Leszczyna: Niczego nie zamierzam rozwiązywać siłowo

termedia.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: x.com/MZ_GOV_PL


W Narodowym Funduszu Zdrowia nie dzieje się nic dramatycznego. Wszyscy pacjenci w Polsce są bezpieczni. Została wydana dyspozycja, aby do końca września wszystkie szpitale w Polsce, a także AOS otrzymały pieniądze za nielimitowane świadczenia, które wykonały do końca czerwca. – Taka jest zasada, iż płacimy za te świadczenia do końca następnego kwartału – mówiła minister Izabela Leszczyna.



Pieniądze za świadczenie nielimitowane zostaną wypłacone do końca dnia

Jak wyjaśniała minister zdrowia w „Poranku” TVP Info, resort postępuje zgodnie z zasadą – NFZ umawia się ze szpitalem na plan finansowy, określony kontrakt. jeżeli placówka realizuje to, co jest w tym kontrakcie i robi jeszcze więcej świadczeń nielimitowanych, dostaje za to wynagrodzenie, ale zawsze w kolejnym kwartale, po zbilansowaniu wykonanych świadczeń.

Minister, pytana o trudną sytuację szpitali w Żywcu, Rzeszowie czy Lubartowe, które z powodu braku środków przekładają operacje planowe, podkreślała, iż każdy z tych trzech szpitali jest w różnej sytuacji.

– Placówka w Żywcu miała i powinna być szpitalem powiatowym, który zapewnia świadczenia internistyczne, pediatryczne i chirurgiczne. Tymczasem szpital ten, nie wiedzieć dlaczego, po tym, jak wszedł w partnerstwo publiczno-prywatne z kapitałem zagranicznym, postanowił ze szpitala powiatowego zrobić klinikę, w której wszczepia się na przykład rozruszniki, robi ablacje. Na to się nie umawialiśmy. W niedalekiej odległości mamy Bielsko-Białą i szpitale na Śląsku, które wykonują te świadczenia – stwierdziła Izabela Leszczyna.

– Natomiast szpital w Żywcu chce realizować świadczenia z zakresu kardiochirurgii, na które nie ma w ogóle kontraktu, bo konsultant wojewódzki wydał w tej sprawie negatywną opinię, właśnie z powodu bliskości wyspecjalizowanych w tym zakresie placówek. Żywiecki szpital chce stać się kliniką, a ma być szpitalem powiatowym – dodała minister.

Wyjaśniła także kwestię szpitala w Lubartowie, gdzie z powodu braku chirurgów zamykana jest chirurgia. A nie ma ich, bo w odległości 25–40 km od Lubartowa jest 9 innych szpitali z chirurgią.

Minister, pytana o to, co mają zrobić pacjenci, którzy czekali na przyjęcie do szpitala czy do przyszpitalnej przychodni, i słyszą, iż muszą jeszcze dłużej czekać, bo NFZ im nie zapłacił, podkreśliła:

– Nie ma mowy o takich przesunięciach procedur ratujących życie. Natomiast wszystkie inne procedury czasami można zastąpić innymi. Od tego są zarządzający szpitalami, żeby odpowiednio alokowali swoje środki na wszystkie procedury, które ratują życie – mówiła Leszczyna.

Nie będzie likwidacji, ale konsolidacja

Odpowiadając na pytanie prowadzącego program, który zacytował dokument NFZ – czy najbliższe miesiące i kolejny rok będą czasem, w którym należy spodziewać się ograniczenia w dostępności do świadczeń z racji braku gwarancji pokrycia kosztów ich realizacji w pełnej wysokości i trzeba będzie likwidować poszczególne oddziały czy szpitale – minister podkreśliła, iż nie ma mowy o likwidacji szpitali powiatowych.

– Powtórzę, szpital powiatowy ma zapewnić bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańcom powiatu. Kilka dni temu spotkałam się z ponad dwustu starostami, czyli właścicielami szpitali powiatowych, i rozmawiam z dyrektorami szpitali powiatowych. Oni wszyscy wiedzą, iż jeżeli będziemy utrzymywali wiele dublujących się oddziałów, to sobie nie poradzimy, bo szpitale rywalizują o lekarzy i przebijają się w ofertach wysokości zarobków dla nich. To powinno przyspieszyć konsolidację szpitali – oceniła minister Leszczyna.

– Każdy szpital powiatowy zostanie w miejscu, w którym jest. Musimy się tylko umówić co do tego, jakie są tam potrzebne świadczenia, i je wykonywać. To jest trochę tak, jakby u pana ktoś zamówił program publicystyczny czy popularnonaukowy o zmianach klimatycznych, a pan zrobi go o wyprawach w kosmos i zażąda za to zapłaty. Ja chcę płacić za to, co zamówiliśmy w szpitalach, bo wiem, iż to jest tam ludziom potrzebne – dodała.

Zahamować wzrost wynagrodzeń

Jak wyjaśniła minister, tzw. ustawa podwyżkowa w zakresie wynagrodzeń w ochronie zdrowia, wprowadzona przez poprzedni rząd, miała obowiązywać przez trzy lata.

– Skumulowany wydatek na podwyżki w czasie tych trzech lat wyniósł 80 mld zł. jeżeli będzie to obowiązywało w niezmienionej formule, szpitale zawsze będą miały kłopot. Co zamierzam z tym zrobić? Rozmawiać z dyrektorami szpitali, żeby tak zarządzali i takie podpisywali umowy z lekarzami i pielęgniarkami, aby szpital był w stanie zapewnić to, co powinien zapewnić, bez bezsensownego zadłużania się. Żeby tak się stało, musimy przeprowadzić konsolidację – wyjaśniła Leszczyna.

Pytana wprost, czy zamierza zahamować wzrost wynagrodzeń w ochronie zdrowia, minister powiedziała: – Nie mam zamiaru robić niczego siłowo. Nie będziemy likwidować szpitali ani nie będziemy zabierać nikomu pieniędzy. Natomiast uważam, iż powinniśmy razem usiąść do stołu i zastanowić się, co zrobić, żeby ludzie dostawali taką opiekę medyczną, na jaką zasługują, i żeby nas to nie pogrążało w zadłużaniu się.

Idź do oryginalnego materiału