KRAUM: Nowoczesna edukacja kadr medycznych to nie tylko nowe technologie

termedia.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Tomasz Walów/Uniwersytet Medyczny Wrocław


– Nowoczesna oferta edukacyjna dla kadr medycznych musi uwzględniać zarówno potrzeby obecnych dydaktyków, jak i przyszłych pracowników systemu ochrony zdrowia – podkreślali pracownicy naukowi uniwersytetów medycznych podczas obrad zorganizowanych przez Konferencję Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych.

Eksperci w trakcie panelu „Nowoczesna edukacja” – odbywającego się podczas konferencji „Nowoczesna edukacja medyczna odpowiedzią na potrzeby zdrowotne społeczeństw”, która odbyła się 21 kwietnia we Wrocławiu – zwracali uwagę, iż w edukacji liczą się nie tylko innowacyjne technologie, ale równie ważna jest zmiana paradygmatu myślenia o nauczaniu.

– Liczy się edukacja nastawiona na efekt uczenia, nauczanie, które ma uczyć myślenia, ale ma też zaszczepić w przyszłych pracownikach sektora ochrony zdrowia pasję i humanizm – wskazywali.

W debata udział wzięli:
– dr hab. Andrzej Cacko, kierownik zakładu Informatyki Medycznej i Telemedycyny Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego,
– dr hab. Agnieszka Zimmermann, prorektor do spraw jakości kształcenia Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego,
– dr inż. Klaudia Proniewska, zastępca dyrektora Centrum Medycyny Cyfrowej i Robotyki, Uniwersytet Jagielloński – Collegium Medicum
– prof. Małgorzata Kotwicka, prorektor do spraw dydaktyki Uniwersytetu Medycznego im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu,
– Bernadetta Nowak, przedstawicielka studentów Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu.

Moderatorem był dr hab. Robert Zymliński z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, keynote speakerem – prof. Katarzyna Czabanowska z Uniwersytetu z Maastricht, a speakerem Marzena Sygut-Mirek z „Menedżera Zdrowia”.


Od lewej: Marzena Sygut, Klaudia Proniewska, Robert Zymliński, Małgorzata Kotwicka, Agnieszka Zimmermann, Andrzej Cacko, Bernadetta Nowak.

Tak to się robi w Holandii
Prof. Katarzyna Czabanowska z Uniwersytetu w Maastricht przedstawiła funkcjonujący na holenderskiej uczelni medycznej model nowoczesnego nauczania przyszłych liderów w systemie ochrony zdrowia.

Ekspertka podkreśliła, iż „główną jego zaletą jest to, iż studenci uczą się w małych, 10–14-osobowych grupach tutorialnych, których celem jest samodzielne odkrywanie istoty problemu pod okiem tutora”.

– Spotkania realizowane są dwa razy w tygodniu. W ich trakcie studenci sami definiują problem, nad którym dyskutują, i opracowują własne cele. Po ich nakreśleniu wracają do siebie i samodzielnie się uczą. Co ważne, bardzo duży nacisk kładzie się na indywidualną pracę – zaznaczyła, dodając, iż „to metoda oparta na tzw. siedmiu krokach”.

– Trzeba mieć świadomość, iż studenci, którzy w ten sposób zdobywają wiedzę, muszą mieć opanowane określone umiejętności, takie jak: motywacja, krytyczne myślenie, umiejętność dzielenia się wiedzą, kompetencje. Tego też uczy się na uniwersytecie. Istotą tego nauczania jest wyposażenie przyszłych liderów w umiejętności, które pozwalają im radzić sobie z problemami na rynku pracy i odpowiednio je adresować – dodała.

Wielowymiarowa edukacja
Dr hab. Robert Zymliński, prodziekan do spraw innowacji i rozwoju, z Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu, odnosząc się do wykładu prof. Czabanowskiej, wskazał, iż „proces nauczania w Holandii pokazuje, jak wielowymiarowe jest kształcenie w zakresie zawodów medycznych”.

– Widać wyraźnie, iż nie można różnych problemów w obszarze zdrowia rozwiązywać bez wzajemnego zrozumienia wyzwań, jakie stoją przed studentami z poszczególnych wydziałów – stwierdził.

Prof. Małgorzata Kotwicka, prorektor do spraw dydaktyki Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, zwróciła natomiast uwagę, iż „w edukacji równie ważne są programy i sam proces kształcenia”.


Od lewej: Robert Zymliński, Małgorzata Kotwicka, Agnieszka Zimmermann, Andrzej Cacko, Bernadetta Nowak.

– Wiele się mówi o centrach symulacji, egzaminach OSCE [Objective Structured Clinical Examination, czyli Obiektywny Strukturyzowany Egzamin Kliniczny – wyjaśnia red.], kształceniu wspólnym. Otwarte pozostaje pytanie, czy będzie nas stać na taki egzamin? – podkreśliła.

Ekspertka zaznaczyła również, iż „obecnie egzaminy te są przeprowadzane na poznańskiej uczelni medycznej na kierunku lekarskim, pielęgniarskim, położnictwie, ratownictwie medycznym, jednak robione są przez pasjonatów – pracowników uczelni”.

Wskazała również na potrzebę kształcenia wspólnego dla wielu kierunków.

– jeżeli uznajemy, iż taki model kształcenia jest standardem, to trzeba się zastanowić, czy możemy kształcić przyszłych przedstawicieli zawodów medycznych w miejscach, w których jest realizowany tylko jeden kierunek. Tam nie ma możliwości tworzenia zespołów interdyscyplinarnych. Trzeba znaleźć na to rozwiązanie – podkreśliła.

Wątpliwości wokół nowoczesnych narzędzi
Prof. Kotwicka zwróciła uwagę także na zagrożenia związane z wprowadzaniem nowoczesnych narzędzi, jak na przykład e-learning, centrum symulacji, nowoczesne bazy.

– Nowoczesne rozwiązania na pewno muszą zaistnieć i na pewno należy je brać pod uwagę, kiedy się daje nowym jednostkom zgodę na prowadzenie kierunków medycznych. To jest wychodzenie naprzeciw potrzebom nowego pokolenia studentów. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, co do nich trafia. Jakie narzędzia wykorzystują. Nie możemy jednak zapominać, iż e-learning to też są pewne zagrożenia, jak negatywny wpływ na osobowość młodych ludzi, izolacja, zamknięcie w sobie. To są rzeczy, które musimy im dać, bo pozwalają one dużo więcej wiedzy przekazać studentom, jednak pamiętajmy o tym, iż bezpośrednia relacja mistrz–uczeń jest wartością dodaną. Dzięki niej przekazuje się emocje, pasje, tworzy nowych pasjonatów, a tylko oni mogą aktywnie zmieniać i kreować nasze medyczne środowisko – zaznaczyła.

– Zamknięcie w świecie komputera i nowoczesnych technologii to jeden z elementów, które sprawiają, iż mamy wielu studentów z problemami psychicznymi. Oni boją się rozmawiać z pacjentem, wybierają specjalizacje, w których kontakt z chorym jest minimalny. Podążają taką ścieżką, bo nie potrafią rozmawiać. Dlatego trzeba mocno wyważyć, jak ta edukacja oparta na nowoczesnych narzędziach ma wyglądać pod kątem liczbowym – dodała prof. Kotwicka.

Na te kompetencje trzeba postawić
Prof. Agnieszka Zimmermann, prorektor do spraw jakości kształcenia Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, zwróciła uwagę na kompetencje przyszłości.

– Są to między innymi kompetencje poznawcze, takie jak kreatywność, krytycyzm w myśleniu, elastyczność poznawcza i umiejętność rozwiązywania problemów, których jeszcze nie potrafimy zdefiniować. Zastanówmy się, czy w dzisiejszych murach uczelni dajemy szansę na to, żeby kształtować takie właśnie postawy – stwierdziła.

– Wśród kompetencji przyszłości są też kompetencje społeczne. To przede wszystkim współpraca, umiejętność zarządzania ludźmi, podejmowania decyzji. To także przedsiębiorczość, czyli umiejętność pogodzenia się z niepewnością i podejmowania racjonalnego ryzyka – dodała.

– Czy dajemy naszej młodzieży pole do tego, aby w taki sposób w przyszłości działać? – pytała.

Ekspertka wskazała również, iż „na uczelnie przychodzą młodzi ludzie z szablonową wiedzą, nieprzygotowani do tego, żeby współpracować w grupie, rozmawiać ze sobą, zadawać pytania, wspólnie rozwiązywać problemy”.

– To my, dydaktycy, musimy tak nauczać, aby wyposażyć naszych studentów w te kompetencje. Musimy przechodzić od tradycyjnych modeli przekazywania wiedzy, jak np. wykłady, do modelu opartego na samodzielnym zdobywaniu wiedzy. Trzeba też zmienić podejście naszej edukacji z oceniania na zdobywanie efektu i kompetencji. Ta ocena w sensie rozwoju społecznym, gospodarczym ma zerowe znaczenie. Nie uczy studentów odpowiedzialności za siebie czy umiejętności autorealizacji – podkreśliła.

Studenci stawiają na wymianę doświadczeń
Bernadetta Nowak, przedstawicielka studentów z Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu, wskazała, iż „w jej opinii w nowoczesnej edukacji ważne są trzy aspekty – zdrowie psychiczne, sztuczna inteligencja w medycynie, która bardzo pomaga w rozwoju, i wymiana doświadczeń”.

– Z ostatnich badań wynika, iż 81 proc. studentów ostatniego roku kierunku lekarskiego czuje się wypalonych zawodowo, chociaż jeszcze nie zdążyli przekonać się, jak to jest być w tym zawodzie. To jest poważny problem, którego nie wolno ignorować. Z takimi studentami powinno się dyskutować i zachęcać do naszego zawodu, czyli pracy z pacjentem jako człowiekiem, a nie jego chorobą. Pomocna w tym może być sztuczna inteligencja. Dzięki niej wypalonych zawodowo studentów, którzy są zagubieni, można nauczać pewności siebie, ćwicząc relacje z pacjentem w sytuacji, gdy nie mają do czynienia z żywym człowiekiem – wyjaśniła.

– W medycynie mamy bardzo dużo do czynienia ze sztuczną inteligencją. Dla przykładu, tylko w ubiegłym roku w Polsce mieliśmy 300 start-upów, które dotyczyły sztucznej inteligencji w medycynie. To pokazuje, jak bardzo nowoczesna jest medycyna i z czym musimy się zmierzyć – dodała.

Odnosząc się do przedmówców, Bernadetta Nowak stwierdziła, iż „efektywniejsze niż wykłady są działania praktyczne na uczelni, oparte na kontakcie z prawdziwym pacjentem czy też sztuczną inteligencją”. – W ten sposób studenci nabierają odwagi, żeby rozmawiać i leczyć. Ne tylko wiedzieć, ale i leczyć – podkreśliła.

Na koniec oceniła, iż „otwieranie nowych kierunków lekarskich zamiast skupiania się na jakości kształcenia już istniejących, niesie za sobą duże ryzyko związane z tym, iż studenci w mniejszych ośrodkach nie będą mieli okazji poznać przypadków rzadkich lub ciężkich, które trafiają do ośrodków uniwersyteckich czy klinicznych”.

Nowoczesne technologie
Dr inż. Klaudia Proniewska, zastępca dyrektora Centrum Medycyny Cyfrowej i Robotyki Uniwersytetu Jagiellońskiego – Collegium Medicum, zaznaczyła, iż „mówiąc o nowoczesnej edukacji opartej na nowych technologiach i sztucznej inteligencji, nie możemy zapominać, iż nie da się ich wdrożyć na odpowiednim poziomie bez wiedzy i umiejętności inżyniera”.

– Zdarzyło mi się pracować w największym centrum kardiologii interwencyjnej w Rotterdamie. Tam doświadczyłam pracy w interdyscyplinarnym zespole złożonym z inżynierów, informatyków, osób związanych ze sztuczną inteligencją, z bazami danych, lekarzy. To pokazało mi, jak ważne jest, aby przy wdrażaniu nowoczesnych technologii wielokierunkowo omawiać ten sam problem związany z przyjmowaniem pacjentów, obrazowaniem, zarządzaniem danymi medycznymi – wyjaśniła.

Zaznaczyła, iż „będąc fizykiem medycznym, nie rozumiała potrzeb lekarza czy przedstawicieli innych zawodów medycznych”.

– Dla mnie stworzenie narzędzia informatycznego, technicznego było pewnym procesem i nie czułam potrzeby interpretacji klinicznej. Dopiero w środowisku klinicznym doszłam do przekonania, iż ta wymiana myśli jest najważniejsza. Poznanie potrzeb, wymiana doświadczeń i zastanowienie się, w którym momencie, na którym etapie ta technologia jest potrzebna. Jak do tego są przygotowani zarówno dydaktycy akademiccy, jak i praktykujący na co dzień lekarze – mówiła.

Dlatego – jak zauważyła – mówiąc o nowoczesnej edukacji, należy mieć na względzie fakt, iż w „procesie dydaktycznym, jak również klinicznym musi się znaleźć miejsce dla inżyniera czy fizyka medycznego”.

Dr hab. Andrzej Cacko, kierownik Zakładu Informatyki Medycznej i Telemedycyny Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, zwrócił uwagę na wiele problemów administracyjno-prawnych, jakie w tej chwili napotyka dydaktyk, wprowadzając nowe technologie.

– Dziś dydaktyk musi wiedzieć, kiedy mu wolno wykorzystać dany sprzęt albo wykorzystać oprogramowanie, żeby zdiagnozować pacjenta – powiedział.


Od lewej: Marzena Sygut, Klaudia Proniewska, Robert Zymliński, Małgorzata Kotwicka, Agnieszka Zimmermann, Andrzej Cacko, Bernadetta Nowak.

– Niestety, dydaktycy rzadko mają kompetencje pozwalające dyskutować im o technologiach, narzędziach opartych na sztucznej inteligencji, a na przykład wiedzę o lekach mają. Jest bardzo dużo tematów, które może poruszyć każdy student na zajęciach, ale czy nasi dydaktycy, ze swoją wiedzą, mogliby poprowadzić dyskusję we właściwym kierunku? – pytał.

– Dlatego moim zdaniem należy bardzo dużo zainwestować w edukację pracowników dydaktycznych – po to, żeby nie bali się oni nowych technologii – dodał.

– W swojej praktyce wykorzystujemy bardzo dużo nowych narzędzi, które powstają z wykorzystaniem nowych technologii, jak centra medyczne, bazy pytań dla studentów, platformy edukacyjne pomagające w uczeniu. Nie wiemy jednak, gdzie są granice, których technologia nie jest w stanie przekroczyć. Dlatego wydaje się, iż powinniśmy kłaść duży nacisk na to, żeby te narzędzia nie były przypadkowo zakupione na rynku. One powinny być budowane dla dydaktyków i z ich udziałem. Na pewno jest to kosztowne i trudno jest to zrobić dla jednej uczelni. Być może jednak powinniśmy te narzędzia opracowywać i zamawiać wspólnie. Opowiedzieć o tym, jaka jest potrzeba, po to, żeby znalazła swoje odbicie w rynku – podsumował Andrzej Cacko.

.

Idź do oryginalnego materiału