„Lustro duszy”

piotrkwiatek.com 23 godzin temu

Kolejny fragment z przygotowywanej książki, którą zatytułuję prawdopodobnie „Lustro duszy. Psalmoterapia w praktyce”

„Psychologia, niczym zafascynowany badacz, skanuje nasze mózgi rezonanse, tomografie, testy projekcyjne… Zdumiewające, jak głęboko potrafimy grzebać w ludzkiej głowie, często nie dotykając wcale duszy! A przecież Psalm 139 to najpiękniejszy, najbardziej precyzyjny skan człowieka, jaki kiedykolwiek powstał. „Ty przenikasz i znasz mnie… z daleka przenikasz moje zamysły” (Ps 139, 1–2). Innymi słowy: zanim psycholog zapyta: „Jak się z tym czujesz?”, Bóg już dawno zna odpowiedź. On widzi całe podwodne królestwo naszej psychiki, o którym Freud (1961) mawiał, iż to góra lodowa – świadomość to tylko wierzchołek, reszta kryje się pod powierzchnią. Dawid wiedział o tym bez żadnych podręczników psychologii!
„Cudownie mnie stworzyłeś, godne podziwu są Twoje dzieła” (Ps 139, 14). To zdanie jest jak magiczne lustro, w którym możemy ujrzeć odbicie naszej unikalnej tożsamości. Ale czy potrafimy naprawdę to przyjąć? W świecie pełnym nieustannej rywalizacji, krytyki i wszechobecnego poczucia niedoskonałości, łatwo zapomnieć, iż nasze istnienie nie jest dziełem przypadku. Jesteśmy arcydziełem Boga, który z miłością i precyzją tkał naszą unikalną tkaninę życia. To tak, jakby Stwórca, będący największym Artystą Wszechświata, malował obraz naszej duszy nie z zamysłem niedoskonałości, ale z głęboką wizją piękna, które ma się objawić w naszym życiu.

Ukryte piękno
Podobno, kiedy Michał Anioł stanął przed ogromnym, surowym blokiem marmuru, zobaczył w nim coś, czego nikt przed nim nie dostrzegł. W bryle, z której inni zrezygnowali, on ujrzał Pietę. Wziął dłuto, młot i kawałek po kawałku odsłaniał ukryte piękno. Ktoś powie: przypadek, talent, geniusz. Może. A może coś więcej. Michał Anioł, zapytany kiedyś, jak tworzy rzeźby, odpowiedział prosto: „W każdym bloku marmuru jest posąg, a moim zadaniem jest go odkryć” (Vasari, 1550). Czasem myślę, iż z nami jest dokładnie tak samo. Każdy z nas to niedoskonała, szorstka bryła. Pełna rys, pęknięć, czasem wręcz odłamków. Ale jest Ktoś, kto patrzy na to wszystko zupełnie inaczej. Nie widzi tylko tego, co na zewnątrz. Widzi ukryty kształt. Piękno, którego my sami w sobie często nie dostrzegamy. A potem zaczyna się ciosanie. Życie nie oszczędza dłut. Ciężkie doświadczenia, upadki, nieprzespane noce, słowa, które bolą. Zdarza się, iż nie rozumiemy, po co to wszystko. Ale jeżeli wierzyć, iż Ktoś naprawdę zna gotowy kształt, to każde uderzenie ma sens. W Księdze Izajasza czytamy: „Oto Ja przemieniam cię w młockarskie sanie, nowe, o podwójnym rzędzie zębów: ty zmłócisz i wykruszysz góry, zmienisz pagórki w drobną sieczkę” (Iz 41,15). Bóg nie zostawia nas w bylejakości. On nas formuje. Nie po to, by nas zniszczyć, ale żeby wydobyć to, co najlepsze. Gdy patrzę na swoje porażki i trudności przez pryzmat tej historii, widzę w nich coś więcej niż tylko bezsensowny ból. Widzę w nich dłuto, którym rzeźbi się coś, co ma znaczenie. Każdy zawód, który mnie nauczył pokory. Każda łza, która otworzyła serce na cudzą krzywdę. Każda rysa, przez którą zaczęło docierać światło. To nie jest łatwa sztuka. W lustrze widać tylko szorstką powierzchnię. Czasem potrzeba drugiego człowieka, który popatrzy na mnie tak, jak Michał Anioł patrzył na marmur i powie: „Spokojnie, tam w środku jest piękno. Jeszcze tego nie widzisz, ale ono tam jest”. A czasem trzeba samemu uwierzyć, iż Bóg naprawdę wie, co robi.
Codzienność to dłuto. Ludzie, których spotykamy, są czasem jak uderzenia młota. Praca, zmęczenie, relacje, trudne rozmowy wszystko to kształtuje. I choć czasami mam ochotę uciec z tej pracowni, to jednak coś we mnie mówi: wytrwaj, bo jeszcze kawałek i zobaczysz zarys czegoś pięknego. „Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili” (Ef 2,10). Tylko trzeba Mu pozwolić działać [….] „Nie da się przecenić siły ukrytej w słowach Psalmu 139. To tekst, który działa jak duchowy azyl, czyli nieustannie otula człowieka świadomością, iż jest widziany, znany i kochany aż do najgłębszych zakamarków duszy nieprzerwanie obejmuje człowieka świadomością, iż jest widziany, znany i kochany aż do najgłębszych zakamarków duszy.
Ten psalm nie owija w bawełnę: Bóg wie o nas wszystko i mimo to nie odwraca wzroku. Właśnie w tym jest jego uzdrawiająca moc. „Przenikasz i znasz mnie, Panie, Ty wiesz, kiedy siedzę i wstaję, z daleka przenikasz moje zamysły” (Ps 139, 1–2). To pierwsze zdanie rozbraja każdą iluzję samotności. Bo czy nie tego pragniemy najbardziej żeby ktoś naprawdę nas zobaczył, nie tylko z zewnątrz? Kiedy więc czujesz, iż świat patrzy na ciebie przez pryzmat metek, ról i etykietek, przypomnij sobie: Stwórca zna cię lepiej niż ty sam. I wie, iż jesteś o wiele więcej niż twoje błędy czy sukcesy.
Niektórzy pytają: Piękne słowa, ale co z tego w praktyce? Właśnie to. Każdego dnia możesz żyć z większą lekkością, kiedy wiesz, iż nie musisz już zasługiwać na czyjąś uwagę. Możesz pozwolić sobie na błędy, bo nie definiują cię one przed Bogiem. Możesz rozmawiać z Nim bez udawania, zamiast spinać się w pobożnej poza. To uwalnia. To koi. To buduje w człowieku zdrową tożsamość, która nie rozpadnie się przy pierwszym kryzysie. Psalm 139 zaprasza do głębokiej samoświadomości ale nie tej narcystycznej, skupionej na sobie, tylko takiej, która prowadzi do autentycznego życia. Do tego, żeby zrozumieć swoje miejsce w większej historii. I żeby krok po kroku pozwalać Bogu zszywać w nas to, co rozdarte. Czasem wystarczy jeden wers, żeby przypomnieć sobie, iż życie nie jest chaosem bez sensu. „Zbyt przedziwna jest dla mnie Twoja wiedza, zbyt wzniosła, nie mogę jej pojąć” (Ps 139, 6). Może i nie musimy jej w pełni rozumieć. Wystarczy wiedzieć, iż nie jesteśmy sami”. (Kwiatek, P. „Lustro duszy. Psalmoterpia w praktyce” Edycja Świętego Pawła).

Idź do oryginalnego materiału