Magiczne chwile przed wyjsciem do przedszkola – opowiadania rodziców

centrum-rim.pl 11 miesięcy temu
Zdjęcie: magiczne chwile przed wejściem do przedszkola opowiadania rodziców


Hej Mamusiu, idziemy do przedszkola. Już umyłam ząbki, ubrałam się, uczesałam się. Czekam na Ciebie…

Można pomyśleć, iż to sen… Ale ze starszą córką tak właśnie wyglądały magiczne poranki, których nie doceniałam bo myślałam, iż właśnie tak to powinno wyglądać.

Doceniłam te magiczne poranki przy młodszej córce. I to tak mocno doceniłam, iż się zastanawiam czy to mogła być prawda? A może mi się to ubzdurało. Niemożliwym jest fakt, iż dzieci są tak różne. No właśnie jak to możliwe? Gdzie się dało plamę? Przecież przy drugim dziecku ma się większe doświadczenie i myślisz, iż już nic Ciebie nie zadziwi. Jedno dziecko pfff rodzic amator… drugie to już świadome macierzyństwo. A jednak przy drugim dziecku już jakoś inaczej funkcjonujemy, bardziej rozpieszczamy, jesteśmy bardziej wyrozumiali i wyluzowani, już nam się czasem nie chce grać i bawić w to samo co z pierwszym, już się tak strasznie nie przejmujemy każdym bąkiem. No jest nieco inaczej. Co nie znaczy, iż mniej kochamy… Czy faktycznie samo nasze podejście ma aż tak istotny wpływ na to jak młodsze dziecko funkcjonuje?

Badania są jednoznaczne i mówią wprost, iż kolejność urodzenia ma wpływ na na nasz charakter, zachowanie, funkcjonowanie.

Oczywiście zaraz pomyślicie: ale u mnie jest odwrotnie to młodsze jest bardziej ogarnięte itp. itd… ale w takich przypadkach w rodzinie zwykle musiało się coś zadziać (nie od razu coś złego) ale była jakaś historia która zachwiała typowym modelem wychowywania dzieci. Też istotna jest tutaj różnica wieku. Inaczej będzie funkcjonowało rodzeństwo młodsze o jeden rok, inaczej o 2 lata a jeszcze inaczej o 6 lat a zupełnie inaczej o 10 lat. Więc oczywiście czynników jest wiele ale ogólne wnioski badań bardzo ciekawe…

Przejdźmy zatem do badań. Czemu starsze rodzeństwo jest bardziej ogarnięte:

1. Kwestia czasu. Urodzeni wcześniej mogą liczyć na to, iż rodzice poświęcają im więcej uwagi – z każdym kolejnym dzieckiem dostępny czas (i energię) trzeba dzielić na więcej dzieci.

2. Kwestia genów. Wyższe IQ obserwowane zwykle wśród pierworodnych potwierdza zdaniem niektórych ekspertów, iż otrzymują oni od rodziców najlepsze geny. Dlaczego? Chociażby przez młodszy wiek rodziców.

3. Kwestia frustracji. Niektórzy rodzice rezygnują z posiadania kolejnych dzieci po tym, jak przytrafi im się wyjątkowo wymagający potomek. Stąd też najbardziej opornymi będą często najmłodsi w rodzinie – po nich rodzice mówią „stop”.

4. Uczenie = uczenie się. Starszym dzieciom według tej teorii znaczne korzyści daje to, iż mogą przekazywać swoją wiedzę młodszemu rodzeństwu. Ucząc siostry i braci – sami nabywają umiejętności, które przydają się potem w szkole.

5. Ryzyko rozwodu. Kryzysy rodzinne i rozwody znacznie częściej zdarzają się już po tym, jak urodzi się pierwsze dziecko. (Rzadko spotykamy sytuację odwrotną: najpierw małżeństwo, potem rozwód i dopiero później pierwsze dziecko). Pierworodni mają więc szansę dłużej dorastać w pełnej rodzinie niż ich młodsze rodzeństwo.

Gdy rodzi się pierwszy potomek, opiekunowie są stosunkowo skłonni trzymać się sztywnych zasad wychowawczych – choćby odnośnie do czasu przeznaczanego na zabawę i naukę. Blisko przyglądają się wynikom szkolnym swoich pierworodnych. I częściej nagradzają ich za dobre oceny – a karzą za złe. Z każdym kolejnym potomkiem rodzice jednak łagodnieją.

Dokładne pilnowanie dzieci, czasu przeznaczanego przez nich na pracę i naukę oraz zabawę (np. siedzenie przed telewizorem) oraz śledzenie ich postępów w nauce już przy jednym dziecku bywa wymagające. Przy dwóch – wyczerpujące. A przy trzech zwyczajnie niewykonalne.

Żeby nie było tak źle, iż młodsze to taki ciapek to oczywiście są i bardzo dobre strony bycia młodszym rodzeństwem.

Ponieważ rodzice są bardziej wyluzowani i mniej nieco przykładają uwagę, mniej ingerują w życie młodszego ( chyba, iż jest tutaj jakaś losowa sytuacja typu problemy zdrowotne młodszego itp) to młodsze dziecię jest bardziej wyluzowane, częściej prosi o pomoc innych, może być bardziej interaktywne społecznie, nie przejmuje się tak niepowodzeniami w nauce, nie bierze za bardzo do serca uwag, krytyki, przyzwyczajone jest, iż zawsze znajdzie się ktoś, kto mu pomoże. Przez swobodniejsze podejście do życia może być bardziej lubiane przez otoczenie. Nie napina się tak byle czym, nie musi mieć wszystkiego poukładanego, nie dba zbyt mocno ani nie przywiązuje wagi do swoich rzeczy tak mocno jak starszy brat.

Niektóre badania mówią też o lepszej odporności młodszego rodzeństwa a wynika podobno to z tego, iż nad pierworodnym się bardziej „chucha i dmucha” i bardziej się zwraca uwagę na mycie rąk, na wogóle mycie… a młodsze od samego początku ma znacznie większy kontakt z bakteriami i wirusami (dzięki starszemu), ponieważ ma większą swobodę to np. częściej pakuje brudne ręce do buzi itp. itd. dzięki czemu szybciej staje się odporniejsze.

No dobrze to był wstęp a teraz przejdźmy do sytuacji z życia wziętej jak to młodsze dziecko wychodzi do przedszkola…

Jak już wspominałam moja starsza córka jest typowym starszym dzieckiem: ogarniętym, samodzielnym, bardzo gwałtownie i sprawnie szykowała się do przedszkola teraz do szkoły. Młodsza od samego początku przedszkola była hmm mało samodzielna. Od razu dodam, iż obie bardzo chętnie chodzą do przedszkola/ szkoły.

Mamo nie umiem, pomóż!!!

Ja: ubieramy się

Ja: Ubieramy się

Ja: Ubieramy się?

Ja: Ubieramy się!!!!

Ja: UBIERAJ SIĘ!!!!!!!

I tak bym mogła to powtarzać i powtarzać (w zależności od poziomu moich hormonów) czasem powtarzam to miło z cierpliwością w głosie, a innym razem dre się tak, iż na bank sąsiedzi w domu obok Wszystko słyszą…

A potem znowu jestem cierpliwa.

To niesamowite, iż córka idąc do pokoju, żeby się ubrać- czasami do niego nie trafia bo przecież tyle jest rzeczy jeszcze do zrobienia…

Ale jak już trafi to niestety nie może dojść do szafy bo jednak by coś namalowała a może choćby by pograła w grę, w którą nie lubi grać. Wszystko byle odroczyć ubieranie. Po długim wybieraniu ubrań w końcu zakłada je – wzywając pomocy na każdym szczeblu zakładania ubrania. Tak często nie trafia nogą we adekwatną nogawkę bo przecież tak zabawne jest upchnięcie dwóch nóg w jedną nogawkę i udawanie, iż jest się syrenką.

No w końcu ubrała się! A nie jednak ta bluzka pomimo, iż 1 minutę temu była fajna teraz jest niefajna. Więc następuje proces zdejmowania i wzywania pomocy. Kolejna i kolejna bluzka… ta zbyt różowa, ta łaskocze, ta jest bardzo brzydka… w końcu, mimo iż chce dać dziecku wybór kończy się na tym, iż mówię stanowczo- ta i koniec.

Tylko nie czesz mi włosów – mówi srogim tonem – jakby chciała się zbuntować dla samego buntu

Kochanie ale już uczesałyśmy włoski..

aaaa ok.

Te buty, które kupiłyśmy wczoraj są za ciasne, a wogóle są strasznie brzydkie, (chociaż wczoraj były najładniejsze na świecie)- nie komentuje ( nie chcę się wciągnąć w spiralę dyskusji nie z dzieckiem a buntem dla buntu).

W końcu zakłada buty – staje przed lustrem, uginając jedną nóżkę i mówi: ale szałowe!

Młoda: Jedziemy rowerkiem do przedszkola?

Ja: Możemy jechać rowerkiem!

Młoda: Ale kasku nie założę!!!

Ja: Nie ma kasku to nie ma roweru- odpowiadam twardo.

Młoda coś burczy pod nosem ale ostatecznie zakłada kask.

Cała akcja- ubieranie, mycie zębów, czesanie trwa z godzinę… Oczywiście są lepsze i gorsze dni i sytuacja z wyjściem do przedszkola jest tylko jednym takim malutkim przykładzikiem z całego naszego życia.

Odprowadzam małą do przedszkola i szczerze dziękuję Bogu, iż jest taka instytucja jak przedszkole. Wracam do domu i dosłownie nie wiem przez chwilę jak się nazywam kim jestem i jak to możliwe, iż to takie wszystko trudne. Po doprowadzeniu domu do stanu używalności stwierdzam, iż już tęsknię za tym moim małym bałaganem i w sumie to nie mam pojęcia czemu się tak często wkurzam.

Jedyne wnioski, które mi się nasuwają, żeby jakoś to przeżyć to:

Czas – po prostu muszę wcześniej z nią wstawać, żeby na spokojnie bez nerwów mała się wyszykowała i miała czas na przejawianie i przerobienie swoich buncików

Głębokie oddechy

Więcej głębokich oddechów

Dać wybór: np. co założyć ale czasami to nie takie proste bo pomimo dużego wyboru i tak to za mało…

Stanowczość – czasami trzeba stanowczo postawić na swoim.

Konsekwencja

Ocean cierpliwości!!!

Nie porównywanie starszej do młodszej (chociaż staram się tego nie robić).

Kiedyś ktoś powiedział, iż wychowywanie to powtarzanie milion razy tego samego a i tak nikt Cię nie słucha…

Bardzo, bardzo trudno jest być dorosłym i próbować wychowywać małego człowieka, szczególnie tego młodszego…

Idź do oryginalnego materiału