Poseł Łukasz Mejza trafił dziś do Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze, gdzie śledczy przedstawili mu 11 zarzutów. Dotyczą one podania nieprawdziwych informacji w siedmiu oświadczeniach majątkowych, zatajenia dochodów z tytułu prac wiceministra sportu oraz ukrywania zobowiązań finansowych.
Po kolei: z poprzednich zeznań składanych przez posła wynikało, iż posiada mieszkanie o powierzchni 59 metrów kwadratowych, które wyceniał na 500 tysięcy złotych – pisała Wirtualna Polska. Sprawą zainteresowała się prokuratura, a sam Mejza skorygował oświadczenie.
Potem okazało się, iż nie zgadza się metraż, bo oprócz kuchni i dwóch pokojów Mejza ma poddasze zaadaptowane na gabinet. Poseł zapewniał, iż podał liczbę metrów kwadratowych mieszkania "zgodnie z prawdą". Jego zdaniem "strych jest zbyt niski, aby liczyć metry kwadratowe".
W sprawie dochodów z ministerstwa chodzi o to, iż Mejza początkowo nie ujawnił dochodów uzyskanych z tego tytułu w oświadczeniu. Korektę złożył dopiero po doniesieniach medialnych.
Jest jeszcze wisienka na torcie. Zdaniem prokuratury polityk nie ujawnił sześciu kredytów bankowych na łączną sumę ponad 100 tys. zł oraz prywatnych pożyczek na prawie pół miliona. Śledczy dodają, iż wpisywał je w oświadczenie z opóźnieniem albo zbiorczo. To zaś uniemożliwiało rzetelną ocenę jego sytuacji finansowej, a także identyfikację wierzycieli.
Sprawa posła Mejzy się rozwija
Śledztwo w sprawie posła Mejza toczy się od grudnia 2023 roku i nie obejmuje spraw, dzięki którym zyskał swą ponurą sławę. Przypomnijmy, iż do najgłośniejszej afery należała ta z jego spółką Vinci NeoClinic, która oferowała leczenie poważnych chorób metodą uznawaną za niesprawdzoną i niebezpieczną – za samo rozpoczęcie terapii firma pobierała 80 tys. dolarów.
Afera wybuchła w listopadzie 2021 roku, gdy WP.pl ujawniła, iż Mejza założył w przeszłości firmę medyczną, która miała się specjalizować w wysyłaniu chorych m.in. na raka, Alzheimera czy Parkinsona na kosztowne leczenie.
Jak twierdził portal, Mejza miał osobiście przekonywać potencjalnych pacjentów, w tym rodziców ciężko chorych dzieci, o skuteczności stosowanych przez firmę metod, które jednak zarówno w Polsce, jak i na całym świecie uznawane są za niesprawdzone. Interes Mejzy nie powiódł się, za to pozostawił po sobie wielu oszukanych pacjentów i ich rodziny.
WP w 2021 roku donosiło też, iż polityk handlował maseczkami bez atestów i miał niespłacone długi firmy. Powoływał się także na wpływy w jednej z giełdowych spółek bez jej wiedzy.
Co więcej, jak informowaliśmy w styczniu tego roku, sprawę dotyczącą interesów Mejzy przejęła od śledczych z Zielonej Góry Prokuratura Regionalna w Poznaniu. przez cały czas trwa walka urzędników o zwrot pieniędzy zakwestionowanych po audycie szkoleń prowadzonych przez firmę byłego wiceministra. Wówczas, jak dowiedziała się również WP, urzędowi w Zielonej Górze udało się odzyskać 752 tys. zł, a niektórzy przedsiębiorcy zapowiadają pozwy przeciwko politykowi. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj.