oglądaliście serial Masters of Sex to wiecie, iż w laboratoriach seksuologów dzieją się interesujące rzeczy. Niektórzy nie poprzestają na mierzeniu prędkości. Na Uniwersytecie Humboldta badacze zaprosili panów, by obserwować ich orgazm i wytrysk. Podczas dwóch oddzielnych sesji testowych, uczestnicy byli… głaskani. Albo po przedramieniu, albo po dłoni pędzelkiem kosmetycznym[13]. Przeczytali bowiem wcześniej, iż przedramię zawiera słynne już aferenty dotykowe C. Te włókna nerwowe uwalniają oksytocynę w odpowiedzi na powolną, miękką stymulację głaskaniem. Okazało się, iż głaskanie ramienia (a więc włókien C) wpłynęło korzystnie na większą odpowiedź seksualną.

Filematologia stosowana, czyli o całowaniu

Skoro już jesteśmy przy ustach, to oczywiście mogą też służyć do całowania. Nie zaskoczy Was fakt, iż intensywnie badają to naukowcy. Spryciarze wymyślili sobie już choćby oddzielną dziedzinę – filematologię. Wyobrażacie sobie profesora, który wraca wieczorem do domu ze śladami szminki na kołnierzyku? Oczywiście żona ze zrozumieniem przyjmie jego zaangażowanie w rozwój nauki. On z kolei, między jednym unikiem przed śmigającym talerzem a drugim, wyjaśni, iż badał namiętne pocałunki. Pewnym usprawiedliwieniem jest fakt, iż taki szczególnie namiętny pocałunek może całkiem mocno angażować organizm. Działa wówczas aż 23 do 34 mięśni twarzy i 112 mięśni posturalnych[14].

Język i usta związane z narządami płciowymi

Nic więc dziwnego, iż usta muszą być bardzo angażujące dla mózgu (nie tylko wspomnianego profesora). Może dzięki niemu wiemy, iż obszary o największym wskaźniku unerwienia w korze czuciowej to język, usta, twarz, dłonie, genitalia[15]. Aby to opisać, neurolodzy używają czasem pojęcia homunkulus. To nasze ciało widziane oczyma kory mózgowej. Wyjaśnia to, które części ciała, przez pryzmat spojrzenia mózgu są najważniejsze dla funkcji ruchowych oraz czuciowych.

Największą reprezentację korową posiadają struktury, które kierują ruchami precyzyjnymi, bądź ruchami istotnymi z punktu widzenia emocjonalnego.

Czy wiesz, iż reprezentacja korowa kciuka jest 10-krotnie większa od reprezentacji uda?

Mężczyźni potrzebują więcej czułości

Czasem człowiek pragnie więcej uczuć wyrażanych poprzez dotyk niż otrzymuje. Eksperci nazywają to deprywacją afektu. Osoby, które ją odczuwają mogą:

  • Być samotne;
  • Cierpieć na depresję;
  • Zmagać się ze stresem;
  • Cierpieć na aleksytymię;
  • Unikać przywiązania;
  • Zmagać się z wtórnymi zaburzeniami odporności.

Obserwacje osób z deficytami otrzymywanych uczuć ujawniły interesujący fakt. Okazuje się, iż to mężczyźni częściej odczuwają tę deprywację uczuciową niż kobiety[16]. Pamiętajcie więc, iż otrzymywanie uczuć przyczynia się do zdrowia i dobrego samopoczucia. Zarówno w sensie psychicznym, jak i fizycznym.

Fact checking, czyli źródła

Wiarygodność naszych tekstów możesz sprawdzić analizując badania naukowe lub inne weryfikowalne źródła wiedzy, na jakich opieramy się pisząc teksty.

  1. Psychoneuroendocrinology. 1998 Nov;23(8):837-61.
  2. J Pers Soc Psychol. 2004 Sep;87(3):363-83.
  3. J Res Pers. 2008 Dec;42(6):1623-1628
  4. Health Psychol. 2014 Aug;33(8):813-22.
  5. J Fam Psychol. 2011 Aug;25(4):541-50.
  6. Mol Psychiatry. 2013 Nov;18(11):1211-7.
  7. Soc Cogn Affect Neurosci. 2012 Feb;7(2):145-59
  8. Psychophysiology. 2014 Oct;51(10):990-5.
  9. Psychosom Med. 2008 Oct;70(8):883-9.
  10. PLoS One. 2015 Sep 14;10(9):e0134549.
  11. Neurosci Biobehav Rev. 2021 Sep;128:102-116.
  12. PLoS One. 2017 Mar 10;12(3):e0173457.
  13. Innabi, Yacoub Ayed, „The effects of c-tactile afferent stimulation on male orgasm and ejaculation” (2019). HSU theses and projects. 311.
  14. Am J Med. 2013 Jun;126(6):466.
  15. World Neurosurg. 2020 Feb;134:515-517.
  16. West J Commun.2014 Jul;78:4, 383-403

*kura 🙂

Idź do oryginalnego materiału