Anastasiia Wiernikowska nie raz była już krytykowana. Do tej pory jednak kontrowersje budziły jej pomysły na odchudzanie i porady dietetyczne. Mieszkającej w Polsce influencerce z Ukrainy zarzucano, iż jej metody są niebezpieczne. Niektórzy twierdzili nawet, iż nie ma wiedzy i wykształcenia, by zajmować się psychodietetyką.
Szokujący pomysł dietetyczki. Zafundowała to dziecku
Autorka profilu "Psychodietolobogini" krytykom odpowiadała zawsze w ten sam sposób. Pokazywała dyplomy potwierdzające, iż skończyła psychologię na Ukrainie i psychodietykę w Polsce oraz rozliczne certyfikaty z kursów i szkoleń na całym świecie.
Żaden z tych dyplomów i certyfikatów nie przyda się do obrony przed krytyką najnowszego wybryku. Filmik, który Wiernikowska niedawno opublikowała, zszokował choćby jej stałych obserwatorów, którzy są przyzwyczajeni do pomysłów dietetyczki.
Szok jest zrozumiały. Wiernikowska nagrała bowiem "próbę akrobatyczną". Weszła na stół, jedną nogę oparła na garnku, a drugą próbowała podnieść. I nie byłoby to może szczególnie trudne, gdyby nie to, iż w jednej ręce trzymała kubek, a drugiej chwytała telefon i podtrzymywała… małe dziecko. "Ja też w trendzie" – napisała pod nagraniem.
To sprawa dla policji
Ekwilibrystyczny popis nie zachwycił jednak internautów. "Upadłabyś z tego stołu z tym dzieckiem na rękach, nie daj Boże dziecko uderzyłoby głową o ziemię. Czasem warto włączyć myślenie" – napisała jedna z obserwatorek. Inna dodała: "To jest świadome narażanie dziecka na niebezpieczeństwo”.
"Wyczyn" skomentował też znany tancerz Maciej Pela. "Polecam położyć sobie jeszcze na czubku głowy garnek z wrzątkiem. Dodatkowe 84 lajki wjadą" – napisał ironicznie, na co Wiernikowska odpisała, iż z tego pomysłu nie skorzysta, bo "to już za ostro :-)".
Obserwatorzy nie poprzestali na krytyce, wyrażonej wprost bądź w postaci sugestii, iż influencerka powinna udać się na konsultacje do psychologa czy psychiatry. Wielu z nich w komentarzach oznaczało też profile Rzeczniczki Praw Dziecka oraz Komendy Głównej Policji. Niektórzy zasugerowali też, iż wysłali już ten filmik policji.
Pani Anastasiia na razie nie pochwaliła się w mediach społecznościowych relacją z wizyty funkcjonariuszy. Ale raczej jej nie uniknie. I na pewno nie będzie to przyjemne spotkanie.